Artykuły

Nie tylko dla kobiet

- "Grają naszą piosenkę" to sztuka teatralna, w której od czasu do czasu się śpiewa, ale jej podstawą jest jednak półtoragodzinny dialog - mówi BEATA RYBOTYCKA, przed premierą spektaklu w Teatrze na Woli w Warszawie.

Iza Natasza Czapska: Od dzisiaj możemy oglądać Panią w teatrze Na Woli w spektaklu "Grają naszą piosenkę". Na co dzień występuje Pani w krakowskim Teatrze STU. Ma Pani tremę przed zmianą sceny na stołeczną?

Beata Rybotycka [na zdjęciu]: Tremę mam zawsze, czy występuję w Radomiu, czy w stolicy. Nie jest to więc teraz jakaś szczególna trema. Nie po raz pierwszy zresztą gram dłużej poza rodzimą sceną. Kiedyś przez miesiąc występowałam w Gdańsku, w widowisku "Nieszpory ludźmierskie". Boli mnie tylko, że jestem tak długo poza domem, bo mam 14-letnią córkę, która potrzebuje mojej obecności. Na szczęście mama bardzo mi w tej sytuacji pomaga.

Pani drogę zawodową wypełnia przede wszystkim muzyka. Czy reżyser Bogdan Augustyniak dał Pani szansę przypomnienia widzom, że jest Pani aktorką?

Tak, "Grają naszą piosenkę" to sztuka teatralna, w której od czasu do czasu się śpiewa, ale jej podstawą jest jednak półtoragodzinny dialog. Zgrabnie napisanego dialogu. Występuję w tym przedstawieniu ze Zbigniewem Wodeckim, co jest dla mnie bardzo miłą okolicznością, a dla widzów zupełną nowością - zobaczyć tego piosenkarza w pełnowymiarowej roli, w teatrze.

Jakiej publiczności spodziewa się Pani na tym spektaklu?

Wszystkich wrażliwych na historie o miłości, wielbicieli komedii romantycznych i ładnych piosenek. Pewnie częściej będą przychodzić na to przedstawienie kobiety, ale i mężczyźni będą mogli na nim odetchnąć od codziennych problemów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji