Moc tenorów
Po raz 15. odbył się w Szczecinie Wielki Turniej Tenorów. Jako miejsce wybrano Teatr Letni im. Heleny Majdaniec. Zgromadzonej licznie publiczności nie przeszkodził nawet deszcz. Wybrani drogą eliminacji uczestnicy, 8 tenorów z Polski, Stanów Zjednoczonych, Gruzji i Włoch, w większości reprezentowali wysoki poziom - pisze Bohdan Gadomski w Tygodniku Angora.
Ciekawostką jest, że w tym turnieju nie ma jury, bo o zwycięstwie decyduje publiczność, wkładając do koszy roznoszonych przez hostessy róże dla swojego ulubieńca.
W tym roku o tytuł najlepszego tenora walczyli: Mikołaj Adamczyk z Poznania, oceniony przeze mnie na 4+ i 4. Theodore Chletsos z USA, z doświadczeniami rewiowymi i kabaretowymi (u mnie 4- i 4). Frederico Lepre z Włoch, z imponującymi wysokimi dźwiękami, z dobrze wyszkolonym głosem, ale nie wybitny, co sklasyfikowałem na 4 i 4+. Irakli Murjikneli, wszechstronnie wykształcony laureat wielu nagród, nieznany poza Gruzją, pracuje w Tbilisi. Za oba występy otrzymał u mnie 5+. Mateusz Myrlak z Warszawy, wychowany w rodzinie śpiewaków operowych, studia ukończył w klasie swojego ojca Kazimierza Myralka. Mimo solidnego przygotowania nie mogłem go ocenić wyżej niż 3+. Podobno był chory. Wojciech Sokolnicki z Poznania zaimponował dużym głosem - w arii Cavaradossiego z III aktu "Toski" zrobił wrażenie do tego stopnia, że postawiłem mu 6, ale za popularną pieśń z kręgu muzyki pop "Time to say goodbye" otrzymał ode mnie 5-. Tomasz Tracz z Wrocławia to średniej klasy śpiewak, z większym powodzeniem wykonujący dzieła oratoryjno-kantatowe i pieśni niż arie operowe. Oceniłem go na 3+ i 4-
Jedynym tenorem turnieju, który otrzymał ode mnie dwie szóstki był 24-letni Łukasz Załęski, tegoroczny dyplomant Akademii Muzycznej w Łodzi (klasa wybitnego tenora dr. Krzysztofa Bednarka). Nikt w Polsce nie śpiewa obecnie tak wzruszająco arii księcia Sou-Czonga z "Krainy uśmiechu" jak Łukasz. Turniejowa aria Rodriga z III aktu opery "Cyd" była równie popisowa i zachwyciła publiczność, która pasowała młodziutkiego śpiewaka na swojego ulubieńca. Głos pełen blasku i siły.
Łukasz Załęski otrzymał nagrodę od Stowarzyszenia Miłośników Opery i Operetki w Szczecinie dla najmłodszego tenora i nagrodę specjalną, finansową. Niewiele więcej od niego, bo 631 róż, ale i tytuł zwycięzcy turnieju wyśpiewał Wojciech Sokolnicki. 10 tysięcy złotych było dopełnieniem nagrody publiczności. Orkiestra Opery "Na Zamku" pod batutą Vladimira Kiradjieva uznała, że najlepiej współpracowało się jej z Gruzinem Irakli Murjikneli, który otrzymał nagrodę specjalną w postaci propozycji angażu w produkcji tego teatru w następnym sezonie. Podobną nagrodę przyznano reprezentantowi Włoch Fredericowi Lepre. Na zakończenie turnieju wszyscy tenorzy zaśpiewali "O sole mio". Zgotowano im owacje na stojąco i proszono o bis. Gospodynią turnieju była Anna Dereszowska, aktorka z klasą i wdziękiem.
*8
Łukasza Załęskiego, który rozdał najwięcej autografów, poprosiłem za kulisami o krótką rozmowę.
Co daje początkującemu śpiewakowi udział w takim turnieju jak ten w Szczecinie?
- Nowe doświadczenie, mnóstwo emocji, możliwość spotkania ze wspaniałymi tenorami i podpatrzenia, jak śpiewają.
Na co przeznaczy pan trzy tysiące złotych nagrody?
- Na wakacje, które zamierzam spędzić w Czarnogórze.
Co szczególnie zapamiętał pan z tej imprezy?
- Próby z kolegami tenorami, współpracę ze wspaniałym dyrygentem i znakomitą orkiestrą. Pan Vladimir Kiradjiev okazał mi dużo serdeczności i troski o jak najlepszy występ w turnieju.