Artykuły

Konfrontacja różnych estetyk

Po Międzynarodowym Festiwalu Szkół Teatralnych ItSelf w Warszawie pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Międzynarodowy Festiwal Szkół Teatralnych, jaki co dwa lata odbywa się w Warszawie, stanowi okazję do zastanowienia się nad kilkoma istotnymi sprawami. Jest takie powiedzenie: jaka szkoła, taki teatr. Oczywiście to tylko część prawdy. Jak wiadomo, na dzisiejszy kształt teatru silny wpływ ma także kilka innych czynników, niezależnych od szkolnictwa kształcącego artystów sceny. Teatr nie jest odizolowaną od życia wyspą, lecz immanentną częścią społeczeństwa. Prądy, nurty, które obecnie funkcjonują w kulturze, przemiany cywilizacyjne, obyczajowe, kulturowe, ideologizacja życia itp., mają silny wpływ na kształtowanie oblicza teatru.

Niemniej szkoła teatralna odgrywa tu bardzo istotną rolę. Jej zadaniem jest wskazywanie stojącym u początku drogi młodym artystom prawidłowego kierunku, uczenie zasad i techniki warsztatu aktorskiego, takiego jak budowanie postaci, dialogowanie, sposób poruszania się, noszenia kostiumu (zwłaszcza z epoki) itd. Ale szkoła teatralna powinna być także miejscem szczególnym, gdzie wyrabia się u młodzieży aktorskiej dobry gust estetyczny, gdzie kształtuje się jej wrażliwość na piękno sztuki teatru, gdzie twórcze marzenia mają wymiar poetycki, a nie brukowy, zwulgaryzowany, i gdzie swoje uzasadnienie znajdują słynne Norwidowe słowa "piękno po to jest, by zachwycało".

Demoralizacja na scenie

Kiedyś mówiło się, że dopóki młodzież aktorska znajduje się pod opieką szkoły, dopóty nie grozi jej "zainfekowanie" modnymi, patologicznymi nurtami szalejącymi na scenach i niszczącymi sztukę. Okazuje się, że dzisiaj nie ma już takiego miejsca ochronnego. Nierzadko jako spektakle dyplomowe studentów aktorstwa prezentowane są sztuki, które swoją tematyką, wulgaryzmem obrazu i języka, zamiast na scenę nadają się do rubryki "Porno na żywo".

I właśnie pod taką winietą powinien figurować jeden z dwóch spektakli reprezentujących Polskę w ramach 7. Międzynarodowego Festiwalu Szkół Teatralnych. Chodzi o przedstawienie Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi "Shopping and Fucking" Marka Ravenhilla w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego. Wstrętna, obrzydliwa pornografia homoseksualna na żywo. Niektóre osoby wyszły, bo - jak potem usłyszałam - zbierało się im na wymioty, na mdłości. Jeśli to jest przedstawienie dyplomowe, które ma pokazywać umiejętności aktorskie, to ja mam pytanie: Do jakiego rodzaju teatru przygotowuje aktorów łódzka szkoła? Czy pan Mariusz Grzegorzek, rektor tej uczelni, oraz pani Zofia Uzelac, dziekan Wydziału Aktorskiego, mogliby udzielić odpowiedzi? Bo coś mi się wydaje, że państwo pod słowem "teatr" rozumieją całkiem inną przestrzeń

Ponadto, przecież ci młodzi artyści już z samej swej natury i marzeń o aktorstwie noszą w sobie wrażliwość na piękno, na prawdę, na poetycki język. Dla nich teatr jest sztuką pisaną przez duże "S". Nie zdążyli jeszcze poznać tego, co określamy jako antysztukę i co wdziera się do teatru, niszcząc go artystycznie i moralnie. Odbieranie im tej wrażliwości i nurzanie młodzieży aktorskiej w rynsztokowej "estetyce" już na samym progu wchodzenia do zawodu jest nie tylko czymś niepedagogicznym, lecz także głęboko niemoralnym ze strony władz uczelni.

Ale widocznie te rynsztokowe obscena trafiły w gust szacownego jury, które nagrodziło dwoje aktorów tego pornograficznego spektaklu: Paulinę Gałązkę i Piotra Bondyrę. Dziwię się także Radzie Artystycznej dokonującej wyboru przedstawień, że umieściła spektakl "Shopping and Fucking" w repertuarze festiwalu. Natomiast świetne przedstawienie ze szkoły teatralnej w Krakowie "Niech no tylko zakwitną jabłonie" w reżyserii Wojciecha Kościelniaka nie zostało zaklasyfikowane do konkursu. Pokazano je na zakończenie festiwalu, poza konkursem. Dlaczego?

Klasyka w cenie

Jeśli chodzi o reprezentowanie Polski, na szczęście publiczność mogła zobaczyć także inne przedstawienie dyplomowe, bardzo piękne, głębokie w wymowie i doskonale zagrane - "Noce sióstr Brontë" Susanne Schneider w reżyserii Bożeny Suchockiej. W pełni zasłużona nagroda za rolę dla Afrodyty Weselak. To spektakl Akademii Teatralnej w Warszawie.

Spośród konkursowych przedstawień do najciekawszych należą "Bracia Karamazow" [na zdjęciu] z Wilna. Wspaniałe wykonanie całego zespołu. Widać, że aktorzy wzajemnie się wspierają i choć grają zespołowo, to nie gubią własnej osobowości artystycznej. U kilku z nich dostrzegalne są już zadatki na duże aktorstwo, na przykład w doskonale poprowadzonej roli Dymitra Karamazowa przez Simonasa Dovidauskasa czy roli Devila przez Pauliusa Markevičiusa. Spektakl jest tak zrealizowany, by każdy z aktorów mógł zaprezentować swoje umiejętności. Należy dodać, iż aktorzy są znakomicie przygotowani wokalnie, mają wspaniale ustawione głosy. Udowodnili to w scenach ze śpiewem cerkiewnym. W zupełnie innej poetyce, ale również interesująco wybrzmiał spektakl studentów z Petersburga "Cudotwórca" według powieści Charmsa.

Natomiast włoskie przedstawienie to przede wszystkim interesująca forma inscenizacyjna i ona tu dominuje. A w spektaklu dyplomowym najważniejsze jest budowanie roli, gdzie użycie środków wyrazu jest świadomie dobierane przez aktora. Inscenizacja zaś ma pomagać, uwyraźniać rolę. Bo nie inscenizacja, lecz warsztat aktorski jest oceniany. Zresztą, niewiele było takich spektakli, które pozwalałyby aktorom na zaprezentowanie swoich umiejętności w konsekwentnym budowaniu roli, gdzie pojawia się rozwój postaci, rozmaite emocje, stan ducha itp. Najczęściej były to krótkie scenki, jak na przykład w spektaklu "Możliwości" z Glasgow, gdzie aktorzy prezentowali się w różnych gatunkach, czy to w tonacji komediowej, groteskowej, czy zupełnie serio.

Jednak poznanie umiejętności aktorskich wymaga sztuki zawierającej tzw. pełnokrwiste postaci, które przeżywają uczucia, dramaty, pozostając oczywiście w relacji z pozostałymi bohaterami dramatu. I tutaj utwory Czechowa są najlepszym materiałem. Słowacy z Bańskiej Bystrzycy pokazali "Mewę", dowodząc, jak niełatwo jest budować rolę krok po kroku.

Dobrze, że istnieje festiwal, który daje możliwość skonfrontowania różnych metod nauczania. To artystyczne spotkanie pozwala młodzieży aktorskiej z różnych krajów na wzajemne podpatrywanie swoich warsztatowych umiejętności, różnych estetyk, różnego widzenia teatru. Nie jest wykluczone, że o kształcie współczesnego teatru, jaki czeka nas za kilka lat, będzie współdecydowała, a nierzadko i decydowała właśnie ta młodzież aktorska. Istotne jest więc, z jakimi wartościami, z jaką estetyką będzie się identyfikowała. W toczącej się obecnie batalii o kształt ideowy współczesnego świata teatr bierze aktywny udział. Niestety, coraz częściej szkodliwy dla samej sztuki i dla publiczności. Ważne jest, by ci młodzi aktorzy, wchodząc do zawodu, postrzegali swój udział w nim jako przestrzeń budowania prawdy i dobra. A takie nastawienie w dużej mierze zależy od tego, z jakimi pedagogami będą mieli do czynienia na etapie szkoły.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji