Wieczór zastępstw
"Halka" w reż. Marii Fołtyn w Operze Narodowej - Teatrze Wielkim w Warszawie. Pisze Stanisław Bukowski w Życiu Warszawy.
Teatr Nowa dyrekcja Opery Narodowej zademonstrowała przywiązanie do tradycji: sezon rozpoczęła wystawieniem "Halki" Moniuszki.
Prawie półtora wieku po warszawskiej premierze "Halki" [na zdjeciu scena z przedstawienia] triumwirat złożony ze Sławomira Pietrasa (dyrektora naczelnego), Mariusza Trelińskiego (dyrektora artystycznego) i Kazimierza Korda (dyrektora muzycznego) wybrał właśnie ten spektakl na rozpoczęcie swojej działalności. Już kilka dni przed niedzielnym przedstawieniem wiadomo było, że wykonawczyni tytułowej roli Izabella Kłosińska zachorowała - jej miejsce zajęła Wioletta Chodowicz. Solistka Opery Dolnośląskiej we Wrocławiu i laureatka ubiegłorocznego Konkursu im. S. Moniuszki zaprezentowała się znakomicie. Pełna wdzięku i temperamentu przypomina nieco młodziutką Marię Fołtyn, która wyreżyserowała ten spektakl. Obie pochodzą zresztą z tego samego miasta - Radomia.
Przed samym przedstawieniem poinformowano publiczność o kolejnej zmianie obsady. Rolę Jontka wykonał Michał Marzec z Poznania. Nie będzie to jednak przypadek, gdy nagłe zastępstwo otwierało drogę do wielkiej kariery. Śpiewał bowiem nieczysto, z wysiłkiem i ze złą dykcją. Pełnym nieporozumieniem była także śpiewająca z nieznośną manierą Dorota Radomska.
Świetnie natomiast poradził sobie z rolą Janusza dysponujący ciepłym, o przyjemnej barwie głosem Adam Ruciński. Jak najlepsze wrażenie zrobił Kazimierz Kord, który poprowadził orkiestrę. Niewątpliwie rozpoczyna się pod względem muzycznym nowy, miejmy nadzieję wspaniały okres w działalności warszawskiej opery.
Uwagę przykuwała także oprawa klasycznego dzieła Moniuszki - w czasach, gdy współczesna scenografia ma tendencję do uproszczeń, stosuje proste znaki, symbole i stawia na skojarzenia, pełne przepychu dekoracje w "Halce" mogą budzić zdumienie. Ale publiczność lubi taką "wystawę" i arcypolską muzykę Moniuszki.