Artykuły

Mono drama w stereo

"Kalina" w reż. Małgorzaty Głuchowskiej w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Grzegorz Benda w Uważam rze.

Książka Dariusza Michalskiego o Kalinie Jędrusik to opasłe tomisko, a to przecież wciąż tylko maleńka cząstka historii barwnego, owianego legendą życia tej wspanialej artystki, która w tamtych przaśnych czasach zapyziałego Peere-lu walczyła z nim i z całym światem. O siebie. Niektórzy powiedzą, że przegrała. Nieprawda.

Jaka była? Inna. Przez jednych uwielbiana, przez innych znienawidzona. Przyklejono jej etykietkę seksbomby, polskiej Marilyn Monroe. Nie broniła się przed tym, śpiewając w Kabarecie Starszych Panów: "Ten Freud się kocha we mnie, a mnie jest tak przyjemnie, że wciąż popełniam nowe czynności pomyłkowe", ku radości od lat zauroczonego gwiazdą amerykańskiego kina męża Stanisława Dygata. Marzyła też o roli Holly Golightly w "Śniadaniu u Tiffany'ego". Dopięła swego w 1965 r. w teatrze Komedia. I zawsze była niepokorna. Jakże żal, że nie możemyjej już zaproponować pisania cotygodniowego felietonu.

Słynną anegdotę o Kalinie Jędrusik i strażaku często, kiedy pytano go o to, co sądzi o polskich politykach, przytaczał Gustaw Holoubek: "W jednym z teatrów na próbie Kalina Jędrusik zapaliła papierosa. Na scenie nie wolno palić papierosów. Zbliżył się strażak i powiedział: Proszę zgasić papierosa, bo tu nie wolno palić. A Kalina, jak to Kalina, z wdziękiem odparła: Odpier... się, strażaku. I on strasznie się zamyślił, poszedł za kulisy i tam trwał jakiś czas. Potem nabrał powietrza, wrócił na scenę, ale tam już nie było Kaliny, tylko Basia Rylska. On jednak tego nie zauważył, bo oczy zaszły mu bielmem z wściekłości, i krzyknął do Rylskiej:Ja też potrafię przeklinać, ty ku... starała. Kompletnie zdumiona Basia pobiegła do Edwarda Dziewońskiego, który był reżyserem spektaklu, i powiedziała mu, że strażak zwariował, boją zwyzywał bez żadnego powodu. Dziewoński strasznie się zezłościł, poszedł do strażaka i powiedział: A pan jest ch...!. Przy czym strażak to już był zupełnie inny strażak. Więc tak wygląda życie polityczne w naszym kraju. Typowa komedia pomyłek. Qui pro quo".

Kolejnego rąbka tajemnicy próbują uchylić twórczynie spektaklu, którego premiera odbyła się w warszawskim teatrze Polonia 28 czerwca. Twórczynie, bo to w kobiecym gronie podjęto się tego zadania. Jak skomentowałaby ten fakt sama zainteresowana? Dariusz Michalski przytacza taki oto jej osąd twórczości kobiet: "Jestem jedną z nielicznych kobiet, które uważają, że prawdziwa twórczość jest domeną tylko mężczyzn. Nie wiem, nie widziałam, nie spotkałam nigdy Mozarta w spódnicy czy Rembrandta w spódnicy. Naprawdę! Kobieta jest muzą, znaczy: była muzą bardzo często i wciąż jest bardzo dzielna we wszystkich zawodach odtwórczych. Może teraz to się zmienia, bo wszystko się szalenie zmieniło, jeżeli chodzi o dostęp kobiety do wielu dziedzin życia, więc może zaczną kobiety być kiedyś wielkimi twórcami, ale nie wydaje mi się. Na czym innym polega kobieca twórczość, na przykład wielką twórczością jest rodzenie". Może tym razem się myli, ale to już ocenią widzowie.

Kiedy wgłowie Małgorzaty Głuchowskiej, reżyserki i współscenarzystki (wraz z Justyną Lipko-Konieczną) monodramu "Kalina", wykluwał się pomysł podjęcia tego wyzwania, równolegle zaistnieć musiała konieczność znalezienia kandydatki do objęcia tej roli. Katarzyna Figura, także okrzyknięta kiedyś pierwszą seksbombą Rzeczypospolitej, ze 100 powodów wydawała się kandydatką idealną. Czy faktycznie są aż tak podobne?

- Nie zastanawiałam się nad tym - mówi aktorka - i nie w ten sposób szukałam drogi do tej postaci. Kalina Jędrusik to wspaniała osobowość. Nie ukrywam też i pewnych atrybutów, których używamy. Ciemne włosy mają upodobnić mnie zewnętrznie, ale to, co mnie naprawdę ciekawi w tej pracy, to przeistaczanie się. Zbliżanie się, odchodzenie i wchodzenie w tę postać. Tak skomplikowaną i tak kolorową. Spotkałam ją kiedyś, ale do końca nie jestem pewna tego doświadczenia. Byłam bardzo młoda i próbowałam to spotkanie wymazać z pamięci. Zobaczyłam kogoś, kto nie był tym, za kim tak przepadałam. Kalina była już wtedy kobietą, która z siebie jednak zrezygnowała i usunęła się w cień. To burzyło moje wyobrażenie z dzieciństwa, to w jaki sposób chciałam widzieć moją idolkę. Ale kiedy dzisiaj o niej myślę, zły obraz znika. Nieodłącznie przychodzi do głowy seksapil. Seks jest w tej chwili w ogóle takim narzędziem każdej kobiety. Powinien w każdym razie być. I w tym właśnie Kalina była cudowna. Ona to naprawdę czuła. Potrafiła tego używać i była w tym bardzo odważna - dodaje aktorka.

Odważna jak... Katarzyna Figura, bo podjęcie się tej roli wymagało dużej odwagi i po raz kolejny wystawienia się na ostrza krytykantów. Czy się udało? "Kalina" to teatralny monodram, ale w konwencji bardzo... filmowej. Pojawiają się w nim męskie głosy: głos Gomułki odtworzył Krzysztof Dracz, a jako Stanisław Dygat dialoguje z bohaterką Piotr Fronczewski. Świetnej est tło muzyczne, za które odpowiada Maria Rumińska, córka Zbigniewa Namysłowskiego, więc jest jak za tamtych lat, jazzowo, i pojawia się jego saksofon. Okrasą są też starannie dobrane piosenki. Scenografia? Skromna i wyważona w swej czerni i bieli, z... telefoniczną niespodzianką. No i przede wszystkim jest tu... Figura Jędrusik!

A Kalina Jędrusik? Być może zaśpiewałaby "Nie, nie budźcie mnie, śni mi się tak ciekawie. Jest piękniej w moim śnie niż tam na waszej jawie". Obudzili.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji