Artykuły

Eksperyment-kobieta. Weźmiesz udział?

"Jeżyce story. Posłuchaj miasta! - Miasto kobiet" w reż. Marcina Wierzchowskiego w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Marta Kaźmierska w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Na samym początku spektaklu dowiadujemy się, że... przedstawienia dziś nie będzie. Wychodzące na scenę aktorki informują widzów, że do teatru przeniósł się właśnie kongres kobiet z Jeżyc. I że - chcąc nie chcąc - staliśmy się jego uczestnikami.

Premiera "Miasta kobiet" reżysera Marcina Wierzchowskiego i dramaturga Romana Pawłowskiego zakończyła w sobotę tegoroczny cykl spotkań z mieszkańcami Jeżyc w Teatrze Nowym. Czy będą następne odcinki scenicznego serialu "Jeżyce story. Posłuchaj miasta!"? Twórcy tego nie wykluczają. Podczas przygotowań do "Miasta kobiet" i poprzednich części serii - "Lokatorów", "Buntowników", "Graczy" - dokumentalnego materiału zebrało się bardzo dużo. I wciąż dochodzą nowe wątki, bo pochodzący z Krakowa i Warszawy Wierzchowski i Pawłowski stali się w Poznaniu rozpoznawalni. - Pomysły rodzą się za każdym razem, kiedy spotykamy tu ciekawych ludzi. A spotykamy ich cały czas i oni ufają nam na tyle, że chcą nam powierzać swoje historie - opowiadają.

"Miasto kobiet" to opowieści zebrane przez aktorki wcielające się w spektaklu w role autentycznej jeżyckiej ginekolog położnik, miejscowej feministki i badaczki literatury kobiecej oraz pracującej matki, która wychowała pięciu synów. Bohaterkami stają się także tutejsze koty i opiekujące się nimi "kociary" - starsze panie walczące z zakazami i niechęcią lokatorskiej wspólnoty.

Zapowiadany na początku kongres kobiet okazuje się tylko jednym z wątków spektaklu. Bardzo zabawnym zresztą, bo emocje, niekiedy tłumione przez bohaterki w czasie ich monologów, właśnie tu znajdują swoje ujście. "Wkurwia mnie wymyślanie, co ma być na obiad! Bardziej mnie to wkurwia nawet niż samo gotowanie" - wykrzykuje jedna z jeżycjanek. "A mnie golenie nóg!" - wtóruje jej druga. " Czy pan musiał dziś rano ogolić sobie nogi?!" - rzuca w kierunku jednego z męskich widzów.

Humor, który udziela się publiczności, pozwala oswoić trochę to, co współczesne kobiety boli. A jest tego trochę. Matka piątki synów żałuje, ze jej rodzina nie zawsze mogła sobie pozwolić na wszystko. Że państwo, które już w najbliższych latach tak drastycznie się wyludni, wciąż nie wspiera wielodzietnych rodzin. Starszą panią - kociarę bolą donosy pisane przez nieżyczliwych sąsiadów. W głosie ginekolog położnik z trzydziestoletnim stażem pobrzmiewa żal, że sama tak się zapracowała, że zdążyła urodzić tylko dwie córki.

Badaczkę literatury wkurza formuła scenicznego monologu "o sobie". Mówi, że prawdziwa opowieść o niej to ta, która pokazuje ją w relacji z innymi ludźmi. I że lubi mieszkać w syfiastym Poznaniu. Z psimi kupami na chodnikach, reklamami, których jest o połowę za dużo, i absurdami, takimi jak blaszane budki parkingowe, w których przez cały rok palą się choinkowe lampki.

Czwarta część cyklu "Jeżyce Story..." porusza chwilami bardzo intymne babskie sprawy. Dlatego na pewno warto zabrać na ten spektakl swoją mamę. Ale "Miasto kobiet" pokazuje też, że kobiety potrafią o swoim świecie rozmawiać. Coraz lepiej potrafią: nie tylko ze sobą, ale także z mężczyznami. W tym sensie sceniczny eksperyment Marcina Wierzchowskiego i Romana Pawłowskiego to bardzo ciekawa lekcja żywego feminizmu, który nikogo nie wyklucza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji