Artykuły

Polsko-niemieckie bezpieczne związki

"Kawaler srebrnej róży" w reż. Güntera Mayra w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Recenzja Katarzyny Chmury w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Wiedeń, czasy panowania cesarzowej Marii Teresy (1740-1780). Lekkie życie szlachty: zdrady, romanse, zaloty pełne pikanterii, intrygi, przebieranki, ale i w końcu również ta prawdziwa, wielka miłość od pierwszego spojrzenia...

W takiej oto scenerii, rodem z oper Mozarta, rozgrywa się opera Ryszarda Straussa - "Kawaler Srebrnej Róży" z 1911 r. Jej dwie równorzędne premiery mieliśmy okazję obejrzeć w piątek i sobotę dzięki staraniom Opery Bałtyckiej. Ta jedna z najzabawniejszych oper komicznych powróciła na gdańską scenę po 70 latach nieobecności. Błyskotliwie i lekko napisane dzieło emanuje beztroskim, frywolnym humorem. Kompozytor grubą kreską karykaturzysty naszkicował znane od wieków mechanizmy, zakpił z ludzkich zachowań, całość dzieła jednak zamknął refleksyjną pointą, na szczęście daleką od wyniosłego moralizatorstwa.

Dać się ponieść dziełu

Mając do dyspozycji wartko napisany tekst i zgrabnie skomponowaną muzykę w rytmie walca, z oryginalnym językiem dźwiękowym, instrumentacją i dużym wyczuciem dramaturgicznym, reżyserowi nie pozostało nic innego, jak dać się ponieść temu dziełu, nie dodawać zbyt wiele od siebie, nie odkrywać na siłę uniwersalnych treści i symbolicznie ukazywanych prawd, które trudno byłoby zresztą tu znaleźć. Autorzy gdańskiej premiery znakomicie zdawali sobie z tego sprawę. Przejrzysta i logiczna, a nade wszystko niezwykle zabawna inscenizacja Güntera Mayra podkreśliła wszelkie niuanse zawarte w nierozerwalnej warstwie słowno-muzycznej trzyaktowego dzieła. Scena - schludnie, oszczędnie i bezpretensjonalnie urządzona przez Jacka Mocnego - dobrze oddała klimat XVIII-wiecznego wnętrza. Wzbogacona neoklasycznymi wzorami przestrzeń uzupełniona została tylko kilkoma niezbędnymi stylowymi rekwizytami, które jednoznacznie określały miejsce akcji, nie rozpraszając widza. Zmiany miejsca zdarzeń podkreślały różne barwy oświetlenia. Niezwykle kunsztownie przygotowane kostiumy (Małgorzata Słoniowska), nawiązujące do oryginalnych strojów z epoki, dodały uroku inscenizacji. Trzeba przyznać, że w całą dekoracyjną otoczkę przedstawienia włożono ogromny dużo pracy.

Miękkie duety kochanków

Nawet dopracowana w najmniejszym szczególe scenografia i kostiumy niewiele jednak by dały, gdyby zabrakło precyzyjnie zaplanowanej choreografii i pysznej gry aktorskiej śpiewaków. A obsady, na którą mogła sobie pozwolić dyrekcja Opery Bałtyckiej, mógłby pozazdrościć niejeden teatr operowy. W obu przedstawieniach partie wokalne realizował międzynarodowy zespół wyrobionych scenicznie śpiewaków z Polski i Niemiec.

Nadrzędnym atutem obu przedstawień był trafny dobór obsadowy, tak że głosy korespondowały ze sobą estetyką dźwiękową. Piątkowa Marszałkowa (Beela Müller), Oktawian (Rita Lucia Schneider), Zofia (Katarzyna Oleś-Blacha) to głosy bardziej surowe, krystaliczne. Skład sobotni (Magdalena Barylak, Alicja Węgorzewska, Sonja Adam) natomiast charakteryzował się cieplejszymi, bardziej miękkimi barwami. Bellę Müller w koronnej partii Marszałkowej wyróżniała większa dyscyplina w kształtowaniu tempa. Z drugiej strony jednak spontaniczność pozwoliła Magdalenie Barylak zabłysnąć aktorsko wraz Alicją Węgorzewską w duetach kochanków. W roli rubasznego Barona Ochsa bardziej przekonujący był w piątek Paweł Izdebski, który nie dość, że ma znakomitą do tej roli aparycję, to jeszcze dysponuje dźwięcznym, donośnym głosem basowym. Z postaci drugoplanowych nietuzinkową barwą głosu wyróżniał się Rafał Kowalski w roli śpiewaka. Obaj dyrygenci - Jeanpierre Faber i Sławek A. Wróblewski - poprowadzili spektakl bardzo dynamicznie, maszyneria przedstawienia działała wartko i sprawnie. Nie zawiedli również muzycy orkiestry, którzy zdołali udźwignąć to niełatwe wykonawczo dzieło.

Mimo niezwykle krótkiego okresu prób artyści spełnili nadzieje miłośników sztuki operowej na przeżycie wyjątkowego wydarzenia artystycznego. Publiczność otrzymała opowieść wartką, niezobowiązującą, służącą bezpretensjonalnej rozrywce na godziwym poziomie. Budujący jest przy tym fakt, że w profilu repertuarowym Opery Bałtyckiej pojawiło się kolejne dzieło pozwalające na rozszerzenie kręgu zainteresowań widzów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji