Artykuły

Rzeszów. Maska i Siemaszkowa eksportowe

Oba rzeszowskie teatry coraz bardziej są znane poza granicami Polski, coraz częściej zapraszają też obcojęzyczne teatry i reżyserów do Rzeszowa.

Taka wymiana artystyczna dla teatrów oznacza same korzyści - promocję, zdobywanie nowych doświadczeń. Ale co ma z tego widz?

Zespół teatru Maska wrócił niedawno z Bielefeldu, a już dziś występuje w Kolarcwie na Słowacji. Trwa tam Międzynarodowy Festiwal Teatralny "Meteorit". Za miesiąc wyjeżdża na festiwal do Użgorodu (Ukraina), a w listopadzie - do Wilna (Litwa).

- Wszystkie wyjazdy odbywają się na zaproszenie zagranicznych teatrów, które pokrywają też koszty podróży. Z takiej okazji trudno nie skorzystać - mówi Antoni Borek, dyrektor Maski. Skąd zagraniczne teatry znają ten teatr? - Na Litwie, Słowacji i Ukrainie daliśmy się poznać w ubiegłym roku podczas występów w ramach ministerialnego programu "Promocja kultury polskiej za granicą". Poza tym mamy nową, bardzo ładną stronę internetową, rozsyłamy też wszędzie swoje oferty - dodaje dyrektor. Na razie teatr prawie nie zarabia na tych wyjazdach. - Korzyści to przede wszystkim promowanie kultury polskiej za granicą, a także kontakty, które procentują. Np. w przyszłym roku będzie u nas reżyserował Petr Nosalek ze Słowacji. Zatrudnienie reżysera ze Słowacji czy Ukrainy jest tańsze niż z Polski, a przecież tamtejsze teatry są znakomite - tłumaczy Borek.

Nie jest tajemnicą, że teatry mogą też nieźle zarabiać na kontaktach z sąsiadami z zagranicy. Dzieje się tak dzięki programom unijnym, które promują wspólne przedsięwzięcia artystyczne. Maska starała się o dotacje, ale program, który przedstawiła, okazał się za słaby. - Ciężko się przebić, ale będziemy nadal próbować - zapowiada dyrektor jedynego podkarpackiego teatru lalek.

O fundusze unijne zabiegał również Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie - i to z powodzeniem. - Nasz projekt polsko-ukraińskich spotkań teatralnych dostał pieniądze z funduszu PHARE. Przygotowujemy spektakl w języku polskim i z polską obsadą, który będzie zagrany po trzy razy w Rzeszowie i na Ukrainie. Wstęp na wszystkie te spektakle będzie wolny. Reżyserować ma Jarosław Fedoryszyn, twórca znanego w Polsce teatru Voskresinnia ze Lwowa.

Spektakl będzie się składał z dwóch tekstów Michała Walczaka "Piaskownica" i "Pierwszy raz" - opowiada Zbigniew Rybka, dyrektor teatru. Korzyści z tej współpracy widzi mnóstwo, m.in. nowe doświadczenia związane ze współpracą z ukraińskim reżyserem i występami przed ukraińską publicznością. - Ale przede wszystkim dzięki dofinansowaniu tego projektu przez Unię mamy możliwość zrealizowania spektaklu, którego bez tych pieniędzy na pewno nigdy byśmy nie zrobili. Przedstawienie wejdzie potem do repertuaru naszego teatru i będzie grane dla rzeszowskiej publiczności. Urząd marszałkowski finansuje zaledwie 55 proc. kosztów własnych teatru. Aby realizować nowe spektakle, musimy sami szukać pieniędzy - dodaje Rybka.

Dyrektorzy obydwu rzeszowskich teatrów przyznają, że na dłuższą metę pokazywanie spektakli obcojęzycznych nie ma sensu. Publiczność oczekuje bowiem, że przedstawienie będzie jasnym komunikatem. Dlatego teatr Maska wybiera do wystawiania za granicą spektakle muzyczne, świetnie sprawdzają się np. rozśpiewane i kolorowe "Podróże Koziołka Matołka", a w Niemczech publiczności spodobał się spektakl bez słów teatru cieni pt. "Okno".

Dyrektor Rybka ma już pomysł, jak zainteresować widzów przedstawieniem w obcym języku. - Chcemy podjąć współpracę z litewskim Teatrem Narodowym w Wilnie, który właśnie pracuje nad "Kontrabasistą". My również mamy tę sztukę w repertuarze. Pomysł polega na tym, że w Rzeszowie zagramy spektakl rzeszowski i litewski -jeden po drugim, a w Wilnie - w odwrotnej kolejności. Wówczas widzowie będą znali treść przedstawienia, a skupią się na podziwianiu czystego teatru: kunsztu reżysera i aktora. To może być ciekawe przeżycie - mówi Zbigniew Rybka. Stara się też o pieniądze z Unii na kolejny międzynarodowy projekt, w którym udział wezmą teatry ukraińskie i litewskie.

Teatr im. Wandy Siemaszkowej wyruszy również na Południe. W październiku w Budapeszcie zostanie otwarta wystawa dzieł Józefa Szajny z jego galerii, mieszczącej się w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej, a w listopadzie ta sama wystawa pojedzie do Bukaresztu. Będzie jej towarzyszył rzeszowski spektakl "Deballage" Szajny.

Teatr im. Wandy Siemaszkowej nawiązał kontakty z Litwinami w sobotę podczas otwarcia wystawy "Europejski plakat teatralny ze zbiorów Teatru im. W. Siemaszkowej w Rzeszowie" w litewskim Teatrze Narodowym w Wilnie. Rzeszowski teatr zaprezentował tam 41 plakatów 21 autorów, m.in. z Francji, Niemiec, Austrii, Portugalii, Polski, Szwajcarii, Bułgarii, Węgier. - Pojechaliśmy tam z zamiarem nawiązania współpracy teatralnej i trafiliśmy na ludzi otwartych i gotowych do kontaktów z nami. Z pewnością będziemy jeszcze razem pracować - może zaprosimy do nas tamtejszego reżysera, może zrealizujemy spektakl z obsadą w połowie polską i litewską? - planuje Zbigniew Rybka, dyrektor teatru.

Na zdjęciu: "Kontrabasista" z Teatru im. Siemaszkowej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji