Próby "Szewczyn" w Imparcie
Feministki to dziś bardzo aktywna grupa: ambitne, pewne siebie, chcą zmienić zasady rządzące męskim dotąd światem. To spostrzeżenie wykorzystał reżyser Stanisław Melski [na zdjęciu]. W jego adaptacji "Szewców" Witkacego sprawcami rewolucji nie są mężczyźni, ale właśnie kobiety
Spektakl "Szewczyny" powstaje na scenie Impartu. Tytuł to zbitka słów: szewcy i dziewczyny. - W tym roku mija 120 lat od urodzin Witkacego, ale rocznica nie jest zbyt hucznie obchodzona w Polsce. Postanowiłem więc uczcić ją inscenizacją "Szewców", bo choć minęło ponad 70 lat od powstania tego dramatu, nie był on zbyt często wystawiany - mówi aktor i reżyser Stanisław Melski. - Kiedy powstawali "Szewcy", ruchy feministyczne były bardzo silne, kobiety zaczęły ubierać się po "chłopsku", ścinały włosy. Dziś też mamy wojujący feminizm, choć według mnie ta walka o równouprawnienie nie zawsze kobietom służy. Ale popieram feministki, przecież wszystkie role męskie w spektaklu powierzyłem kobietom.
Zmiany w tekście reżyser konsultował ze znanym witkacologiem Januszem Deglerem. - Profesor był zachwycony naszym pomysłem. Właściwie nie ma znaczenia, czy "Szewcy" dotyczą kobiet czy mężczyzn. Władza, pieniądze i seks równie mocno mogą omamić obie płcie.
Witkacowskich szewców: Jędrka, Sajetana, Józka zastąpiły szewczyny: Jędrka, Sajetania i Józka.
W spektaklu zobaczymy piękne, tryskające młodością i werwą studentki wrocławskiej szkoły teatralnej. - Szukając obsady, obejrzałem mnóstwo spektakli PWST, aż wybrałem odpowiednie aktorki - mówi Melski.
Scena w Imparcie zarzucona jest walającymi się wszędzie butami. Ze scenografii na pierwszym planie widzimy warsztat szewski (niski stół i taborety). Dziewczyny ubrane są w niechlujne fartuchy i robocze ogrodniczki. Za nimi kolejny fragment dekoracji: podest na wysokim metalowym rusztowaniu, w które wprawiono drzwi wahadłowe. To na tamten szczyt ma zawieść bohaterki rewolucja.
Młode aktorki próbują jedną ze scen. Dołącza do nich Włodzimierz Chomniak, także z PWST. Mężczyznom reżyser powierzył z kolei role żeńskie. Student zagra więc męski odpowiednik Księżnej Iriny Wsiewołodownej Zbereźnickiej-Podberezkiej. Chłopak rozkłada się lubieżnie na stole, po chwili szewczyny urządzają z nim orgię. Jęczą przy tym i piszczą. Inne młodziutkie aktorki, obserwujące scenę z pierwszych rzędów widowni, zaczynają chichotać. Kolejny fragment próby jest nie mniej erotyczny. Bohaterki czule masują sobie karki, pieszczoty obejmują także biusty. Po czym jedna drugiej daje klapsa. - Poprzez zamianę ról ten spektakl zyskał zupełnie inną wymowę. Kobiety odważnie mówią tu o swoich chuciach, pożądaniu, co rzadko zdarza się w teatrze, a nawet filmie. Nikogo nie dziwi, jak facet powie, że chce jakiejś baby, ale kiedy kobieta mówi, że ma ochotę na chłopa, to robi wrażenie - zapewnia Melski. - To przedstawienie pokazuje kobietę w całej krasie człowieczeństwa, w momentach uwznioślenia, ale i upadku.
Spektakl będzie miał premierę w piątek 7 października.