Artykuły

Śmiech z nadmiaru powagi

"Samotne serca" w reż. Tomasza Dutkiewicza w Teatrze Komedia w Warszawie. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.

U źródeł komizmu "Samotnych serc" Erica Chappella legły obserwacje obyczajowe. Znany w Polsce brytyjski dramaturg ("Złodziej", "Węże") podsuwa bliźnim krzywe zwierciadło. Nigdy nie jesteśmy tak komiczni, jak wtedy, gdy staramy się jak najlepiej wypaść w oczach innych. Wystarczyło wziąć czwórkę uczuciowych połamańców, zetknąć ich na wieczornej imprezie dla samotnych i wstrząsnąć przed użyciem. Efekt murowany.

Reżyser Tomasz Dutkiewicz zgromadził przednią stawkę wykonawców. Importerowi - Piotrowi Machalicy (Malcolm) oraz przedstawicielowi służb medycznych - Piotrowi Gąsowskiemu (Clive) wpadły w oko reprezentantki bankowości - Edyta Olszówka (Julie) i Grażyna Wolszczak (Liz). Niestety, gdy Clive podczas zasłabnięcia jednego z gości okazał się użyteczny inaczej, bo de facto był tylko szpitalnym portierem, po kolei opadały i inne maski. Biznes importowy Malcolma okazał się bazarowym stoiskiem z porcelaną. A "sfery bankowe" też nie wychynęły poza okienka kasowe.

Błyskotliwa, acz niepozbawiona głębszych refleksji komedia, z odniesieniami do życiowych realiów, bawiła do łez humorem sytuacyjnym i słownym. Ale i wzruszała pogubieniem bohaterów w niezbyt wesołej rzeczywistości.

Wszyscy aktorzy ujawnili siłę osobowości w kreowaniu wyrazistych charakterów. Ostra rozgrywka między wyemancypowaną bohaterką Grażyny Wolszczak i luzakiem granym przez Piotra Machalicę kontrastowała z boskim idiotyzmem blondynki z dowcipów, Edyty Olszówki i ciamajdowatością Piotra Gąsowskiego. Rozrywka przez duże R, gwarantująca udany wieczór.

Na zdjęciu: scena z "Samotnych serc".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji