Artykuły

Bogini o trzech piersiach

W pierwszym dniu festiwalu zaprezentował się, jak pi­saliśmy, teatr toruński. Na temat "Króla Edypa", który zainaugu­rował przegląd, zamieściliśmy ty­dzień temu oddzielną recenzją - spektakl festiwalowy nie różnił się w ogólnych zarysach od pre­mierowego. Tu poświęcimy parę słów wystawionej na Małej Sce­nie teatru sztuce Ireneusza Iredyńskiego, jako że jest to drama­turgia współczesna i polska - najbardziej przez teatry poszukiwana. W dodatku prapremiera.

Iredyński mówi o sobie, że pi­sze stale tę samą sztuką (napi­sał ich 11) i dodaje: jest to za­wsze rzecz o przemocy. I rzeczywiście, gdy głębiej wniknąć w jego kolejne dramaty (np. "Żegnaj Judaszu", "Jasełka mo­derne", "Sama słodycz", "Do­broczyńcy"), okazuje się, że ich wymowa jest zawsze jednoznacz­na, niezależnie od tego, czy ak­cja rozgrywa się w czasie oku­pacji czy dzisiaj - jedyną prawdą, jaka tkwi u źródeł ludz­kich działań, jest prawda prze­mocy i strachu. Wszystkie nor­my moralne okazują się fikcją, rzeczywistość ludzka rozgrywa się wyłącznie między oprawcą a ofiarą. Ideały są tylko narzę­dziem w ręku garstki wtajemniczonych, szermujących nimi, by zapanować nad resztą naiw­nych, którzy w nie wierzą.

W "Trzeciej piersi" jest rów­nież taka "sytuacja modelowa". Są naiwni - z jednej strony ów tłum wiernych, który dał się ponieść kontestatorom (nie po­jawia się na scenie), z drugiej owi przywódcy: fałszywa bogi­ni o trzech piersiach i jej wspól­nik, Jerzy. "Bez najmniejszych skrupułów" zespalają w strachu ów tłum wiernych, znacząc swą władzę krwią i pożogą. A naj­dziwniejsze i najbardziej typo­we dla Iredyńskiego jest to, że zarówno Ewa jak i Jerzy nie zdawali sobie sprawy z tego, że są urodzonymi sadystami - dopóki nie wyzwoliła tego w nich sytuacja: chęć ukrycia przez Ewę trzeciej piersi, która pojawiła się na jej ciele. Zło wy­bucha w nich błyskawicznie jak wulkan, a przy tym gładko i bezboleśnie, automatycznie nie­mal. Nie mają czasu powoli zmieniać się w oprawców, stają się nimi w okamgnieniu.

Iredyński mówi: to sytuacja modelowa. A my dodajmy: wiel­kie uproszczenie. Naginanie ludz­kiej psychiki do z góry założo­nych tez. Powstaje w ten sposób sytuacja fałszywa, choć pozor­nie efektowna i, co gorsza, nie­wiele z niej wynika, skąpy ma­teriał do przemyśleń dla widza.

W spektaklu toruńskim jest wszystko, o co chodzi Iredyńskiemu: i odrobina seksu (bo­gini obnaża swe piersi z dodat­kiem owej trzeciej) i sytuacje konfliktowe, pełne napięcia "sce­ny męskie". Zasługą reżysera, Eu­geniusza Aniszczenki, jest fakt, że aktorzy starają się być, a nie "grać" na scenie. I to się w peł­ni udaje nie tylko Tomaszowi Wittowi w roli Tomasza, lecz tak­że Wojciechowi Nowickiemu, który kreuje Jerzego. Tworzą oni sylwetki wyraziste, autentycz­ne - na ile pozwala na to ma­teriał sztuki. Natomiast mło­dziutka aktorka Maria Makow­ska nie udźwignęła trudnej roli Ewy, przywódczyni duchowej grupy dziewczyny o niezwykłej indywidualności i silnym cha­rakterze. Brak ciężaru gatunko­wego tej roli osłabił motywacją przedstawionych wydarzeń.

Sprawna reżyseria Aniszczenki nadała sztuce wartkie tempo, sugestywna muzyka Jerzego Sata­nowskiego podkreślała narastanie napięcia. Reżyser starał się po­głębić wymowę sztuki przez wy­dobycie "ludzkich i moral­nych elementów stosunku auto­ra do spiętrzonych w jego sztu­ce zdarzeń i zderzeń". Tkwią one w końcowej metamorfozie bohaterki, która w pewnym mo­mencie chce zacząć zwykłe, ucz­ciwe życie. Ale to zostało tylko powiedziane, nie przeżyte. I zwycięża, jak zwykle u Iredyńskiego, bezwzględne okrucień­stwo jej wspólnika - sadysty, który staje się panem sytuacji.

O samym zjawisku kontesta­cji sztuka mówi niewiele, na­skórkowo. Zbyt łatwo sielanko­wa komuna, przeniknięta ideą prawdziwej wspólnoty, przera­dza się w coś na kształt obozu koncentracyjnego. Tak bywa tyl­ko w sztukach z tezą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji