Artykuły

Farba i krew czyli o festiwalu toruńskim (fragm.)

XVII Festiwal Teatrów Polski Północnej (Toruń 31 maja - 7 czerwca 1975) upłynął pod znakiem dramaturgii polskiej. Połowa wszystkich festiwalowych propozycji dotyczyła realizacji sztuk polskich, zarówno tych najnowszych, jak i z początku wieku ("Cyganeria warszawska" Adolfa Nowaczyńskiego wystawiona przez Teatr "Wybrzeże"). Właśnie sztukę najnowszą zaprezentował Toruń, jako pierwsze fe­stiwalowe (niestety, grane poza konkursem) przedstawienie.

BYŁA to polska prapremiera "Trzeciej piersi" Ireneusza Iredyńskiego. Przypomnijmy, że prapremiera światowa tej sztuki od­była się dwa lata temu w Szwaj­carii. Trudno o sytuację dziwniejszą. Mówi się chętnie, przy innych oka­zjach, o hermetyczności polskiego języka, polskiej kultury. Okazuje się, że łatwiej współczesnej sztuce polskiego pisarza po­konać te bariery, niż przebić się przez mur niechęci, czy inercji dyrektorów teatrów.

"Trzecia pierś" grana jest na Małej Sce­nie (widownia mieści 80 osób) Teatru im. Wilama Horzycy w reżyserii Eugeniusza Aniszczenki, scenografii Antoniego Tośty, z muzyką Jerzego Satanowskiego. Przypo­wieść Iredyńskiego o przemocy rozszerza­jącej się jak zaraza i aspekt moralny tej przypowieści, że nie można się przemocą posłużyć jednorazowo, ponieważ kala ona ręce na zawsze - wszystko to jest bardzo teatralne; realizuje się nie w słowach, tylko w działaniu, poprzez akcję i zmienia­jące się relacje między osobami.

Dlatego też trzy role sztuki Iredyńskiego są bardzo kuszące, ale i bardzo trudne dla aktorów. Przy tym specyfika małej sali - aktorzy działający z bliska, stojący twarzą w twarz z widownią - jest taka, że wyma­ga absolutnej precyzji i reżyserskiej i ak­torskiej. Brak dystansu między widzami i aktorami wymaga prawdy każdego gestu, każdego grymasu. Trzeba od razu powiedzieć, że toruńscy aktorzy (i reżyser) spełnili te wymagania. Przemiany granych przez nich postaci i wzajemnych ich związ­ków są przeprowadzone bardzo konsek­wentnie.

Zwłaszcza Tomasz Witt (jako Tomasz) stworzył prawdziwą kreację, posługując się bardzo dyskretnymi środkami. W tym aktorskim koncercie Wojciech Nowicki gra Jerzego a Maria Makowska - Ewę, ducho­wą przywódczynię komuny.

Reżyseria ściszona i dyskretna operuje znakiem bardzo prostym i czytelnym. Sce­nografia Jerzego Tośty stwarza doskonałe tło wydarzeń i od razu wprowadza nas w klimat sztuki, sygnalizuje zagrożenie w rzekomej Arkadii. Miejsce akcji, "pokój" (dzięki zmiennym rekwizytom), zarówno Jerzego, jak i Ewy w szczęśliwej komunie ludzi wolnych - to bunkier uszczelniony workami, między które wpełza bujna, eg­zotyczna roślinność.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji