Zorza
Teatru Nowego z Poznania nie trzeba widzom warszawskim rekomendować. Od lat systematycznie przyjeżdża do stolicy, kiedyś jako stały uczestnik Warszawskich Spotkań Teatralnych, ostatnio jako gość Teatru Rzeczypospolitej. Zawsze przybywa z ambitnym repertuarem, zrealizowanym w sposób oryginalny i prawdziwie profesjonalny.
Zmieniały się mody, koniunktury, nasza sytuacja - zmieniał się też poznański teatr, nigdy jednak kosztem obniżenia artystycznego poziomu. Jego repertuar i styl cechuje duża różnorodność, ale to, co prezentuje ta scena, służy nawiązaniu i podtrzymaniu dialogu z publicznością. Jest to teatr, który rozmawia z widzem o sprawach istotnych. Czy to będzie "Łaźnia" Majakowskiego, "Dom otwarty" Bałuckiego, czy "Zorza" Schaeffera - odbijają się w nich niepokoje naszego tu i teraz, przedstawienia zachęcają do refleksji nad naszą sytuacją egzystencjalną, dylematami moralnymi, filozoficznymi, politycznymi.
To teatr nieobojętny, uwikłany w problemy naszej epoki, na którą pada cień Apokalipsy i żywa jest pamięć o niedawnym czasie pogardy i krematoryjnych pieców. Epoki przeżywającej kryzys kultury, degradację dotychczasowych wartości. Pisarze współcześni są bezsilni wobec tych zagadnień. Być może nie znajdują odpowiedniego języka, aby o nich mówić.
Z większą śmiałością poruszają tę problematykę ludzie innych profesji. Oto reżyser Janusz Wiśniewski wraz z zespołem Teatru Nowego zaryzykował taką próbę. Jego autorskie przedstawienia "Panopticum a la madame Tussaud" i "Koniec Europy" wielekroć nagrodzono na międzynarodowych festiwalach nie tylko za walory artystyczne, ale i za podjęcie ważkiej tematyki. Problemy te natrętnie pojawiają się też w twórczości dramatopisarskiej Bogusława Schaeffera, znanego kompozytora Nie jest z pewnością przypadkiem, że prapremiera "Zorzy", tragikomedii w dwóch aktach odbyła się na scenie poznańskiej, a Izabella Cywińska, dyrektor i kierownik artystyczny tego teatru, okazała się uważnym czytelnikiem i inteligentnym interpretatorem pisarstwa Bogusława Schaeffera (nawiasem mówiąc: w repertuarze Sceny Nowej znajduje się też "Audiencja III" tegoż autora).
Wbrew pozorom pisarstwo Bogusława Schaeffera jest dość trudne do wystawienia. Wymaga od reżysera inteligencji, intuicji i pomysłowości, a od aktorów bezbłędnej znajomości swego rzemiosła. Izabelli Cywińskiej udało się wydobyć z "Zorzy" pewien zarys fabularny (reżyserka musiała dokonać w tekście oryginału znacznych skreśleń) i w miarę konsekwentny rozwój zdarzeń. Spektakl utrzymany jest w poetyce dość koszmarnego snu, w którym słychać echo zdarzeń, postaw, ze świata realnego. Budzi grozę Fanatyk (świetnie zagrany przez Janusza Michałowskiego), choć publika śmieje się z jego oratorskiego występu. Śmiech jest skuteczną bronią, pomaga rozładować ukryty lęk. Skoro potrafimy się śmiać, jeszcze nie jest źle, jeszcze możliwa jest nadzieja.