Artykuły

Jego miłością był teatr

Taki zostanie w naszej pamięci - uśmiechnięty, ale też skupiony na rzeczach istotnych, miły, ale i wymagający od innych, najwięcej jednak od siebie, dobry człowiek i aktor - który potrafił odróżnić - gdzie gra, a gdzie powinien być sobą - ANDRZEJA LIPSKIEGO wspomina Marek Mierzwiak.

ANDRZEJ LIPSKI (1950-2013)

Trudno jest pisać o kimś, kogo już nie ma, a z kim jeszcze niedawno rozmawiało się o planach, dokonaniach, marzeniach. Andrzej Lipski mimo ciężkiej choroby nie poddawał się i walczył do końca. Kiedy rozmawiałem z nim ostatni raz, rok temu, gdy żona, Hanna Boratyńska odbierała Złotą Maskę za kreację w spektaklu "Gorące lato w Oklahomie" w reżyserii Katarzyny Deszcz, był po kolejnej chemii, ale jak to on, spokojny i łagodny powiedział tylko: Mareczku (zawsze tak do mnie mówił) bardzo się cieszę z tej nagrody Hani i zobaczysz będzie dobrze.

Wszyscy wiedzieliśmy jak zmagał się z chorobą. Gdy po raz pierwszy o niej usłyszałem, nie chciałem wierzyć. Andrzej, taki spokojny, zdawać by się mogło żyjący bez stresów - chory? I jego dopadło to paskudztwo, rak, ale przecież z tego teraz się wychodzi - myślałem.

W Teatrze Śląskim, bo tam wręczano nagrody, Andrzej blisko swej Hani, rozglądający się wokół, jakby ciągle ciekawy świata. Przypomniały mi się chwile, kiedy przyjechałem tu na Śląsk do pracy w Polskim Radiu Katowice i spotkałem go po raz pierwszy. Zaczęliśmy w redakcji przygotowywać program radiowo-estradowy "Z młodością na ty". Pokazywaliśmy młodych ludzi - górników, pielęgniarki, hutników, muzyków - ludzi różnych profesji, którzy robią w życiu dużo dobrego. Nie tylko w pracy. Przepis był prosty - na estradzie gwiazdy piosenki, ja przeprowadzający wywiady i para konferansjerów prowadząca ten koncert. Powiedziano mi, abym zadzwonił do młodego aktora Andrzeja Lipskiego, bo on ma dobry głos i dużo potrafi. O partnerkę niech się nie martwi - będzie to najpiękniejsza dziewczyna ze Śląska. Wszystko przebiegało względnie spokojnie do chwili, kiedy na próbie generalnej to cudne dziewczę odezwało się. Piękna nad podziw debiutantka w polskim kinie, absolutnie nie miała ani dykcji, ani ciekawego głosu. Chrypiała, łącząc zupełnie bez sensu, wyrazy i zdania. Byliśmy przerażeni. Powiedziałem - pójdę i załatwię to z Andrzejem, I faktycznie - uzgodniliśmy, że on całą konferansjerkę weźmie na siebie, a cud dziewczyna będzie stała obok i wdzięcznie uśmiechała się. Wypadło całkiem nieźle, Andrzej po tym koncercie nie tyle był zdenerwowany (w każdym razie ja tego nie zauważałem), co ogromnie wyczerpany. Uśmiechnął się jednak i tylko zapytał: Dobrze było?

Do teatrów wówczas tutaj nie chodziłem. Wychowany na spektaklach poznańskich i warszawskich wolałem pojechać do Krakowa. Ale o Teatrze Nowym w Zabrzu słyszałem, iż jest niezły, bo Mieczysław Daszewski, ówczesny dyrektor, stara się pokazywać przedstawienia, które nie pozostawiały widzów obojętnymi. 1 tak faktycznie było.

Andrzej w tym teatrze zdawać by się mogło pracował od zawsze. Przyszedł razem z Jerzym Królem i Kubą Zaklukiewiczem. Trzech młodych, ambitnych muszkieterów, jak słyszałem o ich wejściu do teatru po latach. Po kilku sezonach ich drogi rozeszły się - Jerzy został na Śląsku, grając w różnych teatrach, offowych i niezależnych też, a Kuba wywędrował do Gdańska. Zginął tragicznie w Wilnie.

Andrzej został wierny zabrzańskiej publiczności święcąc tutaj największe triumfy. Mogę powiedzieć zawodowe i osobiste. Bo to tutaj doceniono go za jego aktorską grę, a w przeciągu 30 lat zagrał ponad 100 ról zbierając nagrody i wyróżnienia (3 Złote Maski; dwie za kreacje aktorskie, jedna za reżyserię "Szkoły Błaznów" Michela de Ghelderode'a). Ale też w tym teatrze spotkał miłość swojego życia - Hannę Boratyńska, w której - jak mi opowiadał - zakochał się od pierwszego wejrzenia i był bardzo zazdrosny o nią w każdej sekundzie swojego życia.

Kiedy grałem Janosika i widziałem jak kolega z zespołu tańczy z nią, trzymając ją w pół, to ta ciupaga tak jakoś mi się wyrywała dziwnie z ręki - mówił ze śmiechem w swoim mieszkaniu, kiedy spotkaliśmy się kilka lat temu, aby opisać ich miłość właśnie i teatralne przygody do "Śląska". Bardzo ją kochałem i nie wyobrażam sobie, że Hani mogłoby obok mnie nie być. Razem gramy, mieszkamy i spędzamy wakacje planując je w zimowe wieczory.

Bo podróże to było ich drugie życie. Potrafili godzinami opowiadać o krajach, które odwiedzili, a było ich mnóstwo i o tych zakątkach na naszym globie, gdzie nie byli, ale pojadą na pewno.

Andrzej był szalenie obowiązkowy. Nie było roli, która dla niego byłaby mniej ważna, żeby ją po prostu odpuścił. Pamiętam go po przedstawieniu "Kordiana" w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu (występował tam przez dwa sezony). Za rolę Cara otrzymał Nagrodę Ministra Kultury i Sztuki oraz Zarządu Głównego ZASP. Pojechałem z magnetofonem nagrać z nim rozmowę. Wszak nagrody były prestiżowe, więc laureat powinien coś o nich powiedzieć. Umówiliśmy się na godzinę dwunastą w południe, po przedstawieniu dla szkół. W garderobie zapytałem Andrzeja, jak gra się dla młodzieży, która czasami robi na widowni wszystko, tylko nie słucha aktorów? Tym bardziej trzeba dać z siebie wszystko, aby zmusić ich do tego, żeby przestali rzucać papierkami, żuć gumę i przekrzykiwać się w rzędach (to był rok 1999 więc telefony komórkowe jeszcze tak bardzo nie były popularne jak dziś). Dla mnie to jeszcze większe wyzwanie niż spektakl wieczorny. Wiesz Mareczku, że nigdy nie odpuszczam, bo to nie w moim charakterze.

To dlatego, będąc przez 8 lat dyrektorem naczelnym i artystycznym zabrzańskiej sceny bardzo chciał, aby o tym teatrze usłyszała Polska teatralna. Stąd Festiwal Dramaturgii Współczesnej "Rzeczywistość Przedstawiona", którą wspólnie z Bogdanem Cioskiem wymyślili i który Andrzej doglądał aż do chwili, kiedy musiał pożegnać się z zespołem. Różnie bywało w teatrze, ale jak mi mówił, zawsze chciał dla swoich aktorów dobrze. To, że oni czasami mieli inne odczucia patrząc na działania dyrekcji, cóż, tak bywa, że zdania są rozbieżne i ogląd spraw różny. Ale to za jego kadencji pokazano na Festiwalu "Wampira" Wojciecha Tomczyka, spektakl, który został dosłownie obsypany nagrodami na X Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej a także na III Festiwalu Dramaturgii Współczesnej "Rzeczywistość Przedstawiona".

Pożegnał swój teatr w 2007 r. zaczynając współpracę z Teatrem Śląskim i z Filharmonią. Z radiem już nic, chociaż bardzo lubił u nas bywać i wspaniale czytał poezje. Niestety publiczne radio nie stać teraz ani na robienie słuchowisk, ani na audycje poetyckie, a jeszcze po roku 1989 zrobiłem z Andrzejem dwie audycje o poezji stanu wojennego i jedną poświeconą górnikom kopalni Wujek. Chciał te wiersze dostać dzień wcześniej, aby je naczytać i przygotować się do nagrania. A przecież mógłby usiąść przed mikrofonem i tak a vista odczytać swoim ciepłym głosem te strofy. I też by pewnie było dobrze, ale to nie było w jego stylu. Musiał być profesjonalistą w każdym calu.

I taki zostanie w naszej pamięci. Uśmiechnięty, ale też skupiony na rzeczach istotnych, miły, ale i wymagający od innych, najwięcej jednak od siebie, dobry człowiek i aktor - który potrafił odróżnić - gdzie gra, a gdzie powinien być sobą.

Kiedy rozmawialiśmy po raz ostatni, powiedział na pożegnanie fragment jakiegoś wiersza. Został on we mnie głęboko, ale nie znałem autora. Zadzwoniłem zatem do Andrzeja pytając kto to napisał: Marquez - powiedział - trzymajcie się kochani wszyscy. Tak właśnie - nie ja, ty, on - wszyscy. Może to było jego ostatnie pożegnanie? A ten fragment znalazłem, brzmi tak: "Być może, że dzisiaj patrzysz po raz ostatni na tych, których kochasz. Dlatego nie zwlekaj, uczyń to dzisiaj, bo jeśli się okaże, że nie doczekasz jutra, będziesz żałował dnia, w którym zabrakło ci czasu na jeden uśmiech, na jeden pocałunek, że byłeś zbyt zajęty, by przekazać im ostatnie życzenie".

Andrzej Lipski odszedł, ale pozostawił to przesłanie. On chyba będzie się cieszyć, gdy spróbujemy je codziennie wypełniać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji