Artykuły

Wyspa Filokteta

"Filoktet" w reż. Barbary Wysockiej w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Agnieszka Górnicka w serwisie Teatr dla Was.

W swojej najnowszej inscenizacji Barbara Wysocka traktuje dzieło Sofoklesa z dystansem i ironią. Wydobywając komizm słowny i sytuacyjny, pokazuje tragedię antyczną poprzez pryzmat współczesności i stereotypowych wyobrażeń na temat mitycznych bohaterów.

Reżyserka umieszcza akcję tragedii w umownej, konkretnej i bardzo prostej przestrzeni: kwadratowa, ograniczona płaszczyzna, z jednej strony opadająca ku widzom, to wyspa Lemnos - miejsce spotkania trojga głównych bohaterów - Filkoteta, Neoptolemosa oraz Odysa.

Odys i Neoptolemos przybywają na wyspę, którą od lat zamieszkuje Filoktet - bohater wygnany i zdradzony, porzucony na pastwę losu ze względu na chorobę, uniemożliwiającą mu egzystowanie pośród towarzyszy dotychczasowych wypraw. Zapomniany i osamotniony, wzbudza zainteresowanie przybyszów w chwili, gdy staje się dla nich jedynym gwarantem pokonania wojennych wrogów; ostatnią deską ratunku, która może przynieść sukces i zwycięstwo.

"Filoktet" właściwie pozbawiony dynamicznej akcji scenicznej skupia się na zmiennych relacjach pomiędzy mężczyznami, na pierwszy plan wysuwając ich słowne potyczki i grę pozorów. Na scenie prawda mija się z kłamstwem, odwaga z tchórzostwem a zdrada z honorem i wiernością. Intryga i podstęp zabarwione są jednak humorem, przede wszystkim za sprawą kreacji bohaterów, w tym jednoosobowego chóru, w rolę którego wciela się Rafał Kronenberger. Od pierwszych chwil spektaklu chór wyposażony w gitarę basową i mikrofon, za pomocą niskich, wibrujących dźwięków tworzy muzyczne tło akcji scenicznej. Z jednej strony uczestnik wydarzeń, z drugiej, ich komentator, do końca tragedii nie rozstaje się ze swym instrumentem, przypominając zachowaniem i wyglądem alternatywnego muzyka, komponującego swoje pierwsze akordy. Ze stonowanymi dźwiękami, które budują napięcie i dramatyzm, współgra dynamiczna gra Marcina Czarnika i Adama Szczyszczaja. Dzięki ich aktorskiej interpretacji język tragedii antycznej brzmi żywo, miejscami zabawnie; słowa skupiają uwagę widowni stając się najważniejszym elementem komunikacji teatralnej.

Z ironicznym dystansem potraktowany został również obraz Heraklesa, który bohaterom tragedii objawia się w niebiańskim obłoku. Heros znany z mitologii greckiej; symbol siły i wytrzymałości w spektaklu grany przez Odyseusza zostaje pozbawiony aury boskości i wielkości. To półnagi mężczyzna z głową lwa, wydający z siebie niegroźne ryki zwierzęcia. Leniwie drapiąc się po brzuchu, swobodnie, wolnym krokiem przechadza się po widowni i scenie w rytm amerykańskiego hitu zespołu The Doors "Readers on the storm". Obraz komiczny i prześmiewczy ale jakże trafny!

Spośród wielu zabawnych aspektów spektaklu, Barbara Wysocka nie zapomina o tragicznym rysie dzieła Sofoklesa. Jego ciężar przenosi na bohaterów tragedii nie uczestniczących bezpośrednio w akcji dramatycznej, ale których działania i decyzje podjęte w przeszłości, determinują losy greckich wojowników. Tragedia to łańcuch wielu imion władców, żołnierzy, Bogów i cywilów, którzy z perspektywy czasu łączą się w całość, budującą historię greckiej tragedii. Neoptolemos, później wtórujący mu Filoktet, czarną farbą wypisujący na ziemi imiona wszystkich bohaterów, zdaje się przypominać o genealogicznym drzewie antycznych rodów, uczestników greckich opowieści, w których niekończąca się machina zemsty i walki trwa nieubłaganie, nie zwracając najmniejszej uwagi, na życie swoich ofiar.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji