Artykuły

Życie (nie) kończy się po czterdziestce

"Klara" w reż. Aleksandry Popławskiej w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Dominika Agnieszka Stańczyk w Teatraliach.

"Klara" Izy Kuny jest komedią, która powinna trafić na obowiązkową listę wszystkich singli. To opowieść, która z nutą goryczy przypomina o pędzącym czasie i magicznej, zbliżającej się nieubłaganie czterdziestce. To, wreszcie, opowieść o ludziach samych, ale nie samotnych, którzy powinni być statecznymi członkami rodzin, ale nie mogą pozbyć się młodzieńczego ducha.

Klara ma 39 lat, o czym przypomina kilkukrotnie z lekko drżącym głosem. Cierpi na depresję, którą leczy tabletkami i papierosami. Wszystkie pozostałe smutki suto zakrapia alkoholem. Jest w związku, ale z żonatym mężczyzną. Aleks, jej partner, mimo wyrazów miłości, nie potrafi odejść od żony i dzieci, które przecież są za małe, aby informację o rozwodzie rodziców przyjąć ze spokojem. Bohaterka, wciąż zwodzona obietnicami, zatraca się i żyje z dnia na dzień w otoczeniu zwariowanych przyjaciół. Klara czeka i czeka, ale nic się nie zmienia mimo upływających lat - wciąż jest tą drugą, zaraz po żonie.

W rozpaczy wspierają ją Piotr i Wronka. Ten pierwszy - gej z tradycyjnej, konserwatywnej rodziny - boi się wyznać rodzicom, że tak naprawdę kobiety zupełnie go nie pociągają. Co chwila spotyka nową miłość życia, informując otoczenie, że takie uczucie dwa razy się nie zdarza. Przyjaciółka Klary to z kolei singielka z krwi i kości, udająca kobietę wolną i niedostępną, jednak cały czas poszukująca akceptacji i miłości, lokująca uczucia w sercach niewłaściwych mężczyzn.

Karykaturę dopełnia matka Klary, rewelacyjnie odegrana przez Joannę Żółkowską. Ta - by zwrócić na siebie uwagę - cały czas opowiada o nadchodzącej śmierci. Zarzuca córce brak zainteresowania, a jednocześnie nie przestaje mówić o sobie.

Wszystko razem daje nam świetny, lekko groteskowy i karykaturalny obraz współczesnego świata. Zjeżdżamy do wielkiego miasta w poszukiwaniu kariery i zapominamy o najprostszych wartościach. Śmiejemy się z Klary, z błyskotliwych dialogów, przesiąkniętych ironią i sarkazmem, ale wszystko to paszkwil z nami w głównej roli - pokoleniem, które pędząc, zapomina o miłości i rodzinie, skupia się tylko na sobie, nie chce przyznać, że nadszedł czas aby dorosnąć.

"Klarę" w reżyserii Aleksandry Popławskiej trzeba po prostu zobaczyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji