Śluby panieńskie
Najlepsze komedie Aleksandra Fredry powstały w latach 30. minionego wieku. Wówczas triumfalny pochód przez krajowe sceny rozpoczęly właśnie "Śluby panieńskie", których premiera odbyła się 15 lutego 1833 roku. Autor miał to szczęście, że jego utwory były od razu weryfikowane przez publiczność, a ta okazała się nadzwyczaj łaskawa dla byłego kapitana armii napoleońskiej. Rok po premierze "Śluby panieńskie" grane były w Warszawie przez pięć tygodni, co na owe czasy było sukcesem ogromnym. Recenzenci podkreślali doskonałą polszczyznę i znakomicie zarysowane komediowe charaktery.
Wśród współczesnych ludzi sceny Andrzej Łapicki jest z pewnością reżyserem najwierniejszym Fredrze. Właśnie "Śluby panieńskie" wybrał wieloletni prezes ZASP na swój jubileusz 50-lecia pracy artystycznej, który odbył się 6 lutego 1995 roku na małej scenie Teatru Powszechnego w Warszawie. Przeniesienie tego spektaklu obejrzymy w Teatrze Telewizji. Łapicki ma na Fredrę prostą receptę - grać zgodnie z intencją komediopisarza, bez zbędnych udziwnień, tanich aluzji, czy zabiegów uwspółcześniających. W miarę upływu lat Łapicki gra Fredrę coraz bardziej "po bożemu", czy jak to określają krytycy "w duchu najszlachetniejszego akademizmu". I co ciekawe, daje to dobre efekty, o czym przekonuje pełna widownia w Powszechnym i udane telewizyjne przeniesienie. Reżyser skreślił z oryginału ledwie kilka linijek, tekst grany jest niemal w całości, a mimo to nie nuży. To wielka zasługa pana Łapickiego, że sztuka o magnetyzmie serca, salonowa komedyjka o bzdurnych ślubach ("Nienawidzić ród męski, nigdy nie być żoną") dwóch dziewczątek Anieli i Klary adorowanych przez birbanta Gucia i gamonia Albina da się jeszcze oglądać. I choć panienki grają już całkiem dojrzałe kobiety - Beata Ścibakówna (Klara) i Justyna Sieńczyłło (Aniela), a narzeczonych doświadczeni amanci - Rafał Królikowski (Gustaw) i Piotr Kozłowski (Albin) komedia Fredry nabrała świeżości. Reżyser zarezerwował dla siebie postać Radosta tworząc z Mirosławą Dubrawską (Pani Dobrójska) bardzo sympatyczną, pełną ciepła parę.