Operetka Moniuszki w opolskim teatrze
Mało kto dziś wie, że oprócz oper Stanisław Moniuszko komponował także operetki, których libretta wyszły m. in. spod pióra Aleksandra Fredry ("Nocleg w Apeninach", "Nowy Don Ki-szot"). Jeden z takich lżejszych gatunkowo utworów Moniuszki, z nowym librettem Joanny Kulmowej, która pierwotny tytuł "Karmaniol, czyli Francuzi lubią żartować" zmieniła, wraz z fabułą na "Karmaniola, czyli od Sasa do Lasa" jest najnowszą premierą na Małej Scenie Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu.
Dyrektor Korwin uprzedził mnie, że rozmowa z reżyserującym "Karmaniolę" Markiem Sikorą nie będzie łatwa. Rzeczywiście, ten młody (i przystojny) człowiek nie miał ochoty mówić o przygotowywanym przedstawieniu.
To proszę powiedzieć coś o sobie. Zwykliśmy przedstawiać naszym, chodzącym do teatru czytelnikom reżyserów pierwszy raz robiących spektakl w Opolu.
- Jeśli to kogoś interesuje, proszę bardzo. Ukończyłem szkołę baletową w Bytomiu i wydział aktorski w Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Kilka lat grałem w teatrach Poznania - Polskim i Nowym, a teraz kończę studia reżyserskie w warszawskiej PWST. "Karmaniola" to moja praca warsztatowa, robiona pod opieką artystyczną Krzysztofa Zaleskiego.
Zdecydował się pan na reżyserowanie operetki na scenie dramatycznej. Co pana skłoniło do tak odważnego i ryzykownego wyboru?
- Chęć próby ogarnięcia w jednym spektaklu całości środków wypowiedzi teatralnej, wydobycia w ciągu dwóch miesięcy z aktorów ich możliwości w dziedzinie tańca, śpiewu, sprawnego istnienia na scenie. A poza tym pociągnął mnie ten czas, w którym dzieje się akcja "Karmanioli": rok 1794 w Paryżu - najbardziej krwawy okres rewolucji, okres przejściowy - oczekiwania na coś, co było jeszcze daleko. Libretto Kulmowej dotyczy pewnego gorącego, przełomowego momentu historycznego. Właśnie to mnie zainteresowało.
Czy widzi pan jakąś analogię między tamtym okresem a tym, co dzieje się teraz?
- Niczego nie chcę w spektaklu sugerować. Możliwe jednak, że widz dostrzeże taką analogię. Rzecz rozgrywa się w środowisku polskich emigrantów, podzielonych na trzy obozy: natchnionych ideą wolności, braterstwa i równości jakobinów i dwa obozy monarchistyczne - zwolenników dynastii saskiej czyli Sasa oraz Leszczyńskiego czyli Lasa. Są to ludzie uniesieni prądem wydarzeń, nie wiedzący dokąd zmierzać. Muszą się jakoś określić wobec tych zdarzeń, szukać dla siebie, wśród panującego zamętu, ocalenia. W wyborze drogi wyręcza ich szczęśliwy traf, czy może opatrzność.
Operetka, nawet - jak określa Kulmowa "Karmaniolę" "operetta wielce narodowa", jest lekkim, służącym rozrywce gatunkiem teatralnym, a to, co pan mówi, brzmi bardzo poważnie.
- Staramy się, żeby spektakl był zabawny. Całe nasze życie jest groteskowe i inscenizacja "Karmanioli" będzie to w jakiś sposób odzwierciedlała. Ale byłoby lepiej, żeby pani zamiast mnie wypytywać, jakie będzie to przedstawienie, przyszła na próbę i sama zobaczyła. Zapraszam.
Skorzystawszy z zaproszenia, obejrzałam kilka próbowanych scen, już w dekoracjach i kostiumach (z przymusu oszczędności ubiory aktorów zostały wyszukane w magazynie). Wyglądało to zachęcająco. Jest pomysłowa intryga, żywa akcja, dużo muzyki granej na żywo przez 4-osobową orkiestrę, taniec, śpiew, a więc wszystko, co lubi publiczność.
Oryginalną oprawę plastyczną "Karmanioli" zaprojektował Grzegorz Małecki, którego kilka prac scenograficznych mieliśmy okazję oglądać w spektaklach telewizyjnych.
Muzykę opracował Tomasz Krzemiński. Obsadę aktorską tworzą: Małgorzata Andrzejak, Zofia Bielewicz, Judyta Paradzińska, Włodzimierz Dyła, Marek Kędzierski, Maciej Korwin, Włodzimierz Pawlak, Wiesław Sierpiński, Zbigniew Sikora, Andrzej Skiba.....