Artykuły

Gdynia. Nowe aktorskie oblicze Jandy?

Jeśli Krystyna Janda za rolę Jadwigi Stańczakowej [na zdjęciu], niewidomej przyjaciółki Białoszewskiego, w filmie "Parę osób, mały czas" nie dostanie nagrody za najlepszą rolę żeńską, to znaczy, że wyścig po Złote Lwy nie ma sensu.

Krystyna Janda znakomitych ról ma w swoim dorobku wiele, ale ta jest absolutnie wyjątkowa - zagrana z ogromnym umiarem, stonowana, skoncentrowana na świecie wewnętrznym bohaterki, nie na akcji sterującej jej życiem. To Janda, jakiej dotąd nie znałam. Misternie zbudowana postać Jadwigi Stańczakowej - niewidomej sekretarki i przyjaciółki ekscentrycznego poety Mirona Białoszewskiego (w tej roli Andrzej Hudziak), pisarki i autorki wierszy, kobiety w jesieni życia - odsłania nowe aktorskie oblicze Jandy.

Najnowszy film Barańskiego, w którym na czoło wysuwa się postać sekretarki poety, a nie on sam, oparto na konfrontacji stanów ducha głównych bohaterów. To zapis ostatnich lat życia Białoszewskiego z jego oderwaniem od rzeczywistości, życiową nieporadnością, znoszącymi się wzajemnie egocentryzmem i skromnością. Przy nim niewidoma Stańczakowa to przykład zorganizowania i pragmatyzmu. Ona organizuje mu życie i jest jego oczami. Oboje są sobie niezbędni i dobrze funkcjonują tylko w parze, choć parą nigdy nie będą. - To najpiękniejsza miłość, jaka może być - mówi o stosunku niewidomej sekretarki do swojego mistrza Krystyna Janda.

Świat z filmu "Parę osób, mały czas" (tytuł zaczerpnięty, rzecz jasna, z twórczości Białoszewskiego) to warszawska bohema literacka lat 70. i 80., której poczynania komentują znawcy literatury: Artur Sandauer, profesor Maria Janion i spotykający się na literackich wtorkach u Białoszewskiego młodzi miłośnicy słowa. - U źródeł myślenia o tym filmie był temat polskiej bohemy, nie nowojorskiej ani paryskiej, zupełnie oddalonej od "Wspólnego pokoju" Uniłowskiego, gdzie nikt nie pije, nie ma otaczającego ją sztafażu, a zostaje czyste myślenie o sztuce - mówi reżyser.

W tym świecie, w którym liczy się tylko Literatura, Stańczakowa z czasem przestaje być tylko sekretarką poety, jej umiłowanie poezji każe jej zacząć pisać. Ale Białoszewski nigdy tego do końca nie zaakceptuje. Zazdrość? Znajomość rzeczy?

Film Barańskiego (twórcy m.in. "Wszyscy święci", "Dwa księżyce", "Tabu", "Kawalerskie życie na obczyźnie" i "Nad rzeką, której nie ma") powstał na podstawie książki Jadwigi Stańczakowej "Dziennik we dwoje", w którym opisywała są niezwykłą przyjaźń z Białoszewskim. Książki nie znam, ale poznam na pewno.

Słowo się rzekło

- Jak to dobrze, że mamy możliwość wydobycia tamtego czasu, rzeczywistości pogardliwie określanej jako PRL, a która była wspaniałą, przebogatą i zupełnie niedocenianą kopalnią życia - mówił po projekcji Tadeusz Sobolewski, zięć Jadwigi Stańczakowej, filmowy Tadek, dziennikarz "Gazety Wyborczej".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji