Artykuły

Słodka zemsta dramatu...rozmowa z Adolfem Weltschkiem, reżyserem

Dlaczego na swój debiut w Starym Teatrze wybrał Pan dramat Grigorija Gorina?

- Bo to bardzo dobry dramatopisarz, chociaż ciągle jeszcze u nas za mało znany. Jego dramaty są popularne w świecie. "Dom, który zbudował Jonathan Swift" grany był także na Broadwayu. Wszystkie jego sztuki są nietypowe, świeże, otwierające... W dzisiejszych trudnych czasach Gorin afirmuje sztukę z wiarą i nadzieją, jako wartość mogącą konstruować rzeczywistość. Próbuje dać pozytywny program na życie. Czyni tym programem filozofię śmiechu a ona nie pozwała na trwanie w zastygłych konstrukcjach.

A dlaczego Pana zdaniem Gorin wybrał na swego bo­hatera Jonathana Swifta i z jego wyobraźni i sposobu myślenia uczynił normę rządzącą światem dramatu?

- Każdy z nas czytał i przeżywał choć raz "Przygody Guliwara". Biografię ich autora okrywa pewna tajemnica, która rodzi wątpliwości co do motywów działania, przeżyć wewnętrznych, czy równowagi psychicznej Swifta. Pisarzy, którzy buntowali się przeciw stosunkom społecznym i poli­tycznym, przeciw obyczajom i istocie charakteru ludzkiego było i jest bardzo wielu. Ale z "Podróży Guliwera" bije absolutna niezgoda na rzeczywistość. Gorin zgromadził w dra­macie elementy wywodzące się albo z historycznych danych o pisarzu, albo z jego twórczości. Na scenie spotykają się postacie z życia Swifta z bohaterami jego książek. Płynie opowieść o tym, jak sztuka, która, jest elementem niezniszczalnym wprowadza nas w zdrowe szaleństwo. Ta opowieść mą wymiar uniwersalny -- daje możliwość rozważań o świecie, władzy, społeczeństwie i o jednostce, która szuka ucieczki...

We wstępie do jednej ze swych sztuk Gorin pisał: "Po­mimo pewnych dziwności, występujących w sztuce usilnie proszę ustosunkować się do niej jak do utworu ściśle reali­stycznego, unikając -- w miarę możliwości - teatralnej umowności, dekoracji jak również groteskowości i farsowości w odtwarzaniu postaci". Czy te wskazówki odniósłby Pan również do "Domu, który zbudował Jonathan Swift"?

- Nie. Motywacjo aktorskie są tu realistyczne, ale np. sce­nografia już nie bardzo... Nie ma tu zresztą podziału na wymyślone i rzeczywiste postaci czy zdarzenia. Ale sceno­grafia, trochę jakby fantastyczna (wspaniale zaprojektowana przez Lidią Minticz i Jerzego Skarżyńskiego) pozwala jeszcze bardziej podbić słodką, zemstę dramatu na rzeczywistości. Myślę, że nie sprzeniewierzyłem się w tym tekstowi Gorina, on sam stworzył w nim takie możliwości.

Debiutuje Pan w Starym Teatrze jako reżyser. Proszę powiedzieć - jak przyjął Pana zespół teatru?

- To moja szósta premiera. Pracowałem dotąd w Teatrze STU. Z zespołem Starego Teatu pracowało mi się dobrze, myślę, że zostałem zaakceptowany. Stworzono mi tu komfor­towe warunki pracy.

Jej rezultaty zobaczymy już jutro na scenie. Dziękuję bardzo za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji