Artykuły

Nasze lekko zatęchłe "ja"

W swoim najnowszym spektaklu przenoszą się w przyszłość, żeby spojrzeć z ożywczego dystansu na współczesność. O tym jak powstaje przedstawienie "Zagraj to, czyli 17 tańców o czymś" opowiadają przed premierą artyści teatru Dada von Bzdülöw w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Przemysław Gulda: Skąd pomysł, żeby spojrzeć na naszą rzeczywistość przez pryzmat ludzi z - niby niedalekiej, ale z punktu widzenia rozwoju technologii, odległej o lata świetlne - przyszłości?

Leszek Bzdyl: Kilka miesięcy temu, mijając kawiarnię na Piwnej, usłyszałem muzykę z lat pięćdziesiątych. Pomyślałem wtedy, że ta piosenka, jak i wiele innych, jest ze mną całe moje życie. Wszystko, co zostało wykreowane w ubiegłym stuleciu, kody muzyczne, obrazy medialne, estetyka, są z nami niezmiennie i stale. One przetwarzają się, mieszają, produkują swoje kopie. Technologie zwiększają szybkość tych wariacji na temat, ale baza estetyczna i kulturowa jest taka sama. I wydaje się, że za jakieś trzydzieści lat nic się nie powinno zmienić. Utknęliśmy niczym bohater "Dnia świstaka" w tej niezmiennej jednorodności. Można sobie z powodu tej mało odkrywczej refleksji rwać włosy z głowy i rozpaczać, ale można też pomyśleć, że mamy wreszcie święty spokój z nerwicą pogoni za nowością. Ale można też spokojnie odgrywać stare role tak, jakby były one totalnie nowymi, bo porządek "było / jest / będzie" zmienił się pod wpływem technologii w jakieś "coś", czego jeszcze chyba nie umiemy nazwać. Ci z przyszłości będą prawdopodobnie odgrywać te same tematy, jakimi my zaprzątamy sobie dzisiaj głowy. I pewnie będą mieć straszną frajdę, korzystając z antycznej technologii z metryką: "lata 10 XXI wieku".

Katarzyna Chmielewska: Zauważyłam, że bardzo lubię pomyśleć o sobie jak o kimś innym, że nazywam się inaczej, mieszkam gdzie indziej itd. Daje mi to dużo dystansu, zaczynam być bardziej uważna i dostrzegać więcej wokół siebie. Pewna rutyna na nowo zaczyna dawać energię, a rzeczywistość inspirować. Myślę, że jest to związane z tym co robię, z ilością światów, które kreuję na scenie od dość dawna. Wykorzystałam to dość dosłownie w najnowszym spektaklu i jest to dla mnie jak rozpoczęcie nowej książki, która cały czas się pisze. Czy 31 lat to dużo na widoczny skok technologiczno-ewolucyjny? Wydaje mi się że tak, patrząc na ostatnie 15 lat, ale to i tak zależy od tego, jak szybko będziemy gotowi na te zmiany?

Czy patrząc na świat przez ten pryzmat udało wam się dostrzec w nim coś innego niż widzicie w nim na co dzień? Czy taki dystans pozwala na inne postrzeganie rzeczywistości i odczytywanie zawartych w niej sensów?

Leszek Bzdyl: To, co mnie napędza do pracy nad kolejnymi przedstawieniami, to niezrozumiała w pełni potrzeba, aby zmieniać perspektywę patrzenia na rzeczy, które mnie otaczają. W tym naszym "Zagraj to, czyli 17 tańców o czymś" - swoistym science fiction bez statków kosmicznych - podoba mi się wizja ludzi, którzy są cudownie uwolnieni od presji Wielkich Narracji. Nasi bohaterowie bez większych zahamowań odgrywają lub tańczą owo tytułowe "coś". I nie chcą tego "czegoś" w pełni pojąć. Bawią się przejawami ludzkich relacji i jeszcze, w sobie tylko znany sposób, dokumentują te swoje mikro-kreacje. Jak już skończą dokumentować, to zabiorą z sobą ten materiał do domu i tam, w ciszy i samotności, zrobią montaż i wpuszczą swoje dzieło do sieci. Ta globalna sieć w 2044 roku będzie musiała być naprawdę niezłym cyrkiem...

Anna Steller: Myślę, że to nie jest aż tak daleka przyszłość, sensy i idee są wciąż te same, raczej zmienia się forma dochodzenia do nich. Myślę, że duża zmiana pojawi się w kwestii komunikacji międzyludzkiej, na pewno będzie mniej bezpośrednia i wspomagana coraz to nowszymi zdobyczami technologii. W naszym spektaklu dokopujemy się do pewnych emocjonalnych stanów i relacji, być może już nieaktualnych w 2044 roku. Dla mnie osobiście ten spektakl to poniekąd podróż do moich początków w teatrze Dada. Te 20 lat wspólnej pracy dosyć silnie odbija się w tym spektaklu. Nie jest to sentymentalna podróż, jest to raczej spełnienie się w kolektywnej pracy, wspólne dochodzenie do pewnych pomysłów, czasem ścieranie się i niezrozumienie. Więc mogę powiedzieć, że jest to rodzaj podsumowania tych 20 lat. Mimo, że oficjalne podsumowanie miało miejsce w zeszłym roku przy okazji "Celebration".

Bohaterowie spektaklu szukają tego czegoś, co jest istotą dzisiejszego świata. Czy patrząc ich oczami udało wam się to dostrzec i uchwycić?

Leszek Bzdyl: Nigdy nie odnajdowałem w sobie syndromu depresyjnego rewolucjonisty, czy też pragnącego krwi burzyciela porządku. W Teatrze Dada zawsze miała miejsce dynamiczna medytacja świata, przepuszczonego przez cielesność tancerzy i aktorów. Bohaterowie "Zagraj to" ani nie kontestują, ani też nie afirmują ludzko-ludzkiego bałaganu. Akceptują go. Selekcjonują pewne jego przejawy, niejako wyciągają je na wierzch, przyglądają się irracjonalności swoich poczynań, bawią się kontekstami. Ale przede wszystkim z dużą uwagą obserwują siebie nawzajem... A co z tego wynika? Zapewne nic wielkiego. Ale nauka z tego może taka płynie, że gdybym z dużo większą uwagą przyglądał się, na przykład, Twojej dziennikarskiej pracy, bez tych wszystkich krzykliwych afirmacji lub też negacji, to może mniej kłopotów miałbym z moim lekko zatęchłym "ja".

Katarzyna Chmielewska: Bohaterowie szukają nieustannie, bo to przecież proces, który się nie kończy. Mają nadzieję, że przez pewien eksperyment, na który się umówili, to "coś" w końcu uda się nazwać, określić i zapamiętać na zawsze. Jest to duże wyzwanie, bo bardzo się różnią i nie widzą rzeczy tak samo. "Doświadczać" to chyba dobre słowo, pragną wspólnie "czegoś" doświadczyć.

Anna Steller: W kontekście naszego spektaklu, to "coś" to jest właśnie nieustanne aktywne i uważne bycie ze sobą. Na początku naszej pracy dawaliśmy sobie zadania do wykonania, po to aby zobaczyć siebie w nowym świetle, odwrócić schematy naszego działania jako artysty. W spektaklu próbujemy na nowo te zadania odegrać, za każdym razem próbujemy wejść w pomysł osoby, która nam to zadanie zaproponowała, a jednocześnie wykonać je jak najbardziej naturalnie i szczerze. Gramy "to" za każdym razem inaczej. Jako bohaterowie nie poddajemy się frustracji i kryzysom, próbujemy stwarzać się poprzez "odgrywanie" konkretnych stanów, które w moim mniemaniu nie ma pejoratywnego wydźwięku. To jest moment skupienia się na zadaniu, przemielenia go przez siebie, dotknięcia jego istoty i spełnienia go na scenie.

Przy okazji niedawnego jubileuszu zapowiadaliście coś na kształt zwolnienia tempa, wejścia w jakiś nowy, inne, spokojniejszy etap, ale ten spektakl - tak szybko po tamtych deklaracjach - pokazuje, że to chyba jeszcze nie ten moment?

Leszek Bzdyl: Nam nie wolno wierzyć... Nie raz zapowiadaliśmy, że to już chyba koniec, że już dalej nie ma o czym mówić. A tu okazuje się, że jakaś tajemnicza siła trzyma nas przy Dada von Bzdülöw. Widocznie misja jeszcze nie skończona...

Katarzyna Chmielewska: Zamknięcie pewnego długiego okresu okazało się odświeżające, ot minęło tyle czasu, tyle spotkań z ludźmi, premier, projektów, wyjazdów I teraz co? Postanowiłam już tego nie wspominać, nie przerabiać. "Odciąć się" to za duże słowo, więc może raczej: zdjąć ciężki plecak i poczuć się znowu lekko. Dobrze pracował o mi się z Anią i Leszkiem przy tym spektaklu, dobrze pracowało mi się z całą resztą ekipy, która go stworzyła... Pomimo innych wizji udał o nam się wykreować to "coś", co trzyma i inspiruje.

Dada von Bzdülöw, Zagraj to, czyli 17 tańców o czymś, reżyseria i obsada: Leszek Bzdyl, Katarzyna Chmielewska, Anna Steller, scenografia: Michał Kołodziej, kostiumy: Magda Bem, multimedia: Maciej Salamon, Malarnia Teatru Wybrzeże, Gdańsk, ul. Teatralna, premiera: czwartek, 9 maja, godz. 19, bilety; ulgowy - 20 zł, normalny - 30 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji