Artykuły

40 lat razem!

Aktor, konferansjer i charyzmatyczny wodzirej, który jak nikt potrafi porwać do zabawy. Chociaż KRZYSZTOF TYNIEC (57) ma wiele twarzy, dla żony Jadwigi to wciąż ten sam chłopak, w którym zakochała się 40 lat temu! - Gdybym miał cofnąć czas, znów chciałbym spotkać moją żonę - mówi aktor.

Poznali się w Zgorzelcu, gdzie pan Krzysztof mieszkał z tatą i uczył się w technikum elektroenergetycznym. Przenieśli się tam z Nowej Rudy na Śląsku. - Mama, która pracowała w górnictwie, myślała, że zostanę sztygarem - wspomina aktor w jednym z wywiadów. - Ale tata, który po rozwodzie z moją mamą zabrał mnie do Zgorzelca, uznał, że powinienem uczyć się innego zawodu. Dzięki temu szybko się usamodzielniłem. Któregoś dnia z zespołem muzycznym, w którym śpiewał, występował w kościele. Panu Krzysztofowi wpadła wtedy w oko dziewczyna, która siedziała w drugiej ławce i przysłuchiwała się mu z dużą uwagą.

To była Jadwiga...

Od tamtego dnia życie tej dwójki młodych ludzi zaczęło się na nowo. Cały czas starają się być razem. Kiedy pan Krzysztof dostał się do szkoły teatralnej w Warszawie, pani Jadwiga poszła za nim i zaczęła w stolicy studiować historię sztuki. Wkrótce pobrali się. W 1980 roku aktor skończył studia i dostał etat w teatrze w Słupsku. - Zdecydowałem się wyjechać, mimo że już byłem żonaty, a Jadwiga jeszcze studiowała. Gdybym został w Warszawie, w ciągu roku dostałbym mieszkanko na Ursynowie, bo skończyłem studia z wyróżnieniem. Ale wyjechałem i wszystko zaprzepaściłem...

Wrócił po roku. Znów musieli zaczynać wszystko od początku. W 1981 roku urodziła im się córka Paulina, zaś cztery lata później Karolina. Przez 10 lat wynajmowali mieszkania na obrzeżach Warszawy. - Żona nigdy mi tego nie wypominała. Raz tylko, po latach, powiedziała mimochodem: Widzisz, już dawno mogliśmy mieć własne mieszkanie. Ale nie było w tym ani wyrzutu, ani żalu. Myślę, że tym, co nas łączy, jest odpowiedzialność za drugiego człowieka i za jego błędy. Jeśli mnie lub jej zdarzy się pomyłka, to nie obwiniamy się nawzajem, ale wspólnie zastanawiamy się. jak wybrnąć z sytuacji. Tak było zawsze w naszym związku.

Aby utrzymać rodzinę, pan Krzysztof sprzedawał na stadionie RKS Skra wełniane pończochy i rajstopy, które jego teściowa przysyłała z NRD. - Przekonywałem sam siebie, że żadna praca nie hańbi. Dzięki tym pończochom i rajstopom mieliśmy pieniądze na życie - zauważa aktor.

Z kolei pani Jadwiga zaczęła szyć koszule męskie z jedwabiu. - Do dziś pamiętam, jak siedziała nocami przy maszynie - opowiada aktor. - Z tymi koszulami jako akwizytor chodziłem po małych sklepikach, ale rzadko ktoś chciał je ode mnie kupić. W końcu sam zacząłem się w nie ubierać. Śmiałem się, że jest nam tak ciężko, a ja... chodzę w jedwabiach!

Wkrótce Krzysztof Tyniec został Panem Fasolą z popularnego programu dla dzieci. - Byłem rozpoznawalny, dostawałem propozycje prowadzenia koncertów - opowiada.

W końcu po latach tułaczki rodzina Tyńców zamieszkała na warszawskiej Saskiej Kępie, w niedużej kamienicy z ogródkiem. - Pamiętam, kiedy się tam wprowadziliśmy, po raz pierwszy poczuliśmy się jak u siebie. Dotykaliśmy ścian, zepsutego zlewu i radowaliśmy się, że to wszystko jest nasze - wspomina aktor.

Dziś pan Krzysztof i pani Jadwiga są dumni z córek. Paulina skończyła antropologię w Londynie, Karolina zaś Wyższą Polsko-Japońską Szkołę Mediów w Warszawie. Obie mocno dopingowały pana Krzysztofa, gdy brał udział w "Tańcu z gwiazdami".

- Żona prosiła, bym się nad tym spokojnie zastanowił, bo nie chce, żebym schudł albo, co gorsza, wykorkował - śmieje się aktor. - Potem mówiła: Krzysiek, niedługo nie będę musiała zdejmować z drzwi łańcuszka, gdy będziesz wracał do domu, bo zmieścisz się przez tę szparkę! Pilnowała, żebym jadł i kładł się spać. Ani moja żona, ani córki nie spodziewały się, że zajdę aż tak daleko... Aktor ostatecznie wygrał V edycję programu. Zaczął otrzymywać nowe propozycje. Dziś jego kalendarz jest gęsto wypełniony, ale mimo to zawsze znajduje czas dla bliskich, w tym dla swoich dwóch wnuków, synów córki Pauliny i jej męża Pawła.

Gdy jednak jest przy żonie, nadal czuje się jakby miał 16 lat. - Ciągle jestem bardzo, bardzo zakochany. I szczęśliwy w związku! Gdybym miał cofnąć czas, znów chciałbym spotkać moją żonę. Nie myślę, co mnie ominęło, ale raczej o tym, ile bym stracił, gdybym wybrał kogoś innego - twierdzi aktor.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji