Artykuły

Marek Weiss: Święto tańca

W dniu tańca obchodzonym na całym świecie pomyślmy z miłością o tych cudownych ludziach, którzy w pocie ciała dostarczają nam tak niezwykłych przeżyć i radości obcowania z pięknem, a tak niewiele tej radości pozostaje dla nich. Bajeczne motyle naszych scen, których życie przemija jak senne marzenie o wyższej formie ludzkiej kondycji. Chwała wam i wielkie dzięki - pisze Marek Weiss, dyrektor Opery Bałtyckiej w Gdańsku.

To najpiękniejszy zawód na świecie. Tańczyć i za pomocą własnego ciała wyrażać emocje, przekazywać nadzieję, pokonywać grawitację i żyć w zgodzie z duchem muzyki, który ze wszystkich duchów jest najbliższy tej Mocy zwanej przez nas w różnych językach i religiach Bogiem.

Muzyk jest bardzo blisko tej boskości, śpiewak wyrażający własnym głosem osobliwą harmonię świata zawartą w muzyce i jednocześnie własne uczucia, charakter i wolę życia jest jeszcze bliżej. Poeta, który potrafi uchwycić w niepowtarzalnym akordzie słów i sensów tajemnicę bytu, potrafi nieomal dotknąć istoty boskości. Ale tancerz jest najbliżej, jeśli zdarzy mu się w ciele swoim odnaleźć na chwilę jedność pięknego ruchu z prawdą swoich uczuć i doskonałą strukturą dźwięków muzycznych. Jest w samym centrum harmonii wszechświata, bo to centrum jest w nim.

To jeden z najtrudniejszych zawodów na świecie. Ciężka fizyczna praca od dziesiątego roku życia. Najgorsze, że trzeba ją wykonywać codziennie do końca aktywnego życia. Każda dłuższa przerwa to katastrofa. Mięśnie odzwyczajają się od wysiłku i powrót do niego oznacza zakwasy i ból. Kondycja niszczeje w zastraszającym tempie i trzeba ją odbudowywać od nowa. Wyćwiczone mozolnie figury tracą swoją precyzję i tym samym jakość. Stawy pozostawione w bezruchu wysychają i ulegają degeneracji.

To jeden z najkrótszych zawodów świata. Apogeum możliwości fizycznych i piękna trwa kilkanaście lat. Fruwa się wtedy bardzo wysoko. Potem zaczyna się zjazd po równi pochyłej, rozpaczliwe czepianie się sceny za wszelką cenę, w najlepszym wypadku role chodzone i jakaś działalność pedagogiczna, a potem już tylko gorycz i mrok. Nie ma smutniejszych emerytów niż tancerze. Nie ma w żadnym zawodzie tak gorzkich rachunków strat i zysków.

Muzyk, śpiewak, czy aktor mają szansę na uprawianie swego zawodu w pojedynkę.

Ta solistyczna działalność przynosi niekiedy bajeczne dochody. Tancerz nie ma na to prawie żadnych szans. Zdarzają się takie fenomeny jak Izadora Duncan, ale można te solowe gwiazdy policzyć na palcach jednej ręki. Do tańca potrzeba przynajmniej dwojga. Tak więc uprawiając swój arcytrudny zawód tancerz nie może marzyć o bajecznych honorariach, bo pieniądze za spektakl zawsze trzeba podzielić na innych.

W dniu tańca obchodzonym na całym świecie pomyślmy z miłością o tych cudownych ludziach, którzy w pocie ciała dostarczają nam tak niezwykłych przeżyć i radości obcowania z pięknem, a tak niewiele tej radości pozostaje dla nich. Bajeczne motyle naszych scen, których życie przemija jak senne marzenie o wyższej formie ludzkiej kondycji. Chwała wam i wielkie dzięki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji