Artykuły

"To nie jest teatr, to jakiś k...wa bełkot"

"Paw królowej" w reż. Pawła Świątka z Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi na XLVIII Przeglądzie Teatrów Małych Form KONTRAPUNKT w Szczecinie. Pisze Maciej Pieczyński w Teatraliach.

Królowa polskiej "literatury dresiarskiej" otworzyła tegoroczny Kontrapunkt. Na inauguracji festiwalu obejrzeliśmy sceniczną wersję "Pawia królowej", za którego siedem lat temu Dorota Masłowska otrzymała Nagrodę Nike.

Widzimy ascetyczną, wręcz sterylną scenę. Na niej cztery identycznie ubrane postaci. Białe koszulki polo i tegoż koloru spodenki. Dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Recytują poemat Masłowskiej, od czasu do czasu tylko wcielając się w postaci, o których opowiadają.

"Paw królowej" stylizowany jest na tekst piosenki hip-hopowej. Rymowany, niepozbawiony wulgaryzmów, rytmiczny. Tego naśladownictwa w scenicznej adaptacji wyreżyserowanej przez Pawła Świątka nieco zabrakło. Tekst, który aż prosi się o wykonanie w wersji rap, został po prostu wyrecytowany. Czasem była to melorecytacja. Tak czy inaczej, zabrakło rytmiki, charakterystycznej dla rapowego flow. "Paw królowej jest protest songiem na temat zbiorowej manipulacji" - tak ideę spektaklu streścił jego reżyser. Wypada jednak nie zgodzić się z tą opinią. Względnie stwierdzić, że na scenie powstało coś, co jest sprzeczne z reżyserskim zamysłem. W warstwie wokalnej nie można bowiem spektaklu nazwać "songiem".

Oczywiście, sceniczny "Paw królowej" nie był pozbawiony elementów muzycznych. Recytacji - a chwilami melorecytacji - postaci towarzyszył akompaniament stworzony za pomocą narządów mowy, przypominający hip -hopowy beatboxing.

Jednak "Paw królowej", mimo zamierzonej w tekście Masłowskiej stylistyki, tematycznie nie mieści się w wąskich ramach kultury hip-hopu. "To piosenka o miłości, nie o HWDP" - głosi jeden z wersów. Miłość jest tu oczywiście ironią, nadużyciem semantycznym. Nawet miłość cielesna, fizyczna, występuje tu w karykaturalnym odcieniu, jako seksualne niepowodzenie, a cóż dopiero pisać o miłości w jej bardziej platonicznym, abstrakcyjnym wymiarze. Lecz stereotypowo hip-hopowych - ulicznych treści w stylu HWDP też ze świecą szukać w tekście. Natomiast "piosenki o miłości", stanowiące jeden ze sztandarowych schematów popkultury, w sparodiowanej formie pojawiają się zarówno w poemacie, jak i w jego scenicznej wersji. Jedna z postaci, wcielając się akurat w rolę Anny Przesik (wykreowanej na poczekaniu/naprędce "poetki-neolingwistki"), zakłada różową perukę. W ten sposób przeżywa niejako popkulturową inicjację, dorabia sobie - pisząc językiem Gombrowicza - "gębę" przerysowanej, pstrokatej mentalnie i zewnętrznie pseudoartystki. Gadżetem, który do współczesnej kultury odsyła jeszcze bardziej niż różowa peruka, jest maska Anonymousa, znana z niedawnych protestów przeciwko wprowadzeniu ACTA. Zakłada ją niespełniona gwiazda polskiej sceny muzycznej, Stanisław Retro, przy okazji kompromitującej wizyty w programie telewizyjnym. Wówczas to ostatecznie i boleśnie przekonuje się o mechanizmach manipulacji, rządzących w show-biznesie. Maska Anonymousa wyraża jego bezradny, niemal niemy protest przeciw tym mechanizmom. Ponadto, odsyła ona do tragedii antycznej. Stanisław Retro, zakompleksiony, zawistny, niespełniony artysta, zostaje wciągnięty w wir medialnej, popkulturowej manipulacji wbrew swojej woli. W ten sposób zostaje bohaterem tragicznym naszych czasów, osadzonym raczej w świecie kultury niż w społecznych realiach - jego tragedia bowiem polega na wypaczeniu, przekłamaniu wizerunku. Włożony zostaje w buty - dosłownie i w przenośni - homoseksualisty. To kolejny chwyt marketingowy jego pozbawionego skrupułów menadżera, Szymona Rybaczki.

Jeszcze jeden element spektaklu Świątka nawiązuje do tragedii antycznej cztery postaci, wypowiadające tekst przy akompaniamencie stworzonej przez siebie muzyki, ubrane tak samo przypominają chwilami bardziej starogrecki chór niż postaci z krwi i kości, o pewnym profilu psychologicznym. Opowiadają bowiem i komentują jednocześnie całą historię, a w konkretnych bohaterów Masłowskiej wcielają się jedynie okazjonalnie. Same wcielenia są zresztą dosyć powierzchowne. Groteska i czarny humor przeważają, spychając realizm psychologiczny na plan dalszy.

Nic zresztą dziwnego. Paw królowej to tekst postmodernistyczny, nie jest więc "zwierciadłem przechadzającym się po gościńcu życia". Ściślej mówiąc - jego treść traktuje o popkulturze, która obraca się w sferze mitów, intertekstualnych kodów, płytkiego obrazowania skrawków rzeczywistości bez konieczności zgłębiania ich psychologii.

Choć przyznać trzeba, że wątki psychologiczne zostały w spektaklu ciekawie przedstawione. Pomógł w tym jeden z nielicznych fragmentów ascetycznej scenografii - wielka kula, zawieszona nad sceną. To za nią chowały swoje twarze postaci, monologując o swoich kompleksach, problemach. Ten zabieg zresztą w znakomity sposób odzwierciedlił sposób wyrażania emocji w popkulturowym świecie. Te najgłębsze, nieudawane, chowamy dla siebie, zasłaniamy twarz. To, co widać z ekranów, co funkcjonuje w przekazie medialnym, to tylko kreacje, tak jak homoseksualizm Stanisława Retro, czy poetyckie zacięcie jego wiernej fanki - wymyślone i opakowane marketingowo przez pozbawionego skrupułów menadżera. Prawdziwe emocje pozostają w nas, niewyrażone, skryte przed okiem kamery.

"Paw królowej" na inaugurację Kontrapunktu okazał się dobrym wyborem.

Do publiczności przemówiło poczucie humoru serwowane przez Masłowską. Nawet co bardziej obrazoburcze, kontrowersyjne treści, których w tekście nie brak, wywoływały raczej salwy śmiechu niż pomruki oburzenia.

Szczególnie bawiły autoironiczne wstawki w rodzaju: "piosenka ta powstała za pieniądze Unii Europejskiej, znalazły się w niej treści wulgarne, żeby zachęcić do jej posłuchania osoby, które inaczej nigdy by do teatru nie przyszły".

"To nie jest literatura, to jakiś k..wa bełkot, ta laska ma nakur..one we łbie" - ten znamienity, autoironiczny fragment "Pawia królowej", z zamianą literatury na teatr, można odnieść także do inscenizacji tekstu. Powieść Masłowskiej po przetransponowaniu na język sceny pozostaje "bełkotem" kakofonią dźwięków współczesnej kultury popularnej, miszmaszem, chaosem, mozaiką. Bełkotem zamierzonym, oddającym/ukazującym bełkotliwy charakter kultury postmodernizmu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji