Artykuły

Najlepszy łódzki spektakl w Warszawie

- Dla mnie tytuł "Posprzatane" to jakby szyld, katalogowa fiszka dla oznaczenia rozpaczliwego procesu politurowania otaczającego nas świata. Procesu, który w jakiś tajemniczy i zazwyczaj nieskuteczny sposób zagłuszyć ma wszystko, co w nas prawdziwe, cały pot, krew, łzy i mocz, lęk przed śmiercią, niezdolność kochania, kosmiczną samotność. Taka posprzątana, okiełznana rzeczywistość ma być świadectwem kontroli i triumfu, a tak naprawdę jest przerażającą pustynią - mówi mariusz Grzegorzek, reżyser przedstawienia, które zobaczymy na WST.

Wydarzenie na 33. Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. W sobotę na Scenie na Woli można zobaczyć "Posprzątane" - spektakl Mariusza Grzegorzka z Teatru im. Jaracza z Łodzi

W Łodzi "Posprzątane" okrzyknięto najlepszym spektaklem ubiegłego sezonu, publiczność przyjmuje je entuzjastycznie.

**

Mariusz Grzegorzek, znany reżyser filmowy i teatralny, rektor łódzkiej Filmówki, wystawił sztukę amerykańskiej dramatopisarki Sarah Ruhl, tragifarsę rozgrywającą się w czterech ścianach perfekcyjnie wysprzątanego domu. Ale zrobił to jak zwykle po swojemu, nie dając jednoznacznych odpowiedzi, zaskakując zmianami nastroju i konwencji.

Rozmowa z Mariuszem Grzegorzkiem, reżyserem

Dorota Wyżyńska: Jak to jest, że po jakikolwiek materiał teatralny pan nie sięga, to zawsze, jakby mimo woli, wchodzi pan w mroczne rejony, ukryte zakamarki człowieka, dotyka intymnych sfer swoich bohaterów? "Posprzątane" można było przecież wystawić jako farsę.

Mariusz Grzegorzek: Jestem zaskoczony, że "Posprzątane" było w Stanach wystawiane jako prosta farsa. Materiał literacki zawiera w sobie brawurowe połączenie najciemniejszych i najjaśniejszych stron tego świata. Rzuciłem się na to szaleństwo konwencji i emocji jak wygłodniałe zwierzę, bo taki materiał zdarza się niezwykle rzadko. Starałem się maksymalnie rozwinąć i wykorzystać wszystko, co w tym tekście poetyckie, szalone i śmieszne, często myślałem o moim ukochanym serialu "Sześć stóp pod ziemią".

Virginia (rewelacyjna Gabriela Muskała) uwielbia sprzątać. Bo wtedy nie musi się zastanawiać nad swoim życiem. Matilde (Justyna Wasilewska), która jest pomocą domową, wręcz przeciwnie. Już samo sięgnięcie po ściereczkę do kurzu wpędza ją w depresję. Do której z bohaterek jest panu bliżej?

- Jestem klasycznym przykładem gnuśnego samca nieroba. NIENAWIDZĘ SPRZĄTAĆ. Bardzo lubię mieć posprzątane. Nie mogę uporządkować myśli, jeśli wokół jest nieuporządkowane.

Tytuł "Posprzątane" może mieć tu różne znaczenia. Która jego interpretacja jest dla pana najważniejsza?

- Dla mnie ten tytuł to jakby szyld, katalogowa fiszka dla oznaczenia rozpaczliwego procesu politurowania, chlorowania, dezynfekowania otaczającego nas świata. Procesu, który w jakiś tajemniczy i zazwyczaj nieskuteczny sposób zagłuszyć ma wszystko, co w nas prawdziwe, organiczne, najbardziej gęste; cały pot, krew, łzy i mocz, lęk przed śmiercią, niezdolność kochania, kosmiczną samotność. Taka posprzątana, okiełznana rzeczywistość ma być świadectwem kontroli i triumfu, a tak naprawdę jest przerażającą pustynią.

Przedstawienie w Łodzi jest przyjmowane entuzjastycznie. Niemała w tym też zasługa znakomitych aktorek. Mówię tu przede wszystkim o trzech głównych bohaterkach. Grają je koncertowo Marieta Żukowska, Gabriela Muskała i Justyna Wasilewska. Jak tworzy się takie aktorskie trio?

- Zaprasza się do współpracy. To wielkie ryzyko, bo takie indywidualności zawsze mogą mieć jakiś konflikt serologiczny. A potem jest wielka radość i zrozumienie, i trzy miesiące szalonego, niezwykle intensywnego bycia razem. Ocean tematów, spotkań, śmiechów, napięć, spożywania orzechów, ciastek, jabłek odmiany ligol, cukierków żeńszeniowych, czekolady, herbaty zielonej i kawy czarnej. I jakieś przerażenie, że to wszystko jest strasznie intensywne, zbyt intensywne, wykolejone, jakby nie na temat, a potem się okazuje, że jednak na temat, a za chwilę już jest premiera. Dla mnie to cud, kiedy coś powstaje tak po prostu, bez męki i depresji.

" Posprzątane" przyjeżdża na Warszawskie Spotkania Teatralne. Pan jest osobą raczej odporną na warszawskie wdzięki. Czy przyjazd do stolicy ma znaczenie dla spektaklu?

- Bardzo nam miło, że możemy zagrać w Warszawie, dziewczyny się chyba trochę bardziej ekscytują, ja mam tyle spraw na głowie, że podłączę się z pewnym opóźnieniem.

" Posprzątane" to pana ostatnie przedstawienie. A co w planach? Czy jako nowy rektor Szkoły Filmowej chwilowo odpoczywa pan od reżyserii teatralnej?

- Rzeczywiście, Szkoła Filmowa całkowicie mnie pochłonęła, ale taki był układ: ten sezon poświęcam wyłącznie szkole. W wakacje rozpoczynam pracę nad scenariuszem filmowym, a jesienią uciekam na próby z Łodzi do Starego Teatru.

Trwa właśnie Festiwal Szkół Teatralnych w Łodzi. Dla rektora, reżysera to chyba niezła pożywka? Widać nowe ciekawe aktorskie perełki?

- Dla rektora jako gospodarza straszny stres, dla reżysera supersklep z zabawkami, bo to radość patrzeć na młodych, utalentowanych ludzi, wielu z unikalnym potencjałem. Chciałbym, aby powiodło im się jak najlepiej.

**

33. Warszawskie Spotkania Teatralne:"Posprzątane" Sarah Ruhl, przekład: Małgorzata Semil. Spektakl Teatru im. Jaracza z Łodzi. Reżyseria i scenografia, opracowanie muzyczne: Mariusz Grzegorzek. Występują m.in.: Marieta Żukowska / Urszula Gryczewska, Justyna Wasilewska, Gabriela Muskała, Agnieszka Kowalska, Mariusz Witkowski. Czas trwania: 180 minut (z przerwą). Pokaz: sobota, godz. 19, Scena na Woli (ul. Kasprzaka 22). Wejściówka 20 zł. Więcej: www.33wst.pl .

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji