Artykuły

Kartoteka wciąż żywa

NAZWAŁEM niedawno Teatr Współczesny "Domem Róże­wicza", przytoczyłem dość wymowne argumenty. I niemal natychmiast upomniała się o swoje prawa scena kameralna. Przypomnijmy: to właśnie tam, przy Świdnickiej, wystawiono już "Grupę Laokoona", "Pogrzeb po polsku", "Wy­szedł z domu", a były to z reguły propozycje co najmniej udane. Ładne, wymowne, a nawet rzekłbym: symboliczne jest to, że w kilka tygodni po premierze ostatniej sztuki autora "Starej kobiety" inny teatr wrocławski wystawił dramaturgicz­ny debiut poety, który przed laty wywołał tyle dyskusji i kon­trowersji. Dziś emocje już opadły. A przecież sztuka pozostała wciąż żywa. Dowodzi tego jednoznacznie ostatnia wrocławska premiera przygotowana przez Tadeusza Minca (reżyser) i An­drzeja Sadowskiego (scenograf). Wybrańcy, którzy na scenie (dosłownie) Teatru Polskiego w czasie Festiwalu 1974 zmieścić się zdołali, oglądali już "Kartotekę" Minca i Sadowskiego z Wojciechem Siemionem w roli głównej. Twórcy w zasadzie powtórzyli główne założenia inscenizacyjne, z tym, że rzecz od­bywa się nie na scenie "en rond" ale "klasycznej", czy "tra­dycyjnej". Zatarte zostają przecież wszelkie niemal granice między sceną a widownią. Aktorzy wchodzą i schodzą na wi­downię, tu rozgrywają się niektóre sceny, z krzeseł na przykład atakuje Bohatera Bobik-Pan z Przedziałkiem. Słowem: wizja­mi czy też majaczeniami Bohatera jesteśmy najdosłowniej osa­czeni.

Gdy mówię o założeniach inscenizacyjnych, myślę zarówno o "fakturze scenograficznej" - choćby gipsowe kopie (czyżby świadoma aluzja do "Grupy Lackoona"?). Bohatera, choć jeśli pomnę gipsowych Siemionów węcej chyba było niż Kozieni. Ale myślę także o koncepcji reżyserskiej - przede wszystkim zdynamizowanie nieruchliwej w> tekście i autorskich założeniach postaci głównej, także przekształcenie Chóru Star­ców w Chór Postaci Z Narodowej Przeszłości. Nie bardzo już pamiętam czy powtórzeniem są także kapitalne zresztą pomysły szczegółowe - Pan z Przedziałkiem jako zwierciad­ło Bohatera, przeobrażenie Grubego w Bobika II, wreszcie zwieńczenie skroni Bohatera papierową, gorzej (gorzej w każ­dym razie w zrozumieniu Różewicza i Minca), bo gazecianą korono.. A wszystko to wówczas gdy Bohater odarty zostaje z ostatnich pozorów bohaterstwa. A przecież wówczas właśnie jakby urusł w naszych oczach, wówczas następuje coś, co jest swoistą, choć przewrotną apoteozą.

Bo "Kartoteka" Minca z roku 1977 nie jest sztuką o tragedii i kompleksach "pokolenia 920" w początkach lat sześćdziesiątych. Jest szersza i głębsza, jakby bardziej uniwersalna, choć pozostawia szeroki margines "swobód interpretacyjnych".

Przedstawienie jest także dobrze zagrane. Zdzisław Kozień przez półtorej (z górą) godziny nie schodzi ze sceny, to olbrzy­mi wysiłek choćby tylko fizyczny, a przecież rola wymaga nieustannej zmiany nastrojów, a nawet odmiany osobowości.

Chwalę także pozostałych wykonawców. Tylko brak miejsca każe dokonywać wyboru. Wymieniam więc znakomity epizod Jadwigi Skupnik (Tłusta kobieta.) i bardzo dobre role Ewy Lejczak (Dziewczyna), Haliny Piechowskiej (Olga), Ewy Kamas (Sekretarka), wśród panów zaś zwłaszcza Tadeusza Skorulskiego (Wujek) oraz Chór w składzie: Zygmunt Bielawski, Andrzej Borysewicz, Zdzisław Lesień. Pozostałym kłaniam się zbiorowo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji