Markiza de Sade
- Niech nas nie zwiodą ani skandalizująca biografia autora, ani aura prohibitum otaczająca pisma piekielnego markiza; "Markiza de Sade" nie jest - na szczęście - jeszcze jedną, tak ostatnio modną, próbą epatowania publiczności "zakazaną tematyką", kloacznym słownictwem czy golizną na scenie - twierdzi Tadeusz Bradecki, reżyser sztuki autorstwa Yukio Mishimy, której premiera odbędzie się w tym tygodniu na Scenie Kameralnej Starego Teatru.
Utwór jest splotem doświadczeń wyniesionych przez autora z japońskich dramatów no i kabuki, a także silnych wpływów tragedii Eurypidesa i klasycznego teatru francuskiego z Racine'm na czele. Akcję utworu umieścił autor w osiemnastowiecznym salonie paryskim Madame de Montreuil, teściowej ekscentrycznego markiza de Sade, szokującego opinię publiczną ówczesnej Francji łamaniem wszelkich norm moralnych, człowieka, który stał się symbolem gloryfikacji okrucieństwa i rozpusty.
W sztuce występują wyłącznie kobiety. Jest ich sześć. Każda reprezentuje odmienną postawę moralną, każda inaczej ocenia markiza de Sade. Trzy akty sztuki to trzy spotkania bohaterek dramatu, w tym samym miejscu lecz w różnym czasie. Mishima ukazuje wzajemne skomplikowane relacje postaci dramatu, obnaża ich najgłębiej ukrywane marzenia i fascynacje, relatywizuje pojęcie dobra i zła.
Tytułowa bohaterka dramatu, żona libertyńskiego markiza w czasie kolejnych spotkań z ortodoksyjną matką, młodszą siostrą - rywalką o względy markiza, pobożną baronową de Saint-Fond i służącą Charlottą przechodzi metamorfozę, dochodząc do głębokiej prawdy o sobie, do pełnego samouświadomienia.
Scenografię do spektaklu przygotowała Jagna Janicka. Występują w nim : Ewa Kaim, Anna Dymna, Małgorzata Gałkowska, Magda Jarosz, Iwona Budner i Ewa Kolasińska.