Artykuły

Osiem dni ze świetnymi spektaklami

- Nie ma żadnych pikantnych szczegółów, jest ciężka praca całego zespołu - o tym jak powstaje festiwal teatralny Wybrzeże Sztuki, który w poniedziałek, 22 kwietnia, rozpocznie się w Gdańsku opowiada Gazecie Wyborczej - Trójmiasto jego pomysłodawca, dyrektor Teatru Wybrzeże, Adam Orzechowski.

Przemysław Gulda: To już szósta edycja festiwalu Wybrzeże Sztuki. Jak Pan, jako pomysłodawca tej imprezy, ocenia jej status po tych kilku latach: czy to jest dokładnie to, o czym Pan myślał sześć lat temu i w kolejnych latach, kiedy impreza dorastała do dzisiejszego kształtu?

Adam Orzechowski [na zdjęciu]: Ten festiwal był pomyślany jako impreza multidyscyplinarna, integrująca różne działania artystyczne, rozmaite imprezy kulturalne pojawiające się w Gdańsku w okresie letnim. Chcieliśmy ten gdański, olbrzymi potencjał połączyć i skonfrontować z zapraszanymi gośćmi. Próbowałem namawiać szefów różnych instytucji, festiwali z tradycją i zdarzeń efemerycznych, do połączenia się w lipcu na przykład, przed sierpniową ofensywą Jarmarku Dominikańskiego i zorganizowania pod wspólnym hasłem wspólnej imprezy kulturalnej o charakterze otwartym. Gwarantowaliśmy oczywiście zachowanie integralności pojedynczych wydarzeń, ale proponowaliśmy zbudowanie wspólnej dramaturgii, wspólnego niekonfrontacyjnego harmonogramu, szeroką akcję medialną - może pomogłoby to w pozyskiwaniu dodatkowych funduszy - to z pewnością dawałoby mocniejsze pole rażenia. Niestety pewne względy ambicjonalne, a może nie tylko, zdusiły ten pomysł w zarodku. Próbowaliśmy więc organizować festiwal interdyscyplinarny - łączący działania performatywne, plastyczne i muzyczne z teatrem. Po pierwszych takich próbach podjęliśmy jednak decyzję, a nie bez wpływu były tu również względy finansowe, szczupłość środków po prostu - że zostaniemy tylko przy teatrze. Ciągle jednak uważam że Gdańskowi taka duża impreza jest niezbędna - mamy tu szereg pewnie ważnych, ale drobnych, w skali mikro, festiwali, niedofinansowanych, nienagłośnionych, nie rozwijających swego potencjału.

Czy nigdy nie kusiło Pana, żeby wprowadzić do tej imprezy element konkursu? Jakie są Pana zdaniem plusy i minusy imprezy o charakterze przeglądu?

- Konkurs jak pewnie każde współzawodnictwo podnosi temperaturę. Czy przydaje prestiżu? Nie wiem. Kiedyś, szczególnie młodym twórcom, pomagał w promocji. Dzisiaj często jeszcze przed stworzeniem dzieła, są oni już ponad miarę wypromowani. A i tak wszelkich konkursów jest bez liku. Proszę zresztą spojrzeć na listy nagrodzonych Noblem, Oscarem czy innym laurem - iluż wybitnych artystów na nich brakuje. Często widzimy też, nawet na naszym podwórku, że dwa różne składy jurorskie zupełnie odmiennie honorują prawie ten sam zestaw konkursowych filmów, obrazów czy spektakli. Świadomie więc nie podejmujemy takich prób. Niektóre zespoły, na których pokazaniu w Gdańsku nam zależy, odrzucają propozycje ścigania się w konkursach. No i żeby to były rzeczywiście znaczące nagrody, powinny mieć istotny wymiar finansowy. Na pewno nas na takie nie stać. Pozostaniemy więc, raczej z wyboru, przeglądem, nierankingową konfrontacją.

Skąd pomysł na taki temat przewodni tegorocznego festiwalu? Trzeba przyznać, że hasło: "Fajnie być Bogiem!...?", brzmi mocno prowokacyjnie, a jednocześnie - trochę jakby kpiąco....

- Skąd taki pomysł... No właśnie z naszych fajnych czasów, przecież wszystko jest, a przynajmniej powinno być fajne. Nawet - pozwolę sobie zacytować jedną z naszych najpopularniejszych dziennikarskich celebrytek: "fajny [papież] Franciszek [ ] robi i mówi fajne rzeczy", więc i Bogiem pewnie fajnie jest być. Ale popatrzmy i samodzielnie pomyślmy o tych kilku przedstawieniach - czy aby na pewno? A tematy przewodnie dawaliśmy naszym festiwalom już wcześniej. Kiedyś na przykład byli to: "Ludzie jak bogowie". Niektórym się to podobało, innym mniej. Może więc co drugi rok....

Jakie są największe trudności techniczne przy organizacji tak dużego przedsięwzięcia teatralnego? Które z wymagań gościnnie występujących na scenach Teatru Wybrzeże zespołów było w tym roku najbardziej skomplikowane do zrealizowania?

- Nie zasypię Państwa pikantnymi szczegółami, w jakie ponoć obfitują kontrakty z występującymi u nas gwiazdami pop. Wymagania naszych gości są standartowe i dotyczą wyłącznie zapewnienia odpowiednich warunków dla prezentacji przedstawień w kształcie jak najbardziej zbliżonym do scen macierzystych. A to wymaga od nas, przede wszystkim od naszego zespołu technicznego ogromnej dyscypliny, ofiarności i naprawdę ciężkiej pracy przez wszystkie dziesięć przed- po- i festiwalowych dni. Wszyscy zresztą, a robimy Wybrzeże Sztuki tylko własnymi siłami, nie zatrudniamy do organizacji i przebiegu nikogo z zewnątrz, pracujemy pod silnym napięciem, by udało się zsynchronizować wszystkie terminy, wyjazdy, przyjazdy, montaże, noclegi i próby, z możliwościami naszych scen i potrzebami odwiedzających nas zespołów. Ostateczny kształt tegorocznego festiwalu rodził się w ciągu kilkunastu dni - przecież jeszcze w styczniu nie mieliśmy pewności, czy w ogóle się odbędzie, czy będzie nas na to stać.

Jakie są dalsze plany wobec tego festiwalu? Czy dziś osiągnął już swoją docelową postać, czy będzie dalej ewoluował?

- Oczywiście, nie osiągnął swojej docelowej postaci, ciągle nie porzucamy naszych wyjściowych pomysłów. Wiemy, że festiwal który się nie rozwija - pewnie szybko się wypala, ale mamy poczucie, że nasz ciągle się zmienia i to nie tylko z powodu różnych terminów. Ciągle jest jeszcze kilka dawnych spektakli, które bardzo chcielibyśmy w Gdańsku pokazać - choćby "Uroczystość" Grzegorza Jarzyny czy "Factory" Krystiana Lupy, a dotąd z różnych powodów nam się nie udało. Nie do końca udaje nam się przekonać odwiedzających nas twórców do zadekretowanych pospektaklowych spotkań, niektórzy tego po prostu nie lubią, inni bywają już zbyt zmęczeni całodziennym intensywnym trudem: poranny przyjazd, próba, spektakl, perspektywa kolejnego porannego wyjazdu - nie mamy sumienia ich zmuszać do jeszcze jednego wysiłku. Ale podstawowe znaczenie dla planowania kształtu kolejnej edycji ma przynajmniej podstawowe bezpieczeństwo finansowe. A to ciągle nasza pięta achillesowa. Duży festiwal teatralny nie dość, że wymaga sporych pieniędzy, to również odpowiedniego okresu przygotowania. Oczywiście oglądamy w ciągu roku sporo przedstawień, jakiś zarys programu nam się klaruje, ale żadnych zobowiązań podejmować nie możemy. A kiedy za pięć dwunasta okazuje się, że jednak jakieś pieniądze udało się zdobyć, to na dopięcie odpowiadających nam terminów bywa już za późno. Ale i tak cieszymy się, że w tym kryzysowym roku udało nam się ułożyć chyba interesujący program. Tych osiem szczelnie wypełnionych dni spektaklami: Strzępki, Marciniak, Garbaczewskiego, Mundruczó, Nalepy, Świątka, Wiśniewskiego i Wyrypajewa zawdzięczamy wsparciu Ministerstwa Kultury, Urzędu Marszałkowskiego i Urzędu Miasta Gdańska. Dziękujemy i serdecznie trójmiejskich teatromanów zapraszamy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji