Artykuły

Czarownice z Salem

Do dziś pamiętam wiele scen ze spektaklu "Blaszany bębenek" wg Grassa w reżyserii Adama Nalepy z Teatru Wybrzeże, który widziałem kilka lat temu w Teatrze Dramatycznym na Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Niezwykły Paweł Tomaszewski jako Oskar Matzerath. Niezwykła wyobraźnia reżysera. Korzystając z gdańskiego adresu poszedłem wczoraj z Martą do Teatru Wybrzeże obejrzeć przedpremierowy spektakl "Czarownic z Salem" Arthura Millera w reżyserii Nalepy - pisze Remigiusz Grzela na swoim blogu.

Kiedyś pisanie bloga, pisanie w ogóle to był omal codzienny nawyk, pisanie wyznaczało rytm dnia. Bloga piszę od lat, zrosłem się z nim organicznie. Jednak choroba a potem śmierć Agaty spowodowały, że pisanie od siebie odsunąłem. Nie byłem w stanie. Wszystko wydawało mi się puste, niemożliwe do nazwania. Teraz wracam. Dzisiaj chyba pierwszy raz od dawna pomyślałem jak kiedyś: napiszę bloga.

Więc piszę.

Do dziś pamiętam wiele scen ze spektaklu "Blaszany bębenek" wg Grassa w reżyserii Adama Nalepy z Teatru Wybrzeże, który widziałem kilka lat temu w Teatrze Dramatycznym na Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Niezwykły Paweł Tomaszewski jako Oskar Matzerath. Niezwykła wyobraźnia reżysera. Korzystając z gdańskiego adresu poszedłem wczoraj z Martą do Teatru Wybrzeże obejrzeć przedpremierowy spektakl "Czarownic z Salem" Arthura Millera w reżyserii Nalepy (dramaturgia Jakub Roszkowski, przekład Anna Bańkowska). Bardzo chciałem zobaczyć. Lubię tę sztukę, uważam, że nie traci nic ze swojej aktualności, zwłaszcza teraz. Ostatni raz widziałem "Czarownice" w Teatrze Powszechnym w Warszawie w reżyserii Izabelli Cywińskiej, grał w tym jeszcze Zbigniew Zapasiewicz, była to jedna z jego ostatnich ról.

Spektakl Nalepy zaczyna się właściwie jak performance albo koncert. Swój wiedźmowy taniec, w którym towarzyszą jej inne "czarownice" rozpoczyna Tituba, fenomenalna Sylwia Góra-Weber (dla mnie odkrycie), której głos - a śpiewa wspaniale - przypomniał mi niezwykle głęboki i niski głos Haliny Wyrodek. Góra-Weber mierzy się z piosenkami Cyndi Lauper czy Annie Lennox i zwycięża o kilka długości. W ogóle Tituba, która historię czarownic z Salem rodzi, opowiada, niszczy i wskrzesza jest właściwie kimś w rodzaju reżysera, bo i spektakl Nalepy to właściwie teatr w teatrze. Nagle odsłaniają się kulisy, aktorzy są prywatnie, panie z ekipy sprzątającej zmywają teatralne deski, nagle proces czarownic dzieje się tu i teraz. Padają kolejne oskarżenia, sąd sądzi, widownia jest już widownią procesu a nie spektaklu, granica po granicy zacierają się. Nic nie jest oczywiste, poza winą i karą, które są oczywiste, bo i nikt nie ośmieli się ich zakwestionować, poza Johnem Proctorem (Mirosław Baka).

Dziewczyny tylko tańczyły, czy tańczyły dla szatana? Wśród nich Abigail, kolejne dla mnie odkrycie, Katarzyna Dałek, grająca postać przebiegłą, wyrachowaną, bezwzględną, a jednak z jakąś skazą, czy rysą, postać złamaną, przez kogoś oszukaną, postać z tajemnicą, która każe nam ją usprawiedliwić - chociaż jej czyny na usprawiedliwienie nie zasługują. Znakomita Katarzyna Z. Michalska, grająca ani dorosłą ani dziecko, pogubioną, nie potrafiącą rozpoznać dobra a może jedynie zapatrzoną w koleżanki Mary Warren, która chce i nie chce zniszczyć, jakby przyglądała się, jakie będą konsekwencje jednego i drugiego, jak to będzie po prostu. Jakby eksplorowała rzeczywistość. W tej grupie jest też czternastolatka Ruth Putnam, która najbardziej niewinna ale i najdziwniejsza z nich wszystkich. Gra ją gwiazda Teatru Wybrzeże, Krystyna Łubieńska, aktorka z ogromną przeszłością teatralną, którą również wcześniej, w "Blaszanym bębenku" zagrała oryginalną i nieoczywistą postać. Jest Łubieńska w spektaklach Nalepy kimś spoza, kimś obcym, a równocześnie kimś jedynie pasującym do jego spektakli, bez kogo pokazywany przez niego świat byłby dużo prostszy. Taką rolę grała na przykład Jadwiga Jankowska-Cieślak w "Trash Story" w Teatrze Ateneum, kiedy wcielała się w ducha zmarłej dziewczynki, Ursulki. I kimś takim jest tutaj Łubieńska w blond peruce z warkoczykami, z lizakiem na huśtawce, albo w mocnej scenie dzikiego tańca dzikiej Tituby, która wyrywa się ze swojej cielesności, ze swojej seksualności, a Ruth Putnam paląc jointa wbija nożyczki w plastikowe rozebrane lalki. Jak inna byłaby ta scena bez kontekstu młodej-starej Ruth.

A po drugiej stronie oskarżyciele - przedstawiciele Kościoła, którzy nie wiadomo w imię jakiego Boga działają. Cezary Rybiński jako wielebny John Hale ma rękawy sutanny jakby uszyte z esesmańskiego płaszcza. Robert Ninkiewicz jako pastor Samuel Parris pójdzie po trupach do wypaczonej przez siebie "prawdy" i "sprawiedliwości". Wszyscy to wichrzyciele. Wszyscy to zdrajcy, z których ziemię Pana trzeba oczyścić. W tle pobrzękują złote lichtarze i świeczniki, bez których poprzedni pastor mógł się doskonale obyć. Czytałem ten spektakl w pewnym sensie jako oskarżenie rzucone Kościołowi, który przegląda się we własnym bogactwie i zamyka na wiernych, który kieruje się "prawdą" odległą od tej, którą głosić powinien Kościół otwarty i powszechny. Może brzmi tak ten spektakl właśnie teraz w kontekście kolejnych wystąpień papieża Franciszka, nawołującego księży, aby odnaleźli to, co ich do Kościoła przyprowadziło. Taki Kościół i taki sąd ciągnie za sobą tak zwanych zwykłych ludzi, nie potrafiący rozróżnić, co jest dobrem, a co złem. Takim człowiekiem jest Clint Cheevers (Maciej Szemiel), zwyczajny sąsiad, który nie zawaha się, aby wykonać wyrok. Ale i tak ostateczna decyzja należy do ekscelencji Danfortha (świetny Piotr Domalewski), młodego sędziego, który przyjechał z wyrokiem i żadne zeznania nie zaważą na jego decyzji. Jest jak dzisiejsi młodzi historycy, którzy rozliczyć muszą, bo inaczej się uduszą - bo ich religią jest rozliczyć a nie zrozumieć. Znamy takich młodych historyków publikujących rewelacje i niszczących autorytety i bohaterów.

Zachwyciła mnie scenografia Macieja Chojnackiego, wykorzystująca piękno maszynerii teatru a także muzyka na żywo wykonywana przez Marcina Mirowskiego (fortepian). Bardzo pobudzający i bardzo aktualny spektakl Adama Nalepy.

Jednak Tituba rulez!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji