Artykuły

Narracja femme fatale

"Balladyny i romanse" Ignacego Karpowicza w reż. Konrada Dworakowskiego w Teatrze Pinokio w Łodzi. Pisze Joanna Targoń, członek Komisji Artystycznej XIX Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

"Narrator umarł, została narracja" - informuje widzów, jeszcze stojących przed wej-ściem na salę, ruda dziewczyna. I przedstawia się jako "narracja femme fatale", narracja ko-bieca, mądrzejsza od męskiej. Jest niewątpliwie atrakcyjna, dowcipna, ironiczna, pełna wdzięku, przewrotna i uwodzicielska. Tak jak "Balladyny i romanse" Ignacego Karpowicza, literacka podstawa scenariusza. Obszerną powieść Karpowicza Dworakowski musiał skon-densować; zachował podział na "historie ludzkie" i "historie boskie", choć te pierwsze poddał sporej redukcji.

Z licznych ludzkich historii Karpowicza wybrał trzy. Szare i smutne, tak jak szare i smutne są lalki, które są w tym przedstawieniu ludźmi. Na dużym stole mieści się ludzki świat; animatorzy są w czerni, zasłonięci kapturami. Z grubsza ciosane, wyraziste twarze la-lek zastygły w wyrazie smutku, czy może raczej cierpliwej rezygnacji. Nie mają się z czego cieszyć. Ich życie, które oglądamy w krótkich, ale pieczołowicie i niespiesznie prezentowa-nych scenkach, jest rozpaczliwie smutne. Pierwsza lalka to starzejąca się kobieta: wchodzi do domu, ciężko siada przy stoliku, wyjmuje z torby zakupy, obiera jabłko (dłońmi lalek są dło-nie lalkarzy), potem zbiera się do kąpieli w blaszanej miednicy. Smętnie bada swoje drewnia-ne ciałko, wyrywa nieprzyjemny włos z łona, kąpie się. Nagle słyszy łomot - i odkrywa pod drzwiami rannego chłopaka. Starannie opatruje mu głowę. Być może zmieni to jej życie, ale tego (inaczej niż w powieści) nie wiemy. Będzie jeszcze małżeństwo w stanie rozpadu - on czyta gazetę, ona, ciężarna, smaży (prawdziwy) omlet. Chwila rozpaczliwego, wymuszonego przez nią seksu z towarzyszeniem zapachu rumieniącego się omletu. A potem kolejny boha-ter: samotny mężczyzna, onanizujący się przy filmie pornograficznym (lalkowym, co jest równie śmieszne jak upiorne).

Gdy już zajrzeliśmy do świata ludzi - żadna z tych historii nie będzie kontynuowana, przynajmniej na razie - zmieni się optyka, zmieni świat i nadejdą nowi bohaterowie. Kolej na świat bogów. Bogowie nie są szarzy, mali i niemi - pojawiają się przy ostrej muzyce (kompo-zycje Piotra Klimka bardzo podkręcają atmosferę), atrakcyjni w ludzkich ciałach aktorów, le-dwo osłoniętych przejrzystymi trykotami. Kostiumy Mariki Wojciechowskiej są znakomite - białe trykoty odsyłają do greckich posągów, ale nie ukrywają witalności ciał; każdy z bogów ma swój emblemat: Atena przekreślone czarnymi kreskami łono, Afrodyta wieniec z róż, owinięty bandażami Ozyrys ma oczy wymalowane na powiekach, Jezus - rybę na piersi, Eros - strzałę na torsie.

Bogowie różnych religii zostali wysłani z powrotem na ziemię, żeby odzyskać wpływ na ludzi, z powrotem stać się punktem odniesienia. "Bóg odległy jest bogiem zbędnym" - to lejtmotyw spektaklu. Jak można się zorientować ze zwierzeń, którymi dzielą się na początku swego istnienia na scenie (jak na seansie terapii), ich życie też nie jest proste. Cierpią choćby z powodu traum dzieciństwa - Eros nie miał łatwo jako dziecko dwóch gejów, a Atena jako córka supermacho Zeusa. Afrodyta z powodu urody jest uważana za idiotkę, Nike co prawda daje sobie radę w każdej rzeczywistości: odnalazła się w chrześcijaństwie, a obecnie jest wła-ścicielką globalnego koncernu, ale jest uważana za zimną sukę. Balladyna (bo i ona znalazła się wśród bogów) prowadzi z siostrą i Grabcem firmę cateringową. Jezus z kolei pragnąłby od nowa zorganizować swoją religię. Bogowie są tutaj bardzo ludzcy - tyle że to gwiazdy, cele-bryci, których problemy mają większą skalę, są atrakcyjniejsze niż szare problemy szarych ludzi-lalek z pierwszej sekwencji spektaklu.

Sekwencja "boska" jest żywiołowa, każdy z bogów - i każdy z aktorów - walczy o uwagę widzów. Aktorzy są zaczepni i kokieteryjni (w dobrym znaczeniu tego słowa); atrak-cyjność materii słownej Karpowicza niesie ich jak rwąca rzeka. To bogowie o dużej samo-świadomości, znający też to, co ludzie napisali na ich temat i potrafiący to zinterpretować, poddający się nieustannej autoanalizie, równie poważnej, co autoironicznej. Ale nie tylko mówią o sobie, łączą się również w pary nieznane ludziom wychowanym na Mitologii Paran-dowskiego. Atena uroczyście wydaje się za Ozyrysa (przyjęcie organizuje Balladyna), Afro-dyta wybiera Lucyfera, Chrystus - Nike. Zejście między ludzi, do Polski "kraju w promocji", owocuje powrotem do pokazanych na początku historii. Teraz animatorzy nie noszą już czar-nych szat z kapturami: widzimy, że to bogowie. I widzimy skutki ich obecności: starą pannę i młodego włamywacza połączył w niedobraną parę Eros; w nieszczęśliwej żonie zakochuje się Nike, co kończy się śmiercią kobiety w wypadku samochodowym; Balladyna napotyka sa-motnego onanistę, który czule zwiedza jej ciało. Ale i bogowie umierają - Narracja-Mojra szybko przędzie nić ich żywota. Na scenie - i przy życiu - pozostaje tylko Lucyfer. To on bę-dzie teraz obserwatorem tego, co dzieje się na ziemi.

Finał jest nieco rozczarowujący; tyle się przecież na scenie działo, tyle zapowiadało. Ale może nie trzeba narzekać, tylko bawić się tym właśnie, co się na scenie dzieje. Oglądać aktorów, którzy świetnie odnajdują się w balansującym między powagą a zgrywą stylu spek-taklu oraz są równie sprawnymi lalkarzami jak aktorami żywego planu (ani w programie, ani na stronie internetowej nie ma informacji, kto grał jaką postać, więc wymienię tak: Hanna Matusiak, Ewa Wróblewska, Żaneta Małkowska, Aleksandra Wojtysiak, Mariusz Olbiński, Łukasz Bzura, Łukasz Batko, Karolina Gorzkowska, Anna Makowska). Cieszyć się tym, że skromnymi środkami (scenografia to foliowe zasłony, wanna, która jest też kanapą, stół i parę rekwizytów) stworzono zajmujący, a nawet ekscytujący świat sceniczny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji