Artykuły

Alicja w krainie długów

"Źle ma się kraj" Mateusza Pakuły i Weroniki Szczawińskiej w reż. Weroniki Szczawińskiej, "Wszyscy święci" w reż. Wojciecha Farugi i "Popiełuszko" w reż. Pawła Łysaka w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Grzegorz Reske, członek Komisji Artystycznej XIX Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Od pewnego czasu dyskusja o teatralnej wyższości Bydgoszczy nad Wałbrzychem lub odwrotnie w pewnych kręgach osiąga temperaturę graniczną. Spektakl Weroniki Szczawińskiej, na małej scenie bydgoskiego Teatru Polskiego szali nie przeważa, ale jest kolejnym dowodem na to, ze nie tylko w Wałbrzychu sprawdza się teatr publicystyczny.

Szczawińska na łatwiznę niema zwyczaju schodzić, ale tym razem postawiła przed sobą zadanie prawdziwie karkołomne. Przywołuje na scenę jedno z ostatnich dzieł Tony'ego Judta, wybitnego brytyjskiego historyka, z wiekiem coraz bardziej skłaniającego się w swoich pismach do tematów socjologicznych. Jego wydana niedługo przed śmiercią książka Żle ma się kraj jest swoistą summą przemyśleń o kondycji dzisiejszego społeczeństwa i wydarzeniach powojennych, które tę kondycję tworzyły. Szczawińska na pomoc zawezwała Mateusza Pakułę - jednego z ciekawszych teatralnych autorów w ostatnich sezonach. Postanowiła też usunąć Judta z nagłówka do przypisów. W efekcie powstał spektakl, dużo mocniej osadzony w polskim kontekście, ale też płytszy od książki-inspiracji.

Szczawińska i Pakuła nie dają żadnych odpowiedzi, raczej stawiają na scenie lustro i pozwalają w nim przejrzeć się swojemu pokoleniu.

Zielona ukwiecona łączka, na środku zdezelowana lodówka - znamy ten obrazek z wiosennych spacerów za miasto. Lodówka jednak okaże się teleportującym urządzeniem edukacyjnym, a niewinna łączka - prawdziwą dżunglą kapitalizmu. Z lodówki wypada do nas młoda dziewczyna: Postać Co Nic Nie Rozumie (doskonała Julia Wyszyńska). Zapewne wypluł ją właśnie system edukacji. Wpada na czające się pod krzaczkami przemiłe postaci (w tej pierwszej scenie Postać-Jeszcze-Rozumie). Przemiły Kredyt Bankowy, prowadzi ją prosto w ręce Strzeżonego Osiedla. Za rogiem Sprywatyzowna Kolej Publiczna czeka, by zabrać bohaterkę w przemiłą podróż.

Coś się jednak szybko psuje. Kredyt przestaje być taki miły, rosną mu kły. Osiedle pokazuje zardzewiałe pręty ogrodzenia, a w kolejowym barze więdną kanapki za to wzrastają ceny.

Nasza Bohaterka trafia do Szkoły (świetnie partnerujący Wyszyńskiej Mirosław Guzowski). Otrzymuje w niej przyspieszony kurs neoliberalnego dyskursu, aby następnie, za pomocą lodówki teleporterki, puścić się w podróż, odkrywając kolejne przystanki na drodze do wolnego i dzikiego rynku dnia dzisiejszego. Czy na koniec tej podróży bohaterka coś zrozumie? Raczej nie. I to w zasadzie mógłby być najpoważniejszy zarzut wobec twórców spektaklu.

Mamy oto bowiem godzinny, w surrealistycznej konwencji od początku do końca prowadzony wykład o stopniowej kapitulacji myślenia wspólnotowego, przed globalnym kapitalizmem. Wykład, którego kulminacyjnym momentem jest fragment o neoliberalnym systemie bankowym wygłoszony tak "żeby nawet do psa trafiło". Mamy też obraz pokolenia autorów - dzisiejszych trzydziestolatków, którzy załapali się przez moment na propagandę nieustannego wzrostu i dziś mocno zdziwieni są odmienną od obiecywanej, rzeczywistością. To czego brak w spektaklu, to konkluzja, teza, rozwiązanie. Wolny rynek i jego efekty zostają nam postawione przed oczami, opisane, obśmiane i wyszydzone. Nie dostajemy jednak wzorca alternatywnego. Kraj ma się źle, to wiemy, ale co zrobić żeby miał się lepiej? Judt w swojej pracy stawia w tym względzie pewne tezy, ale ich nie dałoby się już opisać językiem wybranym przez Szczawińską i Pakułę. Może przyjdzie na to czas? Może zobaczymy na bydgoskiej scenie kontynuację?

A na razie pokolenie "Tych Co Nic Nie Rozumieją" dostało mądre lekarstwo na codzienne zgryzoty. Póki co więc potulnie płacimy za zwiędłe kanapki, walczymy z pokazującymi kły ratami i patrzymy na rdzewiejące ogrodzenia naszych osiedli. Szczawińska pozwala pośmiać się nam z samych siebie, z naszej naiwności i krótkowzroczności, obśmiewa też to co niebezpieczne i co nas na co dzień straszy. W czasach kryzysu, zanim przyjdzie czas na szukanie rozwiązań, wartość orzeźwiającego śmiechu jest nie do przecenienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji