Artykuły

Dwa spektakle plus jedna mała narracja

Drugi dzień Przeglądu Teatrów Małych Form Kontrapunkt w Szczecinie podsumowuje Michał Centkowski z Nowej Siły Krytycznej.

Drugi dzień festiwalowych zmagań rozpoczął "Kaligula" według Camusa w reżyserii Anny Augustynowicz. Historia rzymskiego cesarza miała stać się początkiem fascynującej podróży śladami zmagań Gajusza - wielkiego prowokatora rzucającego wyzwanie światu, jego aksjologicznym fundamentom. Skromność inscenizacyjna służyć miała zapewne wyeksponowaniu postaci oraz rozgrywającego się pomiędzy nimi dramatu uwikłania, władzy, okrucieństwa. Jednak spektakl ten nie staje się ani głębokim psychologicznym studium alienacji i obłędu rzymskiego wodza, ani barwnym, orgiastycznym karnawałem zemsty, przemocy i okrucieństwa. W Kaliguli Brzezińskiego próżno doszukiwać się owego "przerażającego piękna", które mogłoby udźwignąć prawdę o człowieku. Bo też prawdy, które za Camusem wyrzucają z siebie bohaterowie tej historii, nie ożywają. Nie obserwujemy na scenie ani bezlitosnego i precyzyjnie realizowanego planu oszacowania granic osobniczej transgresji Gajusza, ani też historiozoficznej refleksji nad istotą niszczącego uwikłania jednostki w system. Widzimy jedynie skarlałych ludzi, smętnie snujących się w brzydkich kostiumach po wszechobecnej szarzyźnie sceny, targanych bełkotliwymi namiętności, przynależnymi w najlepszym razie bohaterom nudnawych brytyjskich dramatów obyczajowych Jamesa Ivory'ego.

Ponad głowami aktorów góruje zawieszony na stalowej lince kamień, który spada z głośnym hukiem u kresu spektaklu, wieszcząc odejście cezara. Wyznam szczerze, że już mniej więcej w połowie spektaklu zapragnąłem, by spadł on natychmiast, najlepiej na głowę Kaliguli... Kto wie, może wtedy pękłby ów nieznośnie rozdęty balon zadumanej powagi?

Nie wiem, dlaczego te niezwykle w gruncie rzeczy - również mnie osobiście zajmujące - egzystencjalne refleksje o granicach ludzkiej wolności, fundamentalne pytania o dobro i zło, o prawodawcę, o sens bycia ku śmierci, w tym spektaklu zmieniają się w jakieś odległe i niezajmujące banały? Co mówi nam Kaligula o nas, o człowieku, o naszym świecie, o władzy? Właściwie nie mówi nic ważnego, bo jaka diagnoza może wypływać z wystudiowanej pozy, z podniosłych fraz? Że postpolityczność, że sofizmaty, że deformacja, że trotyl i sztuczna mgła...?

***

Szczęśliwie rzecz ma się zupełnie inaczej w przypadku spektaklu "Amatorki" [na zdjęciu] według Jelinek w reżyserii Eweliny Marciniak z Teatru Wybrzeże.

Ta dynamiczna, pełna energii, błyskotliwa i niepozbawiona ironicznego dystansu wariacja na temat uwikłania w płeć i seksualność, stanowi swego rodzaju intertekstualną grę. Reżyserka zaprasza nas, byśmy wspólnie z dwoma parami spróbowali odtworzyć pewien uniwersalny mechanizm, matrycę właściwą wszystkim uczestnikom naszego kręgu kulturowego. W ten sposób trafia celnie nie tylko w gorset naszej mieszczańskiej hipokryzji, wzbudzając uśmiech lekkiego zażenowania. Obnażając bowiem te pozornie proste zasady konstruowania podstawowej komórki społecznej, obnaża jednocześnie głęboko skrywane mechanizmy systemowo sankcjonowanej cielesności, stanowiącej narzędzie i fundament społecznego porządku, w którym kobieta nieodwołalnie przyjąć musi rolę niewolnika, zaś mężczyzna - bez względu na walory swego intelektu, czy nawet potęgę libido - staje się panem.

Przyglądając się nieporadnym zalotom Brigite i Ericha oraz Pauli i Heinza, nie sposób uniknąć bolesnego ukłucia świadomości, że również my sami, chcąc tego czy nie, staliśmy się kiedyś bezwolnymi uczestnikami tej genderowej gry, w społeczną kanalizację biologicznych popędów.

Na uwagę zasługuje świetne, precyzyjne aktorstwo. Szczególnie przejmująca jest Dorota Androsz jako Bridigit w pięknej i subtelnej scenie pozamałżeńskiego seksu z obcym mężczyzną. Prostytucja staje się dla niej jedyną drogą ucieczki od alkoholizmu i przemocy, której doświadcza od swego męża Ericha, niezbyt rozgarniętego absolwenta czterech klas podstawówki.

Ramę całej tej nieco zwariowanej przygody stanowią wokalno-muzyczne komentarze cudownie nieprzystającej, przyodzianej w wieczorową suknię i wystylizowanej na Audrey Hepburn - wyimaginowanej koleżanki jednej z bohaterek. W tej roli zjawiskowa Ala Masskotka.

Dwie reżyserki, dwa spektakle, dwie wizje teatru, dwie, odrębne poetyki. Słowem: kontrapunkt. Ja ze zdecydowanie większym zainteresowaniem wsłuchuję się w to, co mówi o świecie Ewelina Marciniak.

***

Ostatnią pozycję drugiego dnia festiwalu stanowił performens Wojciecha Ziemilskiego "Mała narracja" - zapis osobistych zmagań z historią rodzinną, oraz poszukiwania swej własnej odrębnej tożsamości, czy też podmiotowości.

Ta godzinna opowieść-monolog, wzbogacona fotografiami oraz filmowymi zapisami działań i realizacji kilku międzynarodowych artystów, dotyka wielu kwestii, choć zainspirowana została dramatem ostatnich lat życia oskarżonego o współpracę z komunistycznym aparatem państwowym dziadka Ziemilskiego. Dla mnie najciekawsze w tej opowieści jest pytanie, jak i dlaczego nasza jednostkowa opowieść rozpływa się i zanika w wielkiej, obcej, wspólnej opowieści. Szukając odpowiedzi, Ziemilski napotyka na Wittgensteina, ja przypominam sobie Derridę.

Narrator przywołuje w pewnej chwili przejmującą historię o tym, jak z poczucia obcości i niezrozumienia świata oraz języka dorosłych stworzył jako dziecko swój własny, sobie jedynie znany alfabet, którym się posługiwał. Piękna metafora heroicznej próby upodmiotowienia siebie. Jak zakończyła się ta próba? Dziadek nauczył małego Wojtka "prawdziwego" alfabetu, co sprawiło, że chłopiec zapomniał o swoich literach i już nie potrafił odczytać swych wcześniejszych myśli. W tej krótkiej anegdocie zawarł Ziemilski tragiczną beznadziejność indywidualności skazanej na porażkę i zawłaszczenie.

Gdzie zatem przebiega granica naszej jednostkowej autonomii? Czy ciało stanowi podmiot czy narzędzie tożsamości? - pyta autor "Małej narracji". Odpowiedzi na te pytanie chcę poznać, interesują mnie one dużo bardziej niż odpowiedź na pytanie o powody, dla których dziadek donosił.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji