Artykuły

Ten człowiek był geniuszem

Dla międzynarodowej rzeszy wielbicieli to on był królem. Henrykiem I - królem plakatu - o HENRYKU TOMASZEWSKIM zmarłym w niedzielę, mistrzu polskiej szkoły plakatu pisze Monika Małkowska.

W Warszawie zmarł w niedzielę [11 września] Henryk Tomaszewski [na zdjęciu], najsłynniejszy mistrz polskiej szkoły plakatu. Miał 91 lat.

Całe życie był związany z Warszawą: tu urodził się, uczył i studiował malarstwo w Akademii Sztuk Pięknych. Na tej samej uczelni, przez 33 lata, prowadził pracownię plakatu. Jego odejście na emeryturę w 1985 roku zapamiętali w ASP wszyscy.

Trudno uwierzyć, że największemu gwiazdorowi naszej szkoły plakatu dopiero na 85. urodziny zorganizowano w Warszawie pierwszą indywidualną ekspozycję. Przedtem prezentacje dorobku Tomaszewskiego odbyły się w Tokio, Amsterdamie i Berlinie.

Jak określić styl plakatów Tomaszewskiego? Artysta do każdego tematu poszukiwał odmiennego rozwiązania, obalał stereotypy obowiązujące w grafice użytkowej, ignorował świętości. A jednocześnie ktoś, kto zetknął się z pracami tego grafika, widząc jego nowe dzieło od razu domyślał się, kim jest autor. W jego sztuce humor splatał się z liryką, dosadność z serdecznością. Jego plakaty dosłownie "cięły po oczach" - formą, niekonwencjonalnymi rozwiązaniami literniczo-obrazkowymi, błyskotliwymi, inteligentnymi skrótami plastycznymi. Wykonane jakby od niechcenia, z jednego gestu, w rzeczywistości powstawały po setkach prób. Zachwycały plastycznym wysmakowaniem, świetnym połączeniem kreski z malarstwem.

Przed wojną ukończył Szkołę Przemysłu Graficznego, a następnie odbył studia malarskie u profesora Mieczysława Kotarbińskiego. Jeszcze na studiach, pod koniec lat 30., rozpoczął współpracę z tygodnikiem satyrycznym "Szpilki" i wykonał pierwszy plakat. Już jako absolwent uczelni plastycznej, w 1939 roku, zaprojektował plakaty dla PKO. W tym samym roku zdobył dwie pierwsze nagrody za projekt wnętrza pawilonu polskiego na Międzynarodowej Wystawie w Nowym Jorku i wygrał konkurs na fryz fasady Dworca Głównego w Warszawie. Już to zapowiadało wszechstronny talent.

Po wojnie Tomaszewski przez pięć lat mieszkał w Łodzi. Współpracował w tym czasie z pismem "Stańczyk", wykonywał plakaty, ilustracje dla dzieci, rysunki satyryczne. I zdobywał laury. Rekordowy pod tym względem był rok 1948, kiedy otrzymał aż 5 złotych medali na Międzynarodowej Wystawie Plakatu w Wiedniu. W 1950 roku powrócił do rodzinnego miasta, a dwa lata później rozpoczął nauczanie w warszawskiej ASP, tworząc najsłynniejszą pracownię tej uczelni. Była dosłownie oblegana przez ludzi z całego świata, pragnących choćby przez kilka miesięcy obserwować i uczyć się od mistrza. Czasami słuchając niezliczonych anegdot o Tomaszewskim pedagogu wydaje się, że nie ma w Polsce grafika, który nie przeszedłby przez jego szkołę. Tak jednak nie było - po prostu Tomaszewski nadawał ton całej szkole. Znany był z niekonwencjonalnych metod nauczania, niekiedy przypominających happeningi, innym razem - testy na IQ. Uczył też sprawiedliwości, odwagi, punktualności.

Nie tylko osobowość profesora, także wykładany przez niego przedmiot przyciągał młodych. W latach 50., 60. i 70. malarstwo wydawało się czymś oderwanym od życia, podczas gdy w plakacie można było przemycić inteligentne plastyczne komentarze do wydarzeń, reagować na rzeczywistość. Nic dziwnego, że artyści zajmujący się grafiką użytkową mawiali: "My wszyscy z Henia jesteśmy".

"Boże, ten człowiek jest geniuszem!", wykrzyknął Rosław Szaybo na widok plakatu do wystawy Henry'ego Moore'a. Był rok 1959 i przedstawienie pięciu niby-koślawych liter nazwiska rzeźbiarza, zamiast obrazka o informacyjnym charakterze, wydawało się bezczelnością. Dzieła broniło jednak bezbłędne wyczucie form. Szczególnie zwracało uwagę użycie litery "O" jako postumentu pod niby-rzeźbę, niby-zaciśniętą pięść. W plakacie do dramatu Sofoklesa "Król Edyp" (1961) Tomaszewski wykorzystał tylko czerń i biel. Postać władcy jest jak wyciosana w czarnym bloku. Kadr obejmuje sylwetkę z wyciągniętymi przed siebie ramionami, z laską. Głowę zaś przysłania mrok.

Artysta chętnie bawił publiczność, nawet w pierwszomajowych plakatach pozwalał sobie na żarty. Na jednym z nich (1965) narysował cienką kreską sylwetkę gołąbka, trzymającego w dziobku czterolistną koniczynkę. Nad tym symbolem pokoju i szczęścia namalował cztery "próby koloru": białą, żółtą, czarną i brązową. Próbki połączył znakami dodawania. W ten sposób stworzył znakomity, "malarski" skrót różnych ras. Zabawiał też odbiorców dowcipami o zabarwieniu erotycznym. Formą podniesionego palca wskazującego, narysowanego na plakacie do "Edwarda II" (1986), potrafił zasugerować kształt "typowo męski". Damski pantofelek, zapowiadający wystawę malarstwa Teresy Pągowskiej, prywatnie żony artysty, każdemu kojarzył się z intymnym detalem kobiecego ciała (1986). Natomiast plakat "Love", anonsujący indywidualny pokaz Tomaszewskiego w amsterdamskim Stedelijk Museum, składał się z liter, oddających swymi kształtami różne fazy uczucia (1991).

Ten plakat Henryka Tomaszewskiego stał się także symbolem sympatii, jaką on i jego dzieła wzbudzają u admiratorów polskiego plakatu na całym świecie. Większość znajomych mówiła o nim per "Henio". Nie oznaczało to braku szacunku -przeciwnie, wyrażało poczucie artystycznego powinowactwa, podziw dla jego sztuki i postawy. Pozostawał zawsze skromny i ogromnie autokrytyczny, mimo sławy. Lista nagród, którymi go obsypano, jest długa, jak na światową sławę przystało. Przypomnijmy najważniejsze: w 1963 roku Tomaszewski otrzymał I nagrodę na VII Międzynarodowym Biennale Sztuki w Sao Paulo. Należał do rekordzistów Międzynarodowego Biennale Plakatu w Warszawie: tu dostał srebrny medal w1966 roku, złoty - w1970, w 1986 nagrodę ICOGRADA, w 1988 złoty i srebrny, w 1996 brązowy. Zdobywał też najwyższe wyróżnienia na prestiżowych przeglądach plakatu: 1979 - I nagroda w Lahti, 1981 -I nagroda w Kolorado, w 1991 brązowy medal w Toyamie.

Zaszczytem, jaki niezwykle rzadko spotyka artystę spoza brytyjskiego kręgu, było nadanie Tomaszewskiemu honorowego tytułu Królewskiego Projektanta z ramienia Royal Society od Arts w Londynie (1976). Dla międzynarodowej rzeszy wielbicieli to on był królem. Henrykiem I - królem plakatu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji