Artykuły

Bomba informacyjna

"Love and information" w reż. Moniki Strzępki w PWST we Wrocławiu. Pisze Karolina Obszyńska w Teatraliach.

Z bodaj pięćdziesięciu sześciu fragmentów składa się najnowsza sztuka Caryll Churchill - "Love and information" - wyreżyserowana dla wrocławskiej PWST przez samą Monikę Strzępkę. To przedsięwzięcie przypieczętowało triumf, który studenci ostatniego roku świętują w trwającym sezonie. Idzie im świetnie, zwłaszcza gdy mogą współpracować z najlepszymi reżyserami. A co o samym spektaklu?

Miejsca dla widzów zostały przeniesione na scenę, bo na widowni zasiedli aktorzy, by imitować amatorów domowej kanapy - wspólnie oglądających stare wesela na VHS czy przyłapanych na miłosnych igraszkach homoseksualistów we własnym mieszkaniu.

Na pozostałym obszarze sceny, która istotnie jest przestrzenią gry, stoją namiot, pianino, kilka choinek, gdzieniegdzie porozrzucano materace, stoły, krzesła i kartony. Całość scenografii nie tworzy spójnego obrazu, ale wcale nie miała go stworzyć - tak samo nie są ze sobą koherentne poszczególne epizody spektaklu.

Nie są, ale tylko pozornie, bo chociaż pięćdziesiąt sześć scen "Love and information" cechują inna fabuła i tematyka, to łączy je jedno - wszystkie pośrednio lub bezpośrednio traktują o przepływie informacji. O tym, jak trudno (lub łatwo) jest się porozumieć w różnych życiowych sytuacjach; o tym, jak działają plotki, pomówienia, newsy, informacje naukowe, szepty, krzyki i zażalenia. To ponad stuminutowa bomba zegarowa, która opisuje wszystkie rodzaje informacji wykorzystywane w kontaktach międzyludzkich. A jest ich całe mnóstwo - wyeksplorowanych, na wskroś przenikniętych, przeinterpretowanych i zainscenizowanych na wszystkie możliwe sposoby przez autorkę utworu, reżyserkę i aktorów. Krótkie, niekiedy tylko migające sceny przeplatają się z tymi nieco dłuższymi, o skrupulatnie zarysowanej fabule. Tak zbudowane "Love and information" daje więc szerokie pole do popisu debiutującym dopiero aktorom - każdemu z nich przypisano kilka różnych ról. I tak, można zobaczyć parę zirytowanych Ślązaków, mordercę-psychopatę, kloszarda niecodziennej aparycji, Matkę Boską, kobietę w ciąży, transwestytów, kurczę, lwa czy parę zakochanych, umysłowo chorych nastolatków. Liczba postaci, wielość dźwięków i obrazów przedstawionych w inscenizacji Moniki Strzępki tworzą spektakl nietuzinkowy, w estetyce modern - trochę przez wideoinstalacje, a trochę z powodu szczególnie dynamicznego biegu zdarzeń. Nie zabrakło też momentów zaskakujących - spontanicznej interakcji z publicznością (zostaliśmy odpytani z tabliczki mnożenia) czy wkraczającego ociężale na scenę gigantycznego penisa, bo - jak się okazuje - narządy też mogą przekazywać i odbierać informacje.

I chociaż tekst, bazujący na błyskotliwych ripostach i zabawnych grach słownych, broni się sam, to w pełnym sukcesie pomaga mu muzyka na żywo - kilka znanych hitów wykonywanych przez aktorów (tu zwłaszcza świetny, pełen wymownej groteski występ Sonii Roszczuk w roli barokowej, smutnej śpiewaczki). Podobnie popisowa okazuje się też scena wyznania miłości dwojga kochanków opóźnionych w rozwoju oraz ta, w której para Ślązaków awanturuje się o to, co zrobili lub czego zapomnieli dopilnować. W tej ostatniej doskonale wypada Agata Bykowska (najlepsza także w "Naszej Klasie" w reżyserii Kosa) i najlepsza spośród kobiet tego rocznika PWST w ogóle. Bykowska odnajduje się także w kolejnej, jednej z lepszych scen - tej, w której spotykają się byli partnerzy, skonfundowani swoją obecnością, zaskoczeni zupełnie innymi obrazami wspólnych lat, które zachowali w pamięci.

Jaka jest rola informacji, które przepływają z ust do ust - na pewno niejednoznaczna i bardzo płynna, bo zmienia się wobec tego, kto jest jej odbiorcą. W zależności od tego, czy bohaterowie spektaklu wybierają milczenie, czy mówienie - zmieniają się ich losy. Gdyby zastanawiać się nad przesłaniem "Love and information", to bardziej jednak chodzi o proces trwania zdarzeń niż samą pointę. Ponad stuminutowy spektakl to przede wszystkim imponujące role młodych debiutantów, jak zwykle doskonała reżyseria Strzępki oraz niebanalne poczucie humoru i błyskotliwe językowe potyczki w świetnym tłumaczeniu Pawła Demirskiego. Dobrze poinformowali i rozkochali w sobie publiczność.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji