Białystok. Klasyka literatury amerykańskiej w nowej odsłonie
Czy komiwojażer to współczesny przedstawiciel handlowy? Jak wiele można poświęcić dla spełnienia swoich marzeń? Teatr Dramatyczny im. Aleksandra Węgierki zaprasza na spektakl "Śmierć komiwojażera" w reżyserii Iwo Vedrala. Premiera 20 kwietnia, o godz. 19.00.
Arthur Miller po napisaniu "Śmierci komiwojażera" powiedział: "marzyłem, żeby podłożyć bombę przynajmniej pod nonsensy kapitalizmu, życia na niby w złudnej wierze, że stając na lodówce sięga się chmur, i zwycięża, mogąc machnąć księżycowi przed nosem spłaconą hipoteką". O czym marzy reżyser, wybierając ten tytuł na realizację teatralną?
- Myślę, że też próbujemy podłożyć bombę, tylko celujemy bardziej w pojęcie rodziny. Dla nas ten tekst jest ostrą krytyką ekonomiczną, ale również w brutalny sposób dokonuje penetracji rodzinnego mitu - mówi Iwo Vedral, reżyser spektaklu.
Śmierć i zapomniany zawód obwoźnego sprzedawcy
Komiwojażer - dziś przedstawiciel handlowy. To jednak zamazuje niezwykle brutalny i uniwersalny zarazem sens utworu Arthura Millera. Kryje on w sobie nostalgię a jednocześnie niezrozumienie i nieprzydatność. To zawód przez współczesny słownik biznesu wyrzucony na śmietnik. Odpad ekonomicznej ewolucji. Jeden z cichych bohaterów "Życia na przemiał" Zygmunta Baumana. Już w samym słowie kryje się porażka i sentyment - równie niebezpieczny w gardzącym wszystkim, co sentymentalne świecie. Nie dziwi więc towarzystwo śmierci w tytule sztuki Millera. Śmierć świata komiwojażerów. Śmierć świata - a więc świat w likwidacji, świat wystawiony na totalną wyprzedaż. Świat sale.
Willy Loman, bohater "Śmierci komiwojażera" Arthura Millera, dociera do smutnej konkluzji - 40 lat pracował oferując ludziom w najdalszych zakątkach świata fascynujące produkty nowoczesności. Dzisiaj nikt nie chce od niego już nic kupić. Zostaje wyrzucony z pracy, zaszczepiona przez lata w synach potrzeba sukcesu, wyjątkowości i kontynuacji zmutowała i zrodziła fałszywe marzenia. Willy dokonując swoistej wyprzedaży pamięci próbuje w przeszłości znaleźć brakujący element, niewłaściwie przeprowadzoną transakcję, która da mu odpowiedź na przyczynę porażki jego i jego synów.
- Ten spektakl jest o tym, jak powoli upadają wszystkie mity, marzenia tej rodziny. I wyprzedaż polega na tym, że tej rodzinie na koniec nie zostaje nic. Jakby z tego pięknego amerykańskiego supermarketu, w którym są najdroższe i najbardziej luksusowe rzeczy, powoli przechodzili do dyskontu, z dyskontu na targowisko, by na końcu wylądować na śmietniku. Wyprzedaż jest obnażaniem świata, w którym żyje rodzina Williego, jego upadkiem - mówi Dominik Nowak, wcielający się w rolę Biffa.
Nietypowa formuła, spektakl z udziałem białostoczan
Na potrzeby spektaklu nagrano paradokument. Do jego stworzenia zaangażowano mieszkańców Białegostoku, którzy pojawili się na specjalnie zorganizowanym castingu.
- Myślę, że cała formuła jest specyficzna. Tania - bo grają amatorzy. Upraszczająca problemy rodzinne, wypaczająca je, bo one w tych programach muszą ocierać się o jakiś rys patologii. Na nasz casting przyszła masa ludzi i każdy chciał zagrać: kierowca ciężarówki, bezrobotny, pielęgniarka, gospodyni domowa. Przyszli prawdopodobnie spełnić jakieś swoje marzenie, o tym, by przez chwilę odnieść sukces, by przez chwilę być kimś innym - dodaje reżyser.
Efekty pracy twórców będzie można obejrzeć już od najbliższej soboty. Zapraszamy!