Artykuły

Białystok. Spór o parking przyszłej Opery

Do końca roku ma być gotowy projekt Europejskiego Centrum Muzyki i Sztuki, czyli opery podlaskiej. Umożliwi on wystąpienie o pozwolenie na budowę. Ale już teraz mnożą się ataki.

Opera podlaska ma stanąć na gruntach uniemożliwiających budowę podziemnego parkingu. Łatwiej będzie do placówki dojechać, niż przy niej zaparkować - takie zastrzeżenia dotyczące budowy opery podlaskiej pojawiły się w ubiegłym tygodniu. - To bzdura albo nieporozumienie - odpowiada prof. Marek Budzyński [na zdjęciu] , autor projektu.

Jego słowa potwierdzają architekci wchodzący w skład sądu konkursowego, ale krytyczne uwagi powielają politycy nieprzychylni powstaniu Europejskiego Centrum Muzyki i Sztuki.

Na początku była wypowiedź profesora Marka Budzyńskiego, który wiosną, zaraz po wygraniu międzynarodowego konkursu na projekt opery, nieopatrznie powiedział w kuluarach dziennikarzom, że w tych czasach ruch samochodów osobowych w centrum miasta powinien być ograniczany. I że zastąpią go środki komunikacji masowej. Nie było żadnych słów o budowaniu opery bez parkingów, ale...

Złowrogie plotki

W sierpniu pojawiły się plotki, że spółka Developer pragnąca w ramach Centrum Muzyki i Sztuki zbudować Multikino, nie chce budować parkingu ani współfinansować miejsc parkingowych budowanych przez operę. W tej sytuacji także opera miała zrezygnować z budowy parkingu.

Teraz, we wrześniu, doszła do tego plotka, że parking jest takim wielkim kłopotem, bo wody gruntowe są wysoko i to drastycznie podnosi koszty budowy podziemnych miejsc parkingowych. A ich brak oznacza koniec idei opery, bo każdy budynek publiczny musi mieć zapewnioną określoną liczbę miejsc parkingowych. A ulice wokół ich nie zapewnią.

Bez sensu!

- To nieprawda. Wody gruntowe są tak nisko, że wejdzie nie jeden poziom parkingowy ale nawet dwa, a jak będzie trzeba, nawet trzy! - mówi prof. Marek Budzyński. - W projekcie nie odstępujemy nawet na krok od ustalonej w planie liczby 300 miejsc parkingowych.

Słowa autora projektu potwierdzają architekci ze składu sędziowskiego konkursu: - Z tego co mi wiadomo, parking miał być posadowiony na głębokości 3,6 czy 4 metrów maksimum. A wody gruntowe są na głębokości 4,5 metra albo niżej. Nie widzę więc żadnego problemu - mówi jeden z członków jury (chce pozostać anonimowy). - Owszem, tak zwane podscenie z różnymi mechanizmami i zapadniami ma być niżej, ale to inna bajka. Projektant chce je ulokować w specjalnej, żelbetowej wannie, co technologicznie nie jest żadnym problemem. Tyle że trochę podniesie koszty budowy.

Architekci znający temat podkreślają też, że oprócz podziemnego parkingu będą miejsca postojowe przy projektowanej ulicy Operowej, wyrysowanej jako równoległa do Młynowej.

Skąd atak?

- Nic o tych zarzutach nie wiedziałem. Ale tłumaczę je sobie tak: ktoś nie wiedział, że ze względu na koszty i ograniczenia wynikające z posiadanych przez marszałka pieniędzy, najpierw ma powstać sala widowiskowa z zapleczem scenicznym i administracyjnym umożliwiająca wystawienie pierwszego spektaklu, a dopiero w drugim etapie właśnie parkingi i pomieszczenia dla artystów - domyśla się prof. Marek Budzyński. - Więc może to po prostu nieporozumienie?

Zdziwiony

Plotki o kłopotach z parkingami i budową geologiczną nie dotarły jeszcze do Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego, jednego z inicjatorów budowy Europejskiego Centrum Muzyki i Sztuki. - To bez sensu i nie zamierzam tego komentować. Z tego co mi wiadomo profesor Budzyński prowadził odwierty i stwierdził, że warunki geologiczne są dobre - mówi dyrektor Filharmonii Białostockiej.

***

Nie chcemy opery Zostawcie nam amfiteatr! To kultowe miejsce, ostoja młodzieży - przekonywali w sobotę młodzi ludzie, manifestujący w obronie amfiteatru. Na znak protestu przynieśli ze sobą... piwo. Na demonstrację w obronie miejskiego amfiteatru przyszło około 30 osób. O spotkaniu przy ul. Kalinowskiego dowiedzieli się z Internetu i od znajomych. O godzinie 18 zasiedli na ławkach i dyskutowali o pomysłach miasta. - Komu potrzebna opera w Białymstoku? - pyta Marcjanna Siwierska, jedna z protestujących. - I tak nikt nie będzie do niej chodził, bo Białystok jest za małym miastem. Zamiast wydawać pieniądze na operę, mogliby odnowić amfiteatr - podkreśla. Na manifestację przyszła z przyjaciółmi: Iwoną Sadowską, Agnieszką Żulinowską i Filipem Golą (na zdjęciu od prawej) - Co roku 1 września, 21 marca i ostatniego dnia szkoły zbiera się tu młodzież. Nie ma rozrób, kłótni. Wszyscy dobrze się bawią i zgodnie... piją - dodaje Damian Dembowski, jeden z protestujących.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji