Artykuły

Kozioł ofiarny w Sosnowcu

"Bobiczek" w reż. Łukasza Kosa w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu. Pisze Aleksandra Czapla-Oslislo w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Najnowsza premiera w Teatrze Zagłębia to najkomiczniejszy i najsmutniejszy teatralny pogrzeb zarazem. Łukasz Kos przygotował "Bobiczka" do tekstu Hanocha Levina.

Dla Remigiusza Brzyka czy Łukasza Kosa, reżyserów, którzy mają za sobą dekadę pracy z zespołami w całej Polski Sosnowiec mógł pozostać egzotycznym, niezbyt znaczącym przystankiem w ich pracy twórczej między Warszawą, Łodzią, Wrocławiem czy Bydgoszczą. Okazało się jednak, że to tu właśnie doszło po raz kolejny do wyjątkowego spotkania reżysera z wizją i aktorów, którzy absolutnie zaskoczyli widzów swoimi talentami.

Po spektakularnym sukcesie "Korzeńca" (nagrody, udział w festiwalach i komplety widzów na widowni w Sosnowcu) pokazanie tekstu ogranego w Polsce ze wszech miar Hanocha Levina było ryzykowne. Łukasz Kos utrudnił sobie zadanie wybierając "Zimowy pogrzeb", w którym Levin niebezpiecznie zbliża się do przekroczenia granic dobrego smaku, zgodnie z konwencją burleski prowadząc niesmaczną, chwilami wulgarną i z dosadnym żartem opowieść o umieraniu. Ale Kos nie wpadł w pułapkę teatralnej błazenady, choć widowisko jakie zostawia widzom jest prawdziwym jarmarkiem efektów scenicznych (cudowna koncepcja scenograficzna Pawła Walickiego). Swojej sztuce zmienił tytuł i nazwał ją nazwiskiem głównego bohatera "Bobiczek". I jeśli wszyscy bohaterowie sztuki bawią się w teatr i uczestniczą w zabawnej ucieczce (Bobiczek ściga rodzinę, by powiadomić ich o przymusie pojawienia sią na pogrzebie matki w dniu, w którym niestety będą musieli odwołać ślub córki), to Kos precyzyjnie przerzucił tragiczne akcenty na postać zdziwaczałego kawalera Laczka Bobiczka.

Cały spektakl to jedna niekończąca się gorzka ceremonia pogrzebowa dla Bobiczka, który jest martwy za życia. I kiedy wie, że skończy samotnie (jeszcze gorzej, niż jego matka) Bobiczek chwyta się ostatniej i prawodpodobnie jedynej życiowej szansy: zamiast na pogrzeb rusza na weselne przyjęcie. Ukryty za maskami choć przez chwilę chce doznać szczęścia, poczuć, że ktoś się nim interesuje. Kos czyni z niego wyraziście kozła ofiarnego - grupa społeczna (rodzina i weselnicy) obiera go sobie na ofiarę, Bobiczek staje się obiektem kpin, agresji i ostatecznie zostaje wykluczony z grupy szczęśliwców. Do roli tej Kos zaprosił Marka Kossakowskiego, młodego charyzmatycznego aktora, który wydaje się urodził po to, by zagrać tę postać z dramatu Levina. Jeżeli to miałaby być jego jedyna rola zagrana w Sosnowcu, to było warto. Zagłębie po raz kolejny stało się miejscem, gdzie młody aktor zaskakuje absolutnie dojrzałą kreacją - tak było wcześniej z udanym debiutem Martyny Zaremby (obecnie w Teatrze Nowym w Poznaniu), z kreacją studentki Edyty Ostojak w "Korzeńcu", z rolami Piotra Bułki.

O ile Kossakowski nadaje gorzkie tony w przedstawieniu, o jego komizmie decyduje w pełni Dorota Ignatjew - publiczności w Sosnowcu znana dotąd z dyrektorskiej funkcji. Ignatjew przechodzi w pierwszym akcie ogromną próbę - oto musi zagrać niekończącą się wręcz szeptaną scenę, którą albo może zanudzić widza, albo w pełni skusić go podglądaniem małżeńskiej sytuacji. W jej cieniu pozostaje tym razem nawet doświadczony z komediowych kreacji Wojciech Leśniak, a Ignatjew do pary z Marią Bieńkowską niepodzielnie rządzą na scenie aż do finału. Najzabawniejszy i najsmutniejszy zarazem pogrzeb teatralny można oglądać w Teatrze Zagłębia w ten weekend: 13 i 14 kwietnia o godzinie 18:00. Premiera sztuki Levina odbyła się pod koniec marca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji