Artykuły

Uciekając przed śmiercią

"Bobiczek" w reż. Łukasza Kosa w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu. Pisze Magdalena Czerny w Teatraliach.

"Dramaty Hanocha Levina na stałe zagościły w repertuarach polskich teatrów. Nie dziwi zatem fakt, że po teksty izraelskiego dramatopisarza sięgnęły również zespoły z terenu województwa śląskiego - do Jakobi i Leidental Teatru Śląskiego w Katowicach dołączył właśnie "Bobiczek" w reżyserii Łukasza Kosa z Teatru Zagłębia w Sosnowcu"

"Zimowy pogrzeb" albo - jak zatytułowano spektakl w sosnowieckim teatrze - "Bobiczek" to dość niecodzienna i absurdalna opowieść o weselnikach uciekających przed wiadomością o śmierci krewnej z rodziny panny młodej. Bohaterowie unikają syna zmarłej, bo jakże mają przyjąć informację o pogrzebie odbywającym się w tym samym dniu, w którym czeka ich radosne wydarzenie? Ale czy można uciec przed wiadomością o cudzym nieszczęściu? I do czego zdolni są ludzie, aby uniknąć "niepotrzebnych" perturbacji?

Z jednej strony bohaterowie stają przed koniecznością przyjęcia informacji o pogrzebie, który stanowi zamknięcie ziemskiej drogi ich krewnej. Z drugiej - oczekują na ślub, czyli radosne wydarzenie stanowiące punkt zwrotny w życiu młodych ludzi. Mamy tu zatem do czynienia z dwiema ważnymi, granicznymi sytuacjami, nacechowanymi skrajnymi emocjami. Dla bohaterów Levina, zwłaszcza rodziców młodej pary, wesele to coś więcej - to wymagające sporych nakładów finansowych wydarzenie, stanowiące priorytet w ich życiu. Kiedy jednak akt zaślubin staje się faktem, bohaterowie zadają sobie pytanie o to, czy to właśnie na tę chwilę tak bardzo czekali. Zaślepieni ideą ślubu i wesela, nie dostrzegli bowiem tego, co znajduje się poza tą sytuacją. Nie wyznaczyli sobie nowych planów na przyszłość. Absurdalna ucieczka, w trakcie której bohaterowie docierają aż na szczyt Himalajów, kryje za sobą również ogólnoludzki lęk przed śmiercią i wiążącą się z nią żałobą. Ostatnie pożegnanie bezapelacyjnie przypomina o ludzkiej przemijalności i rzeczach ostatecznych. Zamiast tego bohaterowie Levina, w tym również syn zmarłej - Laczek Bobiczek, wolą wybrać weselną zabawę, która swą żywiołowością przypomina o witalności i daje nadzieję na długie oraz szczęśliwe życie. Niestety śmierć jest nieunikniona

Zarówno tekst Hanocha Levina, jak i spektakl Łukasza Kosa, sprawnie operują absurdem i tragikomicznymi sytuacjami. Jednak pod nieraz niezbyt wybrednymi żartami i scenami sprowadzającymi metafizykę do spraw przyziemnych, lub wprost - fizycznych, kryją się treści o filozoficzno-egzystencjalnym zabarwieniu. Poruszone zostają bowiem kwestie takie jak śmierć czy sens życia.

Warto zwrócić również uwagę na zabiegi inscenizacyjne, które ukazują zaplecze teatru. Widzowie dostrzegają zatem to, co zwykle skrupulatnie jest skrywane za dekoracjami. Ponadto odczarowaniu ulega magia teatru: pracownicy techniczni chodzą z dymiarką wytwarzającą mgłę, dokonują otwartych zmian dekoracji oraz na oczach publiczności montują elementy scenografii. Te niezwykle ciekawe zabiegi całkowicie przełamują teatralną iluzję, sprawiając, że widzowie zyskują dodatkowy dystans do prezentowanej na scenie historii. I chociaż nie wszystkie kwestie wygłaszane podczas sztuki są dobrze słyszalne, a akcja momentami wydaje się mało skondensowana, to jednak widzowie z ogromnym zainteresowaniem śledzą prezentowaną historię, w której śmiech miesza się z płaczem, a trywialność z powagą. Dzieje się tak również dzięki grze występujących w spektaklu osób.

Na szczególną uwagę zasługują zwłaszcza Dorota Ignatjew i Marek Kossakowski, którzy kreują niezwykle charakterystyczne, chociaż skrajnie odmienne postaci. To właśnie na osi łączącej tę parę bohaterów, zarysowany zostaje konflikt, który dzięki ich grze zyskuje wieloaspektowy, bliski widzom wymiar.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji