Artykuły

Zagadka Daniela Fahrenheita

"Fahrenheit" w reż. Michała Derlatki w Teatrze Miniatura w Gdańsku. Pisze Dorota Karaś w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Niezwykłe lalki, które ożywają dzięki reakcjom chemicznym, to największa atrakcja przedstawienia o życiu Daniela Fahrenheita prezentowanego przez Teatr Miniatura.

Podoba mi się pomysł Teatru Miniatura, by sięgać po adaptacje współczesnej literatury dla dzieci, aktualne tematy lub bohaterów związanych z Gdańskiem. Po świetnym serialu detektywistycznym na podstawie bestsellerowych szwedzkich książek dla dzieci, spektaklu dokumentalnym opowiadającym historię Baltica (psa uratowanego z kry przez załogę statku badawczego) na deskach teatru oglądać możemy teraz nowe przedstawienie - "Fahrenheit", na podstawie losów pochodzącego z Gdańska naukowca.

Wyreżyserowany przez Michała Derlatkę spektakl opowiada historię życia Daniela Gabriela Fahrenheita, urodzonego pod koniec XVII w. w kupieckiej rodzinie w Gdańsku. Fahrenheit wynalazł m.in. termometr rtęciowy i opracował własną skałę do pomiaru temperatury, używaną do dziś w krajach anglosaskich. Twórcy przedstawienia robią wszystko, by wątki historyczne i naukowe przedstawić w sposób jak najbardziej atrakcyjny dla młodego widza. Ich pomysły mogą wprawić w zdumienie nawet dorosłych.

Na pomysł wplecenia w biografię Fahrenheita wątku sensacyjnego wpadła gdańska autorka Anna Czerwińska-Rydel. To na postawie jej książki - "Ciepło-zimno. Zagadka Fahrenheita" powstał spektakl w Teatrze Miniatura. Schorowany naukowiec (w tej roli przekonujący Andrzej Żak) wzywa do swojego laboratorium notariusza. Zamiast dyktować testament opowiada mu historię swojego życia. Początkowo sceptycznie nastawiony do roli kronikarza notariusz Willem Ruijbroeck (tę przerysowaną postać dowcipnie zagrał Piotr Kłudka) po zgonie naukowca postanawia do końca doprowadzić śledztwo dotyczące jego śmierci.

Historia Fahrenheita, który po śmierci rodziców opuszcza Gdańsk i wyjeżdża do Amsterdamu, obco brzmiące nazwiska, realia sprzed kilku wieków i wątek sensacyjny nie ułatwiają małemu widzowi śledzenia scenicznej opowieści. Twórcy przedstawienia wychodzą jednak z tego obronną ręką.

Największą atrakcją przedstawienia są niezwykle lalki, animowane przez aktorów, a jednocześnie "ożywające" dzięki reakcjom chemicznym. Nad "eksperymentalną" stroną przedstawienia czuwa chemik - Przemysław Mietlarek z grupy SmartLab. Na scenie zobaczymy m.in. pieniącego się bańkami mydlanymi burmistrza, przedstawionego jako dymiącą bryłę suchego lodu wuja Fahrenheita, kupca, u którego terminuje młody Daniel, pod postacią dźwigu czy rektora szkoły przypominającego prototyp gałki ocznej. Widowiskowe lalki i inne efekty specjalne (m.in. wzbudzająca jęk zachwytu publiczności prezentacja listu napisanego niewidzialnym atramentem) przykuwają uwagę dzieci, rozbudzają wyobraźnię i wciągają je w treść spektaklu.

"Fahrenheit", pomimo widowiskowej formy, nie jest spektaklem dla najmłodszych widzów. Pojawiają się w nim sugestywne sceny śmierci rodziców głównego bohatera i samego naukowca, podkreślone przepojoną smutkiem muzyką zespołu Kwartludium. Koncentracji i uwagi wymaga druga część przedstawienia, która opowiada m.in. o naukowych osiągnięciach Fahrenheita. Spektakl wart jest jednak polecenia - w naprawdę ambitny i ciekawy sposób przybliża dzieciom zarówno historię gdańskiego naukowca, jak i fascynujący świat nauki.ra opowiada m.in. o naukowych osi

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji