Znaleźli się w literaturze
Jerzy Nowak i Tadeusz Malak już dwunasty sezon śmieszą i wzruszają w spektaklu "Ja jestem Żyd z "Wesela"", z powodzeniem granym na Nowej Scenie Starego Teatru. Kto nie widział, niech koniecznie nadrobi tę zaległość, a nadarza się ku temu okazja, gdyż spektakl grany będzie w dniach 24 i 25 bm. o godz. 19.30.
Znakomite aktorstwo i równie znakomita muzyka "na żywo" sprawiają, iż sceniczną realizację tekstu Romana Brandstaettera ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Reżyserem spektaklu jest Tadeusz Malak, zaś przy fortepianie zasiądzie Lesław Lic, grając melodie z epoki. A czego rzecz cała dotyczy? Oddajmy głos Wisławie Szymborskiej, która tak pisała o głównym bohaterze, Hirszcie Singerze w "Lekturach nadobowiązkowych": - Jest to troszeczkę śmieszna, choć w zasadzie bardzo smutna opowieść, zasłyszana i z melancholijnym humorem napisana przez Romana Brandstaettera. Jej bohaterem jest Hirsz Singer, karczmarz z Bronowic Małych, który pewnego dnia, nie przeczuwając co z tego wyniknie, znalazł się wraz z żoną i córką na weselu poety Rydla. No i po kilku miesiącach wynikło. Pan Hirsz, spokojny obywatel i uczciwy kupiec, oraz jego córka Pepa, panienka przyzwoicie wychowana, znaleźli się w literaturze (...) Taki wstyd, taka obmowa na cały Kraków, na całą Galicję - za co, dlaczego? I nie dość, że poszkodowany został na kupieckim honorze, jeszcze stracił nazwisko, bo wszyscy zaczęli o nim mówić Żyd z " Wesela".