Więcej Szekspira!
Wspaniały premierowy wieczór. Na jednej z ulubionych warszawskich scen. W Teatrze Współczesnym. Atmosfera oczekiwania na sukces i szampańską karnawałową zabawę z nutą refleksji. Luminarze sceny. Wdzięk i elegancja ich partnerek. Radość spotkań, potoczność dialogów, prawda reakcji. Pogodne twarze starszyzny i entuzjazm młodzieży. Wszystko było jak należy. Na widowni.
A na scenie? Jedna z romantycznych arcykomedii wszechczasów w reżyserii Macieja Englerta i w świetnej, iście elżbietańskiej scenografii Marcina Stajewskiego. Dwóch wspaniałych komediowych aktorów i parę uczciwych epizodów.
Stradfordczyk miał w tym dziele pomysł na wszystko. Oprócz tytułu. Reżyser znalazł jedynie dwa-trzy komediowe pomysły związane zresztą z najlepszymi aktorami. Sam tekst wydał mu się mniej zabawny, skoro błaznować kazał nawet wmontowanym w spektakl chórzystom. Bez potrzeby, należało zaufać raczej Szekspirowi.
Sir Czkawka i Sir Chudogęba Kowalewskiego i Michnikowskiego są rewelacyjni. Z pomysłami na role, pełni inwencji, bardzo szekspirowscy. To o nich jest to przedstawienie. Nie jestem tylko pewien czy to wystarczy. I jeżeli w tytule "Wieczór Trzech Króli czyli Co chcecie" odnajduję nutę autorskiej niepewności, odpowiem krótko: Więcej Szekspira!