"Był niczym, jest bogatym: będzie znaczył w świecie"
Najważniejszym meblem w salonie z telewizyjnej inscenizacji "Pana Geldhaba" jest rozłożysty, wysoki kredens z centralnie usytuowanymi drzwiczkami, kryjącymi to, co sercu tytułowego bohatera komedii Fredry najbliższe: pieniądze. Marek Lewandowski, autor scenografii do spektaklu Andrzeja Łapickiego, zobaczył w tym meblu coś w rodzaju domowego ołtarza. Na którym - jak na ołtarz przystało - złożyć można największe świętości: od uczuć przez honor po uczciwość. Co też pan Geldhab skwapliwie czyni, zabiegając o "uszlachetnienie" nieuczciwie zgromadzonego majątku poprzez mariaż córki z księciem i stworzenie odpowiedniego do stanu kasy genealogicznego drzewa. Cena nie gra roli
Od chwili, kiedy "Pan Geldhab" po raz pierwszy pojawił się na scenie, minęły 172 lata. Tytułowa rola zawsze należała do popisowych kreacji największych polskich aktorów. Wiesław Michnikowski stworzył w galerii Geldhabów postać naznaczoną sobie jedynie właściwą komiczną siłą (jego Geldhab jest tragiczny w swej śmieszności, której nie pojmuje) oraz piętnem czasu, w jakim to przedstawienie powstało. Czasu Geldhabów, którzy rosną w innej nieco, niż za Fredry scenerii, przecie według tej samej, zapisanej przez komediopisarza zasady: "Był niczym, jest bogatym: będzie znaczył w świecie!".