Artykuły

Głupota nie tylko mówi, ale też rapuje..

- W monodramie aktorka musi być zespolona w sposób ścisły z tekstem. To miała być moja prywatna wypowiedź. Moja, ZIUTY ZAJĄCÓWNY, ale wcielonej równocześnie w postać Głupoty - mówi aktorka przed premierą "Pochwały głupoty" według traktatu Erazma z Rotterdamu.

Rozmawiamy z Ziutą Zającówną, aktorką i reżyserką monodramu "Pochwała głupoty" według traktatu Erazma z Rotterdamu

Skąd się wziął pomysł, aby sięgnąć do tak odległej dla nas literatury?

- Z poszukiwania tekstu, któryby w jakiś uniwersalny sposób mówił o rzeczach współczesnych. W XVI-wiecznym tekście można odkryć wiele aktualności i wartości, odpowiadających nawet naszej konkretnej sytuacji. Tam odnalazłam wiele myśli zderzających się z naszą rzeczywistością, pełną chaosu. I to jest bardzo pociągające. Uważam, że sięganie do literatury, która przez wieki się sprawdzała, wpływa na uporządkowanie sobie chaosu tego świata.

Tekst wymagał adaptacji dla potrzeb sceny. Co stwarzało przy tej pracy największe trudności?

- Przystosowanie tekstu do praw i zasad, którymi się rządzi scena nigdy nic jest łatwe, a tu dodatkowo jeszcze mamy do czynienia z monologiem Głupoty. To typowy tekst monodramu, ale trzeba było zbudować postać tej Głupoty i pomyśleć o pewnej całości dramaturgii... Głupota uzasadnia twierdzenie, że właściwie można wszystko. To jest dla mnie interesujące. Chciałam ją pokazać w jej wielu kolorach, odmianach; w śmieszności, zadumie, mądrości, przewrotności, a na koniec rozpaczy i groźbie. To są wszystkie uczucia, które towarzyszą przecież człowiekowi, bo taka jest natura ludzka: zawiera pierwiastek groźny i niebezpieczny. To dotyczy kondycji człowieka. Głupota mówi, że pod pozorem pochwały poucza i napomina władców. A ludzie przecież nic lubią, aby ktoś ich stale napominał.

Jak Pani wybrnęła z narzucającego się spektaklowi dydaktyzmu?

- W monodramie aktorka musi być zespolona w sposób ścisły z tekstem. To miała być moja prywatna wypowiedź. Moja, Ziuty Zającówny, ale wcielonej równocześnie w postać Głupoty, Dlatego wybrałam fragmenty tekstu, które nadają się na pewien rodzaj songów i piosenek, nawet rapuję. To tworzy pewien dystans i dzięki temu wychodzę trochę z roli. Piosenką próbuję komentować też rzeczywistość. Bo w tym spektaklu tak naprawdę interesowało mnie przejście człowieka przez całe jego życie: od dzieciństwa do starości. Później Głupota mówi o różnych zawodach i wreszcie dochodzi do władców, którzy nami rządzą. Głupota "aż tłuścieje, jak widzi, jak oni sobie poczynają..."

Dokonując adaptacji traktatu musiała Pani wybrać pewne fragmenty, coś odrzucić. Czyjego formę, choćby ze względu na archaiczność języka, da się w tej chwili łatwo przyswoić?

- Traktat analizuje wiele problemów, które straciły na ważności. Forma jest bardzo trudna, bo sama budowa zdań jest niewspółczesna. Są złożone i pojawia się w nich przewrotna struktura. Jedno zdanie na przykład może się ciągnąć przez pół strony z odnośnikami.

Nauka tekstu nie była zatem łatwa?

- Ucząc się na pamięć tekstu, który jest naprawdę trudny, starałam się wykorzystywać to, że rytm mowy wpływa na rytm przedstawienia.

U Pani pomysły sceniczne sięgają leż elementów scenografii. Słyszałam, że ważnym rekwizytem jest stara miska? '

- Miska jest antyczna. Szukałam jej najpierw na złomowiskach, ale kupiłam

w końcu w antykwariacie. Nie chcę zdradzać wszystkiego, ale pełni ona kluczową rolę w sztuce, przyjmuje różne funkcje, m.in. pokazuje świat na opak. Całością scenografii zajmowała się Małgorzata Zwolińska, a muzykę napisał Marek Chołoniewski, do songów - Adrian Konarski, autor muzyki w "Pręgach".

Muzyka, jak widać, pełni ważną rolę?

- Jest stylizowana, wykorzystuje się tu motywy XV-wieczne, które dzięki współpracy z kompozytorami uwspółcześniono: mamy nakładanie się dźwięków i pewne eksperymenty dźwiękowe.

Jak długo powstawała "Pochwala głupoty" i dlaczego w swojej scenicznej działalności preferuje Pani monodram?

- Ta forma wymaga podjęcia próby przekraczania własnych możliwości, robię to nie z przymusu, tylko wtedy, kiedy dojrzewam do sytuacji, w której chcę się zmierzyć z tekstem. To jest wyzwanie. "Pochwała głupoty" rodziła się długo: praca nad tekstem to parę miesięcy. To przedstawienie jest nadal w drodze, stale ewoluuje i to jest dla mnie inspirujące.

Jaki wniosek wysnuwa Pani po "przerobieniu" traktatu?

- Dla mnie największym niebezpieczeństwem jest fanatyczna głupota, taka jest chyba najgorsza. I to. o czym mówił Erazm z Rotterdamu, że pieniądz rządzi światem.

"Krótko mówiąc, gdziekolwiek byś się zwrócił; do biskupów, książąt, sędziów, urzędników, przyjaciół, wrogów, do wielkich i malych - wszystko tam jest spiralą grosza, który ma się w garści, ponieważ zaś mądry pieniędzmi gardzi, więc go też tamci skrzętnie unikają".

"Pochwała głupoty" Erazma z Rotterdamu, rok 1509

Na zdjęciu: Ziuta Zajacówna w "Osmędeuszach".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji