Artykuły

Alarm dla TR Warszawa

Teatr łatwo zniszczyć, budowa zespołu i marki trwa latami. Dlatego trzeba bić na alarm. Na władze miejskie już nie liczę, w obszarze kultury wykazują się zdumiewającą indolencją. Jedyną szansą jest objęcie TR mecenatem Ministerstwa Kultury - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Po raz pierwszy w mojej felietonowej karierze mam ochotę zbić szybę i wcisnąć guzik z napisem "alarm". Chodzi o TR Warszawa, jeden z najbardziej znanych w świecie polskich teatrów. Od roku grozi mu utrata siedziby przy Marszałkowskiej, odzyskanej przez prywatnych właścicieli. Nie wiadomo, czy miasto dogada się z nimi na temat czynszu. Teraz do problemów lokalowych doszła kolejna przeszkoda. Grzegorz Jarzyna w końcu ubiegłego roku odmówił podpisania nowego kontraktu dyrektorskiego, który nie gwarantuje środków na działalność teatru. Do dzisiaj nie udało się osiągnąć porozumienia i oficjalnie od trzech miesięcy reżyser nie jest już dyrektorem.

Władze nie robią nic, aby ratować TR - nie ma pomysłu, gdzie przenieść teatr w razie utraty dotychczasowej siedziby, ani skąd brać środki na działalność. 7 mln zł dotacji wystarcza tylko na utrzymanie budynku i zespołu. Aby się nie zadłużać, teatr powinien nie grać wcale. TR nie od dzisiaj ma problemy z rządzącą w mieście Platformą Obywatelską. Cięcia zaczęły się jeszcze przed kryzysem. Obecnie teatr dostaje 3,5 mln zł mniej niż w latach 2006-2007, kiedy miastem rządził PiS. Władze wychodzą z założenia, że zespół Jarzyny powinien sam zarobić z biletów na produkcję i granie przedstawień. Sęk w tym, że sala TR ma za mało miejsc, aby to się udało.

Do tej pory TR jakoś sobie radził, zarabiając dodatkowo 2-3 mln zł na wyjazdach zagranicznych. Ale obecny kryzys może doprowadzić do likwidacji teatru w takim kształcie, jaki mu nadał 15 lat temu Jarzyna. Niemożliwe, aby władze nie zdawały sobie z tego sprawy. Albo jest to więc działanie celowe, albo efekt decyzyjnego bezwładu w ratuszu. Jedno i drugie jest kompromitujące dla ekipy Hanny Gronkiewicz-Waltz, która próbuje budować wizerunek Warszawy w oparciu o kulturę. Taki teatr o międzynarodowej renomie to skarb, którego mogą pozazdrościć Warszawie inne europejskie metropolie. Spektakle TR nadal przyciągają publiczność, czego dowodzi sukces trwającego od stycznia przeglądu najważniejszych przedstawień TR. Najwyraźniej urzędnicy mają to w nosie.

Za kilka lat mało kto będzie pamiętał, kim byli Włodzimierz Paszyński czy Marek Kraszewski, odpowiedzialni za kulturę w ratuszu. Efekty ich szkodliwej polityki będziemy jednak odczuwać długo. Teatr łatwo zniszczyć, budowa zespołu i marki trwa latami. Dlatego trzeba bić na alarm. Na władze miejskie już nie liczę, w obszarze kultury wykazują się zdumiewającą indolencją, co pokazała katastrofa z MSN czy problemy z budową Nowego Teatru. Jedyną szansą jest objęcie TR mecenatem Ministerstwa Kultury. Inaczej po zespole, który zmienił historię polskiego teatru, zostanie tylko wspomnienie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji