Teatr na dziś - O Kobiecie, której nie było... ?
O Kobiecie, której nie było... ? w choreografii Iwony Olszowskiej. Po występie w Teatrze Ósmego Dnia pisze Joanna Roszak w na stronie internetowej Polskiego Radia.
Iwona Olszowska w spektaklu O Kobiecie, której nie było...? opowiada nie tylko o kobiecie. Mówi także o ruchu - to raz, oraz o teatrze - to dwa. Kobieta, teatr i ruch we wspólnym mianowniku mają wpisaną ulotność.
Batteux wśród pięciu sztuk pięknych wyróżnił muzykę, poezję i jeszcze bardziej namacalne malarstwo i rzeźbę. Na końcu - ulotny taniec.
O Kobiecie, której nie było...? to spektakl sugestywny. Przypomina, że tańcem mówi się wtedy, kiedy braknie słów, że można nim - poetycko i zmysłowo - opowiadać historię. Iwona Olszowska - i choreograf, i odtwórczyni - przyznaje, iż inspiracją dla spektaklu stały się prace Rafała Olbińskiego, znanego głównie jako twórca plakatów dla amerykańskich oper. Bardzo często obrazuje on kobiety - tańczące, zasłuchane w siebie (jak w plakacie do Traviaty Verdiego), wystawione na pokaz (Podróż do Reims), oderwane od ziemi.
Olszowska opowiada o kobiecie, która żyje solo (stąd też solo-realizacja), o jej różnych twarzach, często tych skrywanych, zlęknionych, rozkrzyczanych. O tym, co dzieje się w jej głowie: skrytym i ujawnionym, przeszłym i przyszłym. To spektakl o swoistej rutynie (także ruchu), o tym, na ile jesteśmy wolni, na ile uwikłani, zmuszeni do powtarzania gestów, narzuconej poprawności.
Wreszcie: trudno nie skojarzyć tego przedstawienia z baśnią o pięknej królewnie - ale baśnią rebours. Z królewny przedzierzga się Ona bowiem w żabkę, książę zbyt długo się nie zjawiał, przystojniak nie pocałował prosto w usta, krasnoludki nie wzięły do swojego domku, nikt nie wdrapał się na wieżę itp.
Widzowie obserwują kobietę cyklami: zawsze najpierw następuje ta sama sekwencja ruchów, zapętla się struktura kompozycyjna. Ona (to mogłoby być imię bohaterki, chodzi bowiem o każdą "oną", o everywoman), stoi w oknie. A dokładniej w ramie obrazu, do której przyczepiona jest czerwona spódnica. Kobieta tylko w oknie jest spokojna (na pokaz!), panienka z okienka elegancko opiera podbródek na dłoni, zapatrzona, wyniosła, egzaltowana, później chwyta - zawsze tym samym gestem - małą konewkę i podlewa stojącego na parapecie kwiatka; dalej: odszukuje kulkę, rozgrzewa ją w dłoniach i przez szerokość sceny rzuca do klatki - tyle że zamiast ptaszka, żywi się nią czas, w klatce tyka zegar. Ta sekwencja pojawia się w spektaklu kilkakrotnie. Później, coraz szybciej, dynamiczniej i niecierpliwie ona opuszcza swoje cukierkowe mieszkanko. Improwizuje na tle animacji komputerowych, obrazuje ciałem wewnętrzne targania się.
Szamocze się coraz dramatyczniej. Czerwoną spódnicę zrzuca za kotarą, będącą swoistą granicą między oswojonym i nieznanym, bezpiecznym i potrzebującym ratunku. Pewnego dnia zza kotary zamiast Niej wyskakuje żabka. Czas się cofnął. Ładnej skądinąd bajce brakuje happy endu.
***
Choreografia i wykonanie: Iwona Olszowska, muzyka: Mickey Hart, Marcin Janus, scenografia: Ela Szczepaniak, premiera: 23 V 2003 w Krakowie, ostatnie wykonanie: 25 VIII 2005 w Teatrze Ósmego Dnia w Poznaniu.
***
Iwona Olszowska
Studiowała taniec współczesny na uniwersytetach amerykańskich i kanadyjskich. Jest założycielką, szefem artystycznym i choreografem zespołu EST. Realizowała liczne międzynarodowe projekty choreograficzne w USA, Kanadzie i Polsce, sprawowała opiekę artystyczną nad projektami unijnymi. Jest laureatką wielu nagród za choreografię i wykonanie oraz stypendystką Fundacji Batorego.