Jestem obojętny na taką melancholię
"Melancholia i manifestacje", spektakl Loli Arias z Argentyny, to wzruszająca historia, która nie bardzo mnie porusza i dotyka. Oglądając ten spektakl, moje myśli błądziły wokół wykluczonych przez chorobę i starość. Zastanawiałem się, jak to jest możliwe, że w Poznaniu znajdują się pieniądze na sprowadzanie spektakli zagranicznych z udziałem seniorów, wykluczonych, odrzuconych, natomiast swego czasu zabrakło pieniędzy na Teatracje, cykliczny projekt teatralny z udziałem niepełnosprawnych intelektualnie - po kolejnej odsłonie projektu CK Zamek "#nie jesteś mi obojętny" pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.
Melancholia to eufemizm, który przez lata zastępował to, co współczesny świat nazywa depresją. I kiedyś, i dziś, stanowi ciągle tabu, zarówno w Argentynie, jak i w Polsce. Do choroby nie chcą się przyznać zarówno ci, którzy na nią cierpią, jak i ich najbliżsi. Jeśli ktoś w rodzinie choruje na depresję, cierpi cała rodzina.
Lola Arias "Melancholię i manifestacje" stworzyła w oparciu o prywatną historię rodzinną: matka reżyserki od jej urodzenia, od 40 lat cierpi na tę chorobę. Lola Arias nie znała matki przed chorobą. Z jej dzienników dowiedziała się o początkach. Na oczach publiczności środkami teatralnymi stara się zrozumieć życie matki, siebie, otoczenia. I jak to w życiu prywatność miesza się z polityką, z tym, co za oknem. Matka reżyserki z łóżka wsłuchuje się w odgłosy manifestacji politycznej ludzi starych, tak samo odrzuconych jak ona...
"Melancholia i manifestacje" to wzruszająca historia, która nie bardzo mnie porusza i dotyka. Autorka spektaklu znakomicie operuje teatralnym nastrojem, nie stroni od dowcipu, co w tej smutnej historii jest bardzo cenne. Ale niewiele z tej opowieści wynika. Lola Arias nie metaforyzuje, ale też nie odkrywa żadnej nowej prawdy o dzieleniu życia z kimś ciężko chorym, o chorobie, która stygmatyzuje. Prawda miesza się
W "Melancholii i manifestacjach" Lola Arias nie odkrywa niczego o życiu z chorym z fikcją. A dokrętka polityczna o manifestacji ludzi starych wydaje się sztuczna i wydumana.
Oglądając ten spektakl, moje myśli błądziły wokół wykluczonych przez chorobę i starość. Zastanawiałem się, jak to jest możliwe, że w Poznaniu znajdują się pieniądze na sprowadzanie spektakli zagranicznych z udziałem seniorów, wykluczonych, odrzuconych, natomiast swego czasu zabrakło pieniędzy na Teatracje, cykliczny projekt teatralny z udziałem niepełnosprawnych intelektualnie.
W ramach Teatracji młodzi reżyserzy, scenografowie i aktorzy pracowali z młodymi ludźmi na co dzień pozamykanymi w domach opieki lub środowiskowych domach samopomocy. Tworzyli spektakle w dużej mierze w oparciu o technikę teatru dokumentalnego, improwizację, eksperyment... Bynajmniej, nie były to zajęcia terapeutyczne. Niektóre spektakle w niczym nie odbiegały od tego, który pokazała w Poznaniu Lola Arias. Z tą tylko różnicą, że były nam bliskie, dotykały bezpośrednio naszych lokalnych problemów.
Mam świadomość, że zostanę posądzony o prowincjonalizm i niezrozumienie teatru angażującego, tym razem z Argentyny, prezentowanego między innymi w Berlinie i na Wiener Festwochen. Mnie propozycja teatralna Loli Arias jednak nie angażuje, ale cierpliwie czekam na kolejne odsłony cyklu #nie jesteś mi obojętny...