Artykuły

W obronie dobrych manier

Włodarzom Poznania dedykuję słowa papieża Franciszka, którego czci tak bezkompromisowo bronią. "Nie bójcie się dobroci i wrażliwości" - mówił w inauguracyjnej homilii; i pewnie te słowa staną się mottem jego pontyfikatu. Nie bójcie się więc, państwo, dobroci wobec tych, którzy myślą inaczej. Dajcie spokój z karaniem i nie bójcie się okazywać wrażliwości i miłosierdzia. Bądźcie bardziej ludźmi niż urzędnikami - pisze Katarzyna Kolenda-Zaleska w Gazecie Wyborczej.

W telewizji wulgarne słowa się wypikowuje, w gazetach wykropkowuje. Dlaczego, skoro jest pełna wolność wypowiedzi, a cenzura została zniesiona ponad dwie dekady temu? Ktoś może powie, że tkwi w nas mentalność Dulskiej, liczą się pozory, bo i tak wszyscy klną, ale może po prostu wynika to z kultury osobistej. Tak się umówiliśmy, że pewnych rzeczy nie wypada. Nie wypada więc publicznie kląć, bekać i wydawać jeszcze innych bardziej nieprzyjemnych odgłosów.

Mamy zasady kulturalnego obcowania i w nich mieści się między innymi to, że publicznie nie obrzucamy innych osób wulgarnymi epitetami. Nie chodzi tu wcale o artystyczną wolność, bo co to za artyzm, jeśli publicznie nazwiemy kogoś kut... Chodzi po prostu o staroświecki zwyczaj kulturalnego zachowania. Wolimy obcować z osobami subtelnymi, a nie z chamami, którzy ignorują wszystkie normy i odczucia innych.

Jeśli uznamy, że tak zwane dobre maniery odchodzą do historii, to nasze życie ulegnie degradacji. Bo w tym wzajemnym obcowaniu opartym na jakichś zasadach tak naprawdę przejawia się szacunek względem drugiego człowieka, który też ma swoją wrażliwość, godność i poczucie wartości.

Pani Ewa Wójciak, dyrektorka Teatru Ósmego Dnia, nazwała papieża ch... To, co pani Ewa myśli o Franciszku, to jej sprawa. Ma prawo go publicznie krytykować, nawet potępiać, jeśli wie, że zrobił coś nagannego. Papież, tak jak każdy inny człowiek, podlega krytyce. Na tym polega wolność wypowiedzi. Ale mój sprzeciw budzi forma tego sprzeciwu, a dokładnie słowo na ch. Bo mój sprzeciw budzi wulgarny sposób zwracania się do bliźnich, co jest właściwie formą wywyższania się ponad innych.

Narzekamy na to, jak chamskie stało się nasze życie, jak spsiały obyczaje, jak ludzie stają się dla siebie obcy i okrutni. Zarówno w polityce, jak i w życiu publicznym czy w pracy. Nie można tak po prostu kogoś skrytykować. Nie, od razu trzeba sięgać do arsenału środków z najwyższego C. A takie wypowiedzi nie budują przyjaznej przestrzeni, w której żyje się po prostu lepiej, ale jeszcze bardziej spychają nas w otchłań wszechogarniającego chamstwa. I być może właśnie z tego powodu wypowiedź pani Ewy Wójciak wzbudziła takie kontrowersje. Nie dlatego, że chodziło o papieża. Mogłoby chodzić o dowolną osobę - polityka, urzędnika, kelnera czy pana spod budki z piwem - a oburzenie powinno być to samo. Bo należy publicznie piętnować sytuacje, w których jedna osoba pozwala sobie na wulgarność wobec drugiej. Nie chodzi więc o jakąś mityczną poprawność polityczną, ale o zwykłą ludzką przyzwoitość. Obrońcy Ewy Wójciak już stroją się w piórka obrońców słowa. A tu znów nie chodzi o jakieś wysokie C, które w tym przypadku nie ma nic wspólnego z wolnością, ale tylko i wyłącznie z nudnymi starymi manierami.

Włodarzom Poznania z kolei dedykuję słowa papieża Franciszka, którego czci tak bezkompromisowo bronią. "Nie bójcie się dobroci i wrażliwości" - mówił w inauguracyjnej homilii; i pewnie te słowa staną się mottem jego pontyfikatu. Nie bójcie się więc, państwo, dobroci wobec tych, którzy myślą inaczej. Dajcie spokój z karaniem i nie bójcie się okazywać wrażliwości i miłosierdzia. Bądźcie bardziej ludźmi niż urzędnikami.

I ten sam apel odnosi się do tych, którzy wycofują się z zakontraktowanych występów kabaretu Limo, bo ten żartował z papieża. Swoją drogą, biedny ten papież - chce być bardziej ludzki, bardziej otwarty na ludzkie słabości i wybryki, a jego czciciele mu na to nie pozwalają. Papieże też mają poczucie humoru. A akurat ten papież wygląda na takiego, który nie obraża się o byle co. Niech więc samorządowcy pukną się w głowę i wycofają z kretyńskich wycofań, bo kabaret Limo nikogo nie obraził (ani nie nazwał ch...).

Za chwilę doprowadzicie do sytuacji, w której fajny Franciszek zostanie znienawidzony nie przez to, co robi - a robi i mówi fajne rzeczy - ale przez swoich nadgorliwych obrońców.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji