Artykuły

Diabły z Loudun

PO kilku latach oczekiwania, któremu towarzyszyła nie­cierpliwość opinii publicz­nej, na scenie Teatru Wielkiego w Warszawie pojawiła się wreszcie opera Krzysztofa Pendereckiego "Diabły z Loudun". Prapremiera uśmierzyła nie­cierpliwość, zaspokoiła w dużej mierze ciekawość: zagranicznym przedstawieniom "Diabłów" nie brakowało przecież rozgłosu.

"Diabły z Loudun" niełatwo oceniać, zwłaszcza bez jakiej­kolwiek skali porównawczej. Wydaje się, iż jest to jedno z tych dzieł współczesnych, które w równej co najmniej mierze kształt swój zawdzięczają two­rzywu, co realizacji. Sama ope­ra to szereg krótkich scen, częściowo śpiewanych, częściowo mówionych, rzadko przeplata­nych instrumentalnymi interludiami. Akcja dzieła kształtuje się poprzez słowo: niezbyt przeko­nujące zresztą ani w literackim, ani w dramaturgicznym sensie. Muzyka stanowi rodzaj komentarza do tekstu, płynie nurtem dość wolnym, nieczęsto sięga po silniejsze środki wyrazu, odzna­cza się jednak dużymi walorami brzmieniowymi i swoistym uro­kiem. Uważny słuchacz odnaj­dzie w niej wiele elementów przeszłości: dotyczy to zarówno wybitnych dzieł operowych na­szego stulecia, jak i wcześniej­szych kompozycji samego Pen­dereckiego. Można by zapewne zarzucić partyturze "Diabłów" eklektyzm, lecz fakt ten nie miałby większego znaczenia, gdyż dzieło pomyślane jest ra­czej jako dramat z muzyką, niż jako tradycyjna opera i siłą rze­czy rola muzyki jest niezbyt eksponowana. Odbiorca ma tu do czynienia ze sztuką syntetycz­ną, w której każdy z elementów ściśle wiąże się z pozostałymi, określając się nawzajem, i narzu­cając całości określony charak­ter.

O ile więc samo tworzywo "Diabłów z Loudun" wydaje się dość spójne, podporządkowane pewnej koncepcji nawiązującej po trosze do moralitetu, po tro­sze zaś do oratorium, o tyle rea­lizacja tego tworzywa stanowi decydujący czynnik. Operę Pen­dereckiego pokazywać można w sposób ascetyczny (jak w war­szawskim przedstawieniu) lub wysoce ekspresyjny, przy czym istnieje mnóstwo stylów pośred­nich. Realizacja powściągliwa, za pomocą oszczędnych środków opowiadająca o sprawach nader odległych i - dla dzisiejszej epo­ki - nie nazbyt zrozumiałych, nadaje "Diabłom z Loudun" ran­gę wielkiej epopei, do której nie pretendują i pretendować nie mogą: już chociażby przez szkicowość wątłego libretta. Dramat opętanych zakonnic i szlachetne­go, godnego a zakochanego księ­dza nie bardzo nadaje się na wi­dowisko pasyjne czy na antycz­ną tragedię.

Tak więc wydaje się, iż reży­ser polskiej prapremiery "Diab­łów z Loudun", Kazimierz Dej­mek, wybrał nie najszczęśliwszą drogę w inscenizacji. Można się z przedstawieniem zgadzać dopó­ki zachowuje ono czystość gatun­ku: gdy w finale prostota ustępuje miejsca efektom typowo operowym w złym tego słowa znaczeniu, rodzą się wątpliwości co do całokształtu zamysłu reży­serskiego.

Natomiast bardzo piękny jest sceniczny obraz "Diabłów" dzięki dekoracjom Andrzeja Majew­skiego. Bardzo dobrze zaprezen­towali się też wszyscy niemal odtwórcy partii solowych, a by­ło ich mnóstwo. Wymienić tu trzeba przede wszystkim obie czołowe postacie: Krystynę Jamroz (Matka Joanna od Aniołów) i Andrzeja Hiolskiego (ksiądz Grandier), a także trzy zakonni­ce (Maria Olkisz, Halina Słonicka, Irena Ślifarska), oraz tzw. "czarne charaktery" (Bernard Ładysz jako Ojciec Barre i Ro­man Węgrzyn jako baron de Laubardemont). Strona muzycz­na przedstawienia, przygotowana i poprowadzona przez Mieczy­sława Nowakowskiego, nie była może imponująca, niemniej jed­nak bardzo sprawna i doskona­le wtopiona w nurt akcji. Na uznanie, obok orkiestry, zasłu­guje także przygotowany przez Henryka Wojnarowskiego chór Teatru Wielkiego, przed którym stały niełatwe zadania wokalne i aktorskie.

W całości polska prapremiera "Diabłów z Loudun" jest z pewnością dużym osiągnięciem stołecznego Teatru Wielkiego, mimo że samej operze trudno wróżyć większą popularność. Dobrze się jednak stało, że po­jawiło się wreszcie na polskiej scenie dzieło Pendereckiego. Wiadomo przynajmniej jakie jest.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji