Artykuły

Halka w dżinsach

We wzruszającej atmosferze przebiegło w warszawskim Teatrze Wielkim uroczyste przedstawienie Moniuszkowskiej "Halki" dane z okazji 150-lecia słynnej premiery tego dzieła na tej samej scenie i pod batutą samego kompozytora. Zaproszono na nie jako honorowych gości dyrektorów wszystkich polskich teatrów operowych oraz wszystkich bodaj żyjących odtwórców głównych solowych partii w tej operze na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci.

Szczególnie serdecznie witano tu Marię Fołtyn - kiedyś świetną Halkę, a teraz inscenizatorkę oglądanego przedstawienia oraz zasłużoną dyrektorkę konkursów moniuszkowskich. Na scenie zaś w kolejnych aktach "Halki" pod dyrekcją Antoniego Wicherka prezentowali się czołowi artyści różnych naszych teatrów (Warszawa, Łódź, Kraków, Poznań, Bydgoszcz, Wrocław, Szczecin); nie zabrakło wśród nich nestora polskich śpiewaków Bogdana Paprockiego, który dal się z powodzeniem oglądać i słyszeć w III akcie "Halki" (gdzie nie ma żadnej forsownej dla tenorowego głosu arii). Także i chór Opery Narodowej wzmocniony został wydatnie przez chóry operowych teatrów z Krakowa i Poznania.

Pokazano nadto fragmenty przedwojennych ekranizacji "Halki" oraz otwarto ciekawą wystawę poświęconą dziejom tej opery na warszawskiej scenie; znalazły się tu m.in. batuta Moniuszki oraz nuty z jego odręcznymi uwagami. Szkoda tylko może, że przeważająca część publiczności potraktowała to wydarzenie jako całkiem zwyczajny spektakl, co się odzwierciedliło w ubiorach - przeważnie codziennych, by nie rzec wręcz niedbałych. A można było chyba przy tak uroczystej okazji zdobyć się na strój wizytowy, jeśli już nie wieczorowy? Dyktowałoby tak w każdym razie dobre wychowanie, a atmosfera wieczoru jeszcze by na tym zyskała.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji