Artykuły

Wiosna już jest!

O premierach baletowych pisze Katarzyna Gardzina-Kubała w serwisie Teatr dla Was.

Mam na myśli wiosnę baletową - wysyp, zalew czy też rozkwit premier i wydarzeń związanych z naszą ukochana sztuką. Dawnej, kiedy byłam zgłębiającą tajniki baletu nastolatką, termin "wiosna baletowa" oznaczała "dni tańca" w Teatrze Wielkim w Warszawie i Teatrze Wielkim w Poznaniu - przez około 2 tygodnie na scenie królował taniec w wykonaniu zespołów własnych i gościnnych, nierzadko zza granicy. Dziś "wiosna baletowa" ostała się w Poznaniu, w Warszawie przeniosła się na jesień i przeistoczyła w Dni Sztuki Tańca. Ale w tym roku wiosna baletowa w sposób przypadkowy wybuchła nagle i objęła niemal cały kraj. Dla miłośnika baletu, o krytyku nie wspominając to radość, ale i wyzwanie.

Ledwo tydzień temu w Opera Nova w Bydgoszczy odbyła się premiera "Fascynacji" - wieczoru baletowego, na który złożyły się choreografie Mauro de Candia i Jormy Elo. Śniegi, mrozy, ale przede wszystkim wirusy, uniemożliwiły mi uczestniczenie w tym wydarzeniu, ale jak donoszą zaprzyjaźnieni miłośnicy tańca, premiera udała się nad podziw. Aż szkoda, że zagrano spektakl tylko dwa razy - następna okazja do obejrzenia Fascynacji pojawi się dopiero w czerwcu i to nie w Bydgoszczy, a w Poznaniu, gdzie Opera Nova będzie z tym wieczorem gościć na zaproszenie Teatru Wielkiego. Kto bardziej niecierpliwy może sobie zajrzeć do przepastnych czeluści youtube, gdzie część z tych choreografii w wielce wymownych skrótach można podejrzeć:

Mauro de Candia "Auf Suche":

http://www.youtube.com/watch?v=fYQ77A7V1tQ&list=PLB09BD399D2A97BD9&index=6

Mauro de Candia "Something I had in Mind"

http://www.youtube.com/watch?v=YynlYGIWVoM&list=PLB09BD399D2A97BD9&index=12

Jorma Elo "Brake the Eyes"

http://www.youtube.com/watch?v=CWTGuqpuZp4

Jorma Elo "1st Flash"

http://www.youtube.com/watch?v=NAfbSqVNRBI

Mimo nieobecności na premierze śmiało mogę pochwalić Opera Nova za wybór choreografów i decyzję o wykonaniu wieczoru choreograficznego. W Polsce poza nielicznymi wyjątkami wieczory złożone z kilku mniejszych baletów nie cieszą się zbytnią popularnością. Być może z jednej strony tkwimy jeszcze głęboko w przyzwyczajeniu do "opowieści baletowej" - wielkiego baletu z akcją, choćby ta akcja była bardzo wątła i bez większego znaczenia (jak np. w "Śpiącej królewnie", która jest wielkim baletowym divertissement, a historyjka o zaśnięciu pięknej królewny i jej obudzeniu przez księcia zajmuje ledwo kilkanaście minut z tego olbrzymiego tanecznego koncertu). Z drugiej strony przykro to domniemywać - Polacy wciąż nie są chyba do końca przekonani o wartości naszego rodzimego baletu i jego produkcji. Gdyby z tym samym wieczorem baletowym przyjechała trupa baletowa z Francji, Szwecji, czy Rosji, albo balet firmowany nazwiskiem Bejarta, Eka czy innego znanego u nas choreografa, sala pękała by w szwach. Pamiętam nawet sytuację ze skądinąd popularnym baletem Borisa Ejfmana Czajkowski, gdy kasjerka proponując niezdecydowanej klientce ten balet zapytana, czy tańczy Sankt-Petersburski Balet musiała przyznać, że nie - nasz własny, warszawski Na to klientka podziękowała "Eee, to nie" i biletu nie kupiła. Na szczęście te czasy mamy chyba za sobą, szczególnie w Warszawie, ale pozostaje fakt, że Polacy wieczorów baletowych nie lubią, choć przecież to wymarzona okazja, by w czasie jednego "wyjścia do teatru" zapoznać się z więcej niż jednym utworem, więcej niż jednym stylem tańca, techniką i choreografem Chwała zatem Bydgoszczy, że postawiła na czteroczęściowy wieczór, zwłaszcza, że wybór pięknych, a czasem nawet zabawnych choreografii pozwala nawet "niedzielnemu widzowi" zaprzyjaźnić się z nowoczesną myślą choreograficzną, poznać balet o nowym obliczu.

Nadszedł kolejny weekend, a z nim aż dwie premiery! W stolicy wielkie wydarzenie - premiera "Snu nocy letniej" w choreografii Johna Neumeiera - dzieła niemal legendarnego, a na pewno należącego do XX-wiecznej klasyki choreografii europejskiej. To balet wymarzony do edukowania publiczności zorientowanej dotychczas na Jeziora łabędzie i Dziadki do orzechów, a jednocześnie o nieprzemijającej wartości artystycznej. Sen nocy letniej Neumeiera zbudowany jest niby z przeciwstawienia sobie, a raczej odwrotnie - sklejenia ze sobą trzech światów, które zresztą ilustrują trzy rodzaje muzyki. Dla mnie jednak ten balet to przede wszystkim sceny ze świata elfów - oniryczne, nierzeczywiste, choć ubarwione komizmem postaci Puka. Tu Neumeier wyprzedził swoją epokę. Zanim zaczęto tworzyć balety "kosmiczne", zanim rozpoczęto eksploracje tematów wziętych z fantasy, a sam ten gatunek rozpoczął tryumfalny marsz przez nasze księgarnie i ekrany kinowe, to on stworzył balet fantasy. Oczywiście - temat dał mu Szekspir, ale tam był to wątek baśniowy. Tymczasem na scenie baletowej u Neumeiera, dzięki jego fantazji ruchowej, ale i chyba w równym stopniu dzięki artyzmowi scenografa pojawia się w równym stopniu czarowny, co niepokojący świat człekopodobnych widziadeł, tańczących drzew i tańczących cieni, w którym błądzą zagubieni śmiertelnicy. A na tym pięknym i onirycznym tle ludzie wydają się bardziej niż zwykle groteskowi, i nie chodzi tu o grupę "aktorów-rzemieślników", którzy swoimi błazeństwami do muzyki starej katarynki doprowadzają publiczność do paroksyzmów śmiechu.

Premiera "Snu nocy letniej" to była jedna wielka przyjemność. O szczegółach rozpisałam się już tu: http://www.taniecpolska.pl/tekst/175

Więc dodam tylko, że po spektaklu odbyło się wręczenie Johnowi Neumeierowi Złotego Medalu "Gloria Artis". Uroczystość przebiegła nie bez zgrzytów, choć nie wiem ile osób to zauważyło. Na przedzie sceny przy mikrofonach miejsca zajęli dyrektor Waldemar Dąbrowski i pani wiceminister z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (minister Zdrojewski nie mógł przybyć, a szkoda), natomiast bohatera wieczoru pozostawiono z tyłu wśród tancerzy z którymi się kłaniał. Dopiero dyrektor Krzysztof Pastor podprowadził Mistrza do przodu sceny, gdzie rozprawiano "o nim bez niego". Na szczęście (kolejna wpadka) nikt nie tłumaczył Neumeierowi o czym i jak mówiono, więc ze wzruszeniem przyjął odznaczenie i podzielił się z widzami bardzo osobistymi refleksjami na temat pracy z Polskim Baletem Narodowym i o swoim śnie tuż przed premierą "Snu".

Nie był to jednak dla baletomanów koniec wrażeń, bo następnego dnia, w sobotę 16 marca odbyła się kolejna ważna i wielka premiera - "Święta wiosny" w choreografii Angelina Preljocjaja w Kieleckim Teatrze Tańca. O tym wydarzeniu napisze jednak osobno, aby nie pakować wszystkich premier do jednego worka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji